niedziela, 16 marca 2014

Rozdział pierwszy

  Drzewa nabierały jesiennych barw, a niektóre z nich zaczęły już tracić swoje pokrycie. W całej okolicy było słychać śmiech dzieci, które dorwały się do kupek ze zgrabionymi liśćmi. Babki znowu ze szmatami za nimi latały, żeby dać im nauczkę na przyszłość. Na ulicę wychodziły pary, które poza sobą nie widziały nic.
 Taki obraz pozostał przyjaciołom, kiedy ostatni raz przechodzili przez to, dawniej, piękne miasteczko. Dzisiaj przejeżdżając przez nie, nie poznali go. W miejscu, gdzie dawniej rósł las, zbudowano domy mieszkalne. Już nie słychać śmiechu dzieci, tylko głośne hałasy, które były nieprzyjemne dla ich delikatnego słuchu. Mieli nadzieję, że przed dotarciem do swojego nowego domu przespacerują się po okolicy, ale coś czują, że dla bezpieczeństwa należałoby wprowadzić obowiązek noszenia masek.
 - Co się stało z tym miejscem? - szepnęła do przyjaciół rudowłosa Anna. - Gdzie się podziała ta cała zieleń? - wskazała w kierunku brzydkich kamienic.
 - Witaj w dwudziestym pierwszym wieku - mruknęła Nina, która jako jedyna była niezainteresowana, tym co się działo za oknem ich samochodu.
 Wszyscy spojrzeli na nią w taki sam sposób jak to robią od stu lat. Dla nich najlepiej byłoby gdyby w ogóle się nie odzywała. Mówią, że po przemianie w wampira grupy pierwszej nie traci się człowieczeństwa, ale Nina była wyjątkiem. Od lat fascynowały się nią inne nowo poznane wampiry. Jest jedynym znanym przypadkiem wampira niepijącego krwi, który się zmienił. Przed przemianą była wesołą dziewczyną, która uwielbiała żartować i dowcipkować, dzisiaj jest w konflikcie z całą resztą. Nie uśmiecha się ani też nie płacze. Po prostu została pozbawiona jakichkolwiek uczuć.
 Zjechali z asfaltowej drogi na leśną ścieżkę, która prowadziła do wielkiego domu na odludziu. Jest to chyba ostatnie miejsce oddalone od całego miasteczka. Lecz widząc co się stało z całą resztą, można się domyśleć, że nie na długo. Samochód zatrzymał się przed bramą, która musiała paść ofiarą wandali, ponieważ ledwo się trzymała w zawiasach.
 - To tutaj chcecie spędzić ostatnie miesiące naszego życia? - prychnęła Nina, której długie ciemne włosy opadały na skórzaną kurtkę.
 Oparła się o samochód i z obojętnością w oczach patrzyła na stary, zniszczony budynek. Kątem oka zauważyła jak Artur parę razy zgiął i prostował palce. Dobrze wiedziała, że gdyby była facetem, to przywaliłby jej. Nie przepadali za sobą od momentu przemiany, wciąż się kłócili, a ich przyjaciele nie potrafili nic z tym zrobić.
 - Nina! - Anka podbiegła do dziewczyny i poklepała ją po plecach. - Skończ w końcu narzekać! Wystarczy trochę posprzątać, pomalować i będzie świetnie!
 Nina przewróciła oczami i wdrapała się na płot, po czym z lekkością upadła na ziemię po drugiej stronie. Wszystkim znowu podniosło się ciśnienie, tylko Daniel podniósł delikatnie kąciki ust i pokręcił głową. Oczywiście, zawsze go bawi jej zachowanie. Jako jedyny w końcu ją olał, bo gdyby miał się przejmować tak jak reszta, to zwariowałby. Na początku było mu ciężko, bo czuł coś do niej, ale z czasem jego uczucie stygło.. Aż w końcu wygasło, lecz Luiza i Ania wciąż wierzą w to, że gdzieś głęboko w nim i Ninie wciąż jest iskierka dawnej miłości.
 Artur i Piotr weszli do domu, gdzie ich od razu cofnęło. Czasem mieli dosyć tego, że mają wrażliwe zmysły. Wiedzieli już dobrze, że poprzednim właścicielem była starsza osoba. Dziewczyny widząc ich miny, musiały schować twarze w pierś Daniela, ponieważ nie potrafiły się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Tylko biedny chłopak nie miał jak ukryć swojego rozbawienia.
 - Artur, czy ty to widzisz!? - rzucił głośno Piotr.
 - No właśnie widzę, że ktoś dawno nie miał lania!
 Oboje zeskoczyli z werandy i pobiegli w jego kierunku. Daniel jak najszybciej odsunął się od dziewczyn i ruszył wgłąb lasu. Był on najszybszy z nich wszystkich. Zawsze go wykorzystywali, do załatwiania spraw, które nie mogły zwlekać. Artur i Piotr, chociaż przez całe życie byli sportowcami w tym wcieleniu mu nie dorastali do pięt.
 Dziewczyny tylko spojrzały się po sobie i ruszyły ramionami. Podeszły do bramy i zaczęły się jej przyglądać. Znały się na takich sprawach jak nikt inny, ponieważ to one były odpowiedzialne za remonty. Kiedy sprawdziły stan bramy, wróciły do auta po narzędzia.
 - Ciekawe, gdzie jest Nina... - powiedziała Luiza, kiedy wspięła się na niestabilną furtkę.
 - Na pewno szuka sobie jakiejś trumny - odpowiedziała jej przyjaciółka, nie potrafiąc przestać się śmiać ze swojego dowcipu.
 Daniel zatrzymał się na skarpie, skąd było widać całe miasto. W tej chwili uświadomił sobie, że naprawdę w żaden sposób nie przypomina miasteczka z jego dzieciństwa. Obejrzał się za siebie i kiedy nie zobaczył chłopaków, usiadł pod drzewem i zaczął wszystko uważnie analizować. Oczywiście, w centrum była stara fabryka, która należała do ich rodziców. Zastanawiał się, czy jeszcze funkcjonuje. Reszta krajobrazu była wypełniona brudnymi i brzydkimi domami. Od lat czekał na moment, żeby tutaj powrócić, ale wierzył w to, że zobaczy swoje dawne miasteczko.
 Po kilkunastu minutach zadumy postanowił wrócić do reszty. Uznał, że może przyda im się jakaś pomóc. Lecz kiedy dotarł do miejsca, gdzie się rozstali aż go zatkało. Nie spodziewał się, że tak szybko zdążą się uporać z bramą oraz ogrodem.
 Pchnął furtkę i spojrzał na porywane chwasty, które były ułożone na jednej kupce po prawej strony. Zza domu wyszła uśmiechnięta Luiza, która trzymała więcej tych obrzydliwych roślin. Kiedy zauważyła jego zdziwienie, podeszła do niego i pchnęła go biodrem, chcąc go rozruszać.
 - Zatkało cię, czy jak?
 - Nie było mnie chwilę - chłopak spojrzał na nią ze zdumieniem. - Znamy się tyle lat, a wy dalej mnie zaskakujecie...
 - Daniel... Gdybyś nie poszedł sobie zwiedzać, to wszystko byłoby gotowe... - dziewczyna podała mu chwasty i weszła na taras. - Zajmij się resztą, a ja pójdę zrobić coś do jedzenia.
 Dziewczyna weszła do środka, krzywiąc się, kiedy poczuła pomieszany zapach starości z jakimś fiołkowym odświeżaczem. Usłyszała krzyki Anki, więc skierowała się do salonu, gdzie zobaczyła skaczącą między Arturem i Piotrem rudą dziewczynę, która próbowała ich powstrzymać przed smrodzeniem w domu.
 - Do ilu mam liczyć? - Luiza podniosła swoją ciemną brew i oparła o framugę. - Nie czujecie jak tutaj śmierdzi?
 - Mi tam pasuje, a jak z tobą Piotr?
 - Mi też.
 Chłopaki przybili sobie piątkę, a w tym czasie Ania zabrała od nich narzędzie zbrodni.
 Luiza rozejrzała się po salonie. Nie zdążyła jeszcze obejrzeć wszystkich pomieszczeń, ale uznała, że to na pewno jest najpiękniejszy pokój. Ściany były beżowe, najwyraźniej niedawno malowane. Meble z drzewa brzozowego stały naprzeciwko schodów na wyższe piętra.
 Ktoś zapalił stary, szklany żyrandol, który wisiał nad ich głowami. Luiza usłyszała muzykę i delikatne dłonie Artura porwały ją do tańca. W domu można było usłyszeć śmiech dziewczyn. Obie wirowały w ramionach swoich mężczyzn. Najwyraźniej brakowało im tego.
 Po schodach zeszła Nina, która słysząc muzykę, chciała się dowiedzieć, o co chodzi. Na dole wpadła na Daniela, który z przyzwyczajenia uśmiechnął się, ale zdając sobie sprawę, że to ona, szybo odwrócił wzrok. Oboje oparli się o framugę i spojrzeli na dwie pary na środku. On im zazdrościł tego szczęścia, ona marzyła o ciszy.
 Wtedy rozbrzmiał się dzwonek i wszyscy zatrzymali się w bezruchu. Nikogo nie spodziewali się. Nina przewróciła oczami i poszła do kuchni, Daniel postanowił zobaczyć, co jest na górze. Do drzwi zaś podeszła Anka. Otworzyła je i zobaczyła za nimi starszą kobietę o wyrazistych rysach.
 - Dzień dobry - uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna.
 - Witam - kobieta delikatnie skłoniła głowę. - Nazywam się Amelia Szafranek, jestem burmistrzynią tego miasteczka.
 - Och - dziewczyna zdumiała się. - Proszę wejść, ale ostrzegam, dopiero przyjechaliśmy.
 - Dziękuję.
 Kobieta przekroczyła próg i weszła do salonu, gdzie siedziała cała trójka. Najwyraźniej tylko oni byli ciekawi kim był gość.
 - Witam was - kobieta podeszła do każdego i podała rękę. - Chciałabym was powitać w imieniu wszystkich mieszkańców. Przyniosłam również mój specjał - sernik mojej babki.
 Podała ciasto Ani, która zaniosła go do kuchni. Nałożyła tam je na talerzyki i zaparzyła herbaty. W pokoju zaś Artur odsunął krzesło, tym proponując kobiecie, żeby usiadła. Ta najwidoczniej była ucieszona jego kulturą.
 - Dziękuję ci... - kobieta zarumieniła się, nie wiedząc jak się on nazywa.
 - Przepraszam... - Luiza przyłożyła rękę do ust. - Nie przedstawiliśmy się... Jestem Luiza, to jest mój chłopak Artur, Piotr... a to jest Ania - pokazała na przyjaciółkę, która właśnie weszła do salonu.
 - Miło mi - przed kobietą została postawiona herbata i sernik. - Dziękuję ci... To co was skłoniło, żeby przyjechać właśnie tutaj?
 Cała czwórka spojrzała się po sobie. Nigdy nie musieli odpowiadać na podobne pytania. Piotr i Artur zaczęli drapać się po głowie, a robili to za każdym razem, kiedy nie wiedzieli, co powiedzieć. Ania zaczęła zagryzać wargę, a Luiza popijać herbatę, licząc, że ktoś pochwali się weną twórczą.
 W tamtej chwili do salonu wszedł Daniel, chcąc uratować swoich przyjaciół. Oczywiście, nie mógł pozwolić na to, żeby Nina się nie przywitała, więc po drodze złapał ją za rękę i pociągnął do salonu. Nie ruszały go jej groźby, z każdą kolejną na jego twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech.
 - Dzień dobry - powiedział wesoło. - Nie spodziewaliśmy się dzisiaj gości - podszedł do kobiety i podał jej rękę. - Jestem Daniel, a moja towarzyszka to Nina.
 - Och, miło was poznać - kobieta była zaskoczona, kiedy zobaczyła kolejną dwójkę. - No sporo was w tym domu. A kto by pomyślał, że może tu mieszkać więcej osób niż tylko jedna staruszka...
 - Wie pani kto tutaj mieszkał? - zdumiała się Luiza. - Sprzedawca nie chciał nam powiedzieć.
 - Tak, moja najlepsza przyjaciółka. Była wyjątkową kobietą - kiedy zaczęła o niej wspominać, zasmuciła się. - Bardzo kochała ten dom... Spędziła tutaj całe dzieciństwo.
 Ania złapała jej dłoń i uśmiechnęła się pocieszająco. Zawsze jej przykro się robi, kiedy musi słuchać o cierpieniu i śmierci młodszych od niej osób. Tak samo było jej smutno, widząc Amelię, przecież ona mogłaby być jej córką.
 - Ach, Nina, tak? - starsza kobieta spojrzała na ciemnooką, która podniosła brew w zdziwieniu, że ktoś się do niej zwrócił. - Bardzo śliczne imię... Moja ciocia też się tak nazywała, ale niestety, nigdy nie miałam okazji jej poznać.
 - Co się stało? - zapytał Piotr, ale dostał kuksańca od Ani. - Ałć.
 Amelia się uśmiechnęła, widząc tą dwójkę.
 - Zmarła, kiedy moja mama miała sześć lat. Mówiła, że jedyną rzeczą jaką pamiętała u swojej siostry, to jej poczucie humoru. A co wasi rodzice na to mieszkanie osobno?
 - Nasi rodzice? - spytała Nina. - No cóż, rok temu uciekliśmy od nich, ponieważ mieli nas gdzieś.
 - Nina! - wszyscy domownicy spojrzeli na dziewczynę. - Proszę nie zwracać na nią uwagi, a najlepiej ignorować - powiedział Artur. - Uznaliśmy, że jesteśmy wystarczająco dorośli, żeby zamieszkać sami. Oczywiście, oni wyrazili zgodę... nawet nam pomogli.
 - No dobrze - od stołu wstała Nina. - Jeżeli macie mnie ignorować, to ja sobie pójdę.
 - Nina - Luiza spojrzała na przyjaciółkę znacząco. - Proszę jej wybaczyć. Od lat się dziwnie zachowuje...
 Kobieta wybuchnęła śmiechem i poklepała dziewczynę po dłoni.
 - Dziecko, nic się nie stało. Ja już muszę iść, bo mam jeszcze kilka spraw w ratuszu... Tutaj macie mój telefon, gdybyście tak chcieli się czegoś dowiedzieć.
 Wszyscy wstali odprowadzić panią Amelię, oczywiście, oprócz czarnookiej. Ta wolała włączyć film i zająć się sobą. Była zmęczona podróżą, więc uznała, że to się jej należy... Ale długo ten spokój nie trwał.
 - Nina! - do pokoju wkroczył wkurzony Artur. - Mamy do pogadania.

Kiedyś ktoś powiedział mi, żeby nie narzekać na to, co się napisało. Dziękuję za każdy Wasz komentarz, ale nie spodziewałam się, że mogę się tak zestresować przed opublikowaniem tego rozdziału. Zapraszam Was również do zakładki "Bohaterowie II", gdzie będą się pojawiać nowe postacie.
Jeszcze raz dziękuję za szczerą opinię i pozdrawiam,
Kinga.

10 komentarzy:

  1. Wspaniale napisany rozdział, serio.
    Lubię Ninę. Jest na serio spoko, ale trochę wkurza mnie to, że wszyscy ją ignorują. Ona w końcu jest ich przyjaciółką czy nie? Ale napisane jest wspaniale.
    CZYLI JEDNAK WAMPIRY! Wiedziałam :D
    Coś czuję, że Artur zrobi mojej Ninie nie złą awanturę. Egh...trzymam kciuki za to, żeby go olała i zachowywała się jak teraz. Ma na serio super charakter.
    Czekam na kolejny rozdział :*

    Lucky

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, czy Nina i Daniel będą razem :D Mam przeczucie, że tak :D
    Nina wydaje się być najfajniejszą postacią. Indywidualistka :)
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam gorąco! :)
    Zapraszam też do mnie :)
    be-my-mystery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kinia moja cudowna nawet nie wiesz jakie to wspaniałe uczucie oczekiwać znów w niepewności i skupieniu na Twoje kolejne rozdziały, jak za dawnych czasów :D Czuje się odmłodzona xd
    Zaczyna się ciekawie, choć nie rozumiem zachowania Niny ;/ Mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni ;))
    Naprawdę ciekawie się zaczyna, bo jest to coś innego niż wcześniej i po raz kolejny pokazujesz nam to, że jesteś niesamowicie wszechstronna, utalentowana i masz ogromną wyobraźnię :D
    I jestem ciekawa ile miałaś lat jak napisałaś to opowiadanie :D
    Cieszę się, że dalej piszesz, a ja czekam na nowy rozdział i książkę ;***
    pozdrawiam, black.character <3

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no kochana! Po tym rozdziale to masz ode mnie obserwację i gwarancję, że będę tu wchodzić bardzo często :) Spodobała mi się Nina. Jestem ciekawa czy z takiej na pozór zimnej i nieczułej laski zmieni się na lepsze. Zauważyłam też błąd. O ile jest to błąd... bo chyba nie ma w twoim opowiadaniu Pawła? Bo tak w pewnym momencie nazwałaś chyba Piotrka.. :D Nie wiem, może tak miało być, ale mi nie pasowało, więc zwracam uwagę ;P
    No to pozdrawiam, życzę weny i do następnego rozdziału! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Faktycznie jest błąd, ponieważ Piotr pierwotnie nazywał się Paweł. Cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę.
      Pozdrawiam,
      Kinga.

      Usuń
  5. Niesamowite! Podoba mi się! Ta historia jest taka.... inna. Zaskakująca i... cała taka jakaś.... nie mogę tego ująć w słowa. Po prostu bardzo mi się podoba. Daniel... jest całkiem słodki i coś mi się wydaje, że coś tam jeszcze do tej Niny jednak czuje... Się okaże. Buziole i weny życzę,
    Luna

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesujące. Bardzo ciekawy . Będę czytała dalej :)

    http://cruel-crime.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydawało mi się, że już skomentowałam. .. No nic. ;) trochę nie mogę się połapać, kto z kim jak gdzie i kiedy, ale to zapewne przez to, że to całkowicie nowe postacie, a nie, jak się przyzwyczaiłam, bohaterowie serialu czy książki. Od razu deklaruję, że shippuję parę Daniel+Nina :3 xD Ciocia pani burmistrz to TA Nina, prawda? XD Pozdrawiam i życzę weny :* :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba, choć nie lubię narratora. Twoje opowiadanie zaczyna mnie wciągać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.