niedziela, 30 marca 2014

Rozdział trzeci

 Po szkole cała szóstka spotkała się przed ratuszem. Oczywiście, Nina niechętnie chciała tutaj przyjść. Artur zgarnął ją, kiedy chciała umknąć do domu. Przez całą drogę nie rozmawiali, oni nigdy nie wiedzieli o czym mogą rozmawiać. Ona przyglądała się swoim paznokciom, a on był skupiony na drodze.
 Weszli do ratuszu, gdzie od razu zwrócili na siebie uwagę. Najwidoczniej, chociaż się nie wydaje, to było bardzo małe miasteczko i wszyscy się w nim znali. Luiza przełknęła ślinę i minęła ich pierwsza. Dotarła do biurka, za którym siedziała sekretarka.
 - Witam - uśmiechnęła się do nich. - Mogę wam w czymś pomóc?
 - Dzień dobry - uśmiechnęła się dziewczyna. - My przyszliśmy do pani burmistrz. Wczoraj uprzedziłam ją, że możemy dzisiaj wpaść - Luiza odwróciła się i spojrzała na Ninę, która skupiła wzrok na czymś innym.
 Kobieta wstała i sięgnęła po jakieś dokumenty. Kiedy się wyprostowała, kazała gościom iść za sobą. Najwyraźniej Amelia ją uprzedziła, że dzisiaj może się spodziewać młodych gości. Długo nie musieli iść, ponieważ nie był to tak wielki ratusz jak w innych miastach. Sekretarka wpuściła ich do jasnego pokoju, gdzie musiały odbywać się konferencje. Piotr razem z Anią podeszli do okna, gdzie mieli widok na całe miasto. Dopiero teraz zauważyli, że miasto ma parę punktów, które były wyżej położone, w tym ratusz, kościół oraz kawałek lasu, za którym leżał ich dom.
 - Jednak przyszliście - do sali weszła Amelia, której oczy błyszczały na ich widok.
 - Dzień dobry, pani Amelio - w imieniu wszystkich przywitała się Luiza. - Przepraszamy, że pani przeszkodziliśmy, ale Nina chciałaby coś powiedzieć...
 Wszyscy łącznie z starszą kobietą spojrzeli na Ninę, która zdążyła się rozgościć i usiadła w jednym z fotelów. Była zaczytana w dokumentach z ostatniego posiedzenia, więc Daniel musiał do niej podejść, żeby sprowadzić na ziemię. Ta zdezorientowana spojrzała na wszystkich.
 - To już teraz? - zapytała, ale kiedy zobaczyła zabijający wzrok Artura, odpuściła. - No dobrze. Chciałabym panią przeprosić za moje zachowanie podczas pani wizyty w naszym domu i chciałabym zapewnić, że to nigdy się nie powtórzy.
 Kobieta machnęła ręką.
 - Dziecko, ależ nic się nie stało - podeszła do dziewczyny i ją przytuliła. - Ale dziękuję ci za to.
 - Yyy... - dziewczyna po raz kolejny dzisiaj została obdarzona ponad to, co chciała. - Nie ma sprawy... Ale mam do pani jedno pytanie...
 Wszyscy zaprzestali przyglądaniu się zdjęciom na ścianie i spojrzeli na przyjaciółkę. Nie wiedzieli do czego dziewczyna zmierza, a to mogłoby się źle skończyć. Luiza i Ania spojrzały po sobie, mając nadzieję, że którejś wspomniała, o co jeszcze planuje się zapytać.
 Kobieta usiadła obok Niny i dała znak, że słucha.
 - Zaczęła pani wczoraj wspominać o swojej matce i ciotce...
 - No tak... - odpowiedziała, kiedy sobie przypomniała fragment rozmowy.
 - Nie chcę, żeby mnie pani źle zrozumiała... - przerwała i spojrzała na resztę. - Będziecie tak stać, czy siądziecie?
 Przyjaciele posłuchali i jak najszybciej zasiedli przy stole. Kiedy to zrobili, kontynuowała.
 - Sprawiam wrażenie obojętnej na wszystko dziewczyny... Lecz od lat fascynują mnie rodzinne historie..
 Kobieta uśmiechnęła się i poklepała Ninę po dłoni. Wzięła parę wdechów i skupiła wzrok na czymś, co było za oknem.
 - Opowiedzieć wam, tak? - nie oczekiwała na odpowiedź, tylko zaczęła mówić. - Jak musiałam wspomnieć, nigdy nie miałam okazji poznać mojej ciotki a moja matka nie pamiętała jej za bardzo... Niestety. Nina, bo się tak nazywała - spojrzała na jej imienniczkę -  zginęła w Sylwestra w 1913 roku..
 Cała piątka spojrzała po sobie. Na twarzy Artura pojawił się uśmiech zwycięstwa, bo wiedział, że miał rację. Tylko Nina zachowała spokój i kontynuowała słuchanie kobiety.
 - Została znaleziona w parku razem z piątką jej przyjaciół, leżeli martwi na ścieżce. W kostnicy nie znali prawdziwej przyczyny śmierci, ale musieli coś napisać w aktach... Więc władze kazały wpisać, że zamarzli na śmierć, co było śmieszne dla wszystkich. Mama zawsze mi mówiła, że zazdrościła jej takich przyjaciół. Przez wiele lat nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ich już nie ma... I jeszcze ta wojna.
 - Co z nią? - nad stołem nachyliła się Ania.
 -  Matka straciła ojca w 1915 roku., a babcia po jego śmierci zamknęła się w sobie. Mama musiała więc sobie z wszystkim radzić sama. Mówiła, że gdyby nie ojciec, to nie wie czy dałaby sobie radę. Mój tata, Antoni, był z nią od zawsze. Pobrali się w 1930 roku w miejscowości pod Paryżem. Mama zawsze o tym marzyła - na twarzy Amelii ponownie pojawił się uśmiech. - Wciąż opowiadała mi jaką to piękną suknię miała, ten długi welon... Ach, jak byłam malutka, to obrażałam się na nią, że nie zabrała mnie na swój ślub.
 Luiza i Ania uśmiechnęły się pod nosem. Obie, pod stołem, trzymały za ręce swoich chłopaków, potrzebowały ich czułości. Dobrze pamiętają tamte czasy, przyjaźniły się z kobietami, które również straciły mężów, braci, chłopaków na wojnie... I nie tylko na pierwszej, ale również podczas drugiej.
 - W 1931 - Amelia wróciła do opowiadania - urodził się mój najstarszy brat, Jan, który niestety trzynaście lat później został przez przypadek postrzelony. Ja sama urodziłam się w 1936, ale miałam też o trzy lata starszą siostrzyczkę... Ninę. Niestety, zmarła pięć lat temu. Mój ojciec odszedł w 1970, a matka pięć lat później.. Wiecie, co jest najzabawniejsze? - kobieta wytarła oczy z łez. - Przed śmiercią powiedziała mi, że nigdy nie wierzyła w śmierć swojej siostry i wie, że nadejdzie kiedyś dzień, kiedy ona wróci. Po jej śmierci mój młodszy braciszek wyjechał do Francji, gdzie poznał przepiękną dziewczynę, z którą ma trójkę dzieci, ale niestety nie odwiedzają mnie.
 W pokoju nastała cisza. Luiza z kieszeni wyciągnęła chusteczkę, żeby przetrzeć swoje oczy. Panicznie się martwiła, że się rozmazała, ale na szczęście Artur ją uspokoił.
 - Piękna historia - odezwał się Daniel, który cały czas patrzył na Ninę.
 - Tak, bardzo piękna - dziewczyna odwróciła od niego wzrok i spojrzała na Amelię. - Lecz zastanawia mnie jedno...
 - Znowu - mruknął Piotr, przewracając oczami.
 Ania musiała kopnąć go pod stołem, bo chłopak się skrzywił, a kobieta widząc ich potyczki, uśmiechnęła się. W końcu znowu spojrzała na Ninę, która przyglądała się fabryce oddalonej kilka kilometrów stąd.
 - Pani matka powiedziała, że nie wierzy w to, iż jej siostra zginęła i ufa, że kiedyś wróci... Wie pani, dlaczego on tak myślała?
 - Nie wiem - Amelię zdziwiło to pytanie. - Może dlatego, że za nią tęskniła.. Ja też przez wiele lat myślałam, że Janek powróci... Może się powtórzę, ale kiedy mama opowiadała o cioci zawsze się uśmiechała... Aż miło się na nią patrzyło... Zawsze powtarzała, że nie pamięta dnia, kiedy Nina się nie uśmiechnęła.
 W tym momencie wszyscy spojrzeli na dziewczynę. Oni też doskonale pamiętali tamte czasy i bardzo im tego brakowało. Zawsze uważali, że najbardziej jej było do twarzy w uśmiechu.. I nie ważne było, czy była niska, wysoka lub chuda bądź gruba. Zawsze jej uśmiech przyciągał wzrok chłopaków, nawet tego, co siedział obok niej. Danielowi z nich wszystkich najbardziej brakowało jej radości. Przez wiele lat budził się w nadziei, że w końcu się uśmiechnie, powie jakiś dowcip, z którego razem będą się śmiać. W końcu zwątpił i jako jedyny nie łudzi się, że zobaczy jeszcze uśmiech na jej twarzy.
 - Ma może pani jej zdjęcie? - Nina w końcu spojrzała na Amelię.
 - Niny? - kobieta zmarszczyła czoło. - Tak... Powinnam je mieć, gdzieś na strychu...Och, od lat tam nie zaglądałam. Może odwiedzicie mnie kiedyś - spojrzała na wszystkich - i pooglądacie te stare zdjęcia? Mam ich mnóstwo...
 - Byłoby wspaniale - uśmiechnęła się Anka.
- To się cieszę - kobieta zacisnęła dłoń na jej ręce. - To się kiedyś umówimy i wpadniecie. Może upiekę wam jakieś ciasto..
 - Aaa... - przerwał Piotrek. - Sernik był przepyszny.
 - Tak się cieszę, że wam smakowało... - nachyliła się nad stołem i powiedziała cicho. - Moim pracownikom nie smakuje sernik, ale nie chcą mi robić przykrości... Więc zaczęłam piec dla nich jabłecznik, którego ubóstwiają a później narzekają, że tyją.
 Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Nina jak najszybciej podeszła do okna. Nie chciała, żeby Amelia zauważyła, że z nią jest coś nie tak. Wtedy zobaczyła, że jednak to miasteczko nie zmieniło się tak bardzo. Racja, jest więcej domów, ale wciąż są widoczne kamienice, które musiały zostać wyrestaurowane jak cała reszta starego miasta.
 - Może teraz wy coś powiedzie o sobie? - ponownie odezwała się kobieta, która czuła się bardzo dobrze przy młodych. - Skąd jesteście, jak się poznaliście, co lubicie, itp.?
 Wszyscy spojrzeli się po sobie. Mieli nadzieję, że któreś z nich zacznie pierwsze, lecz każdy bał się rozpocząć. Dlaczego? Ponieważ polubili Amelię i nie chcieli kłamać, nawet martwili się, że ich kłamstwo może wyjść na jaw. Nina odwróciła się i oparła o okno. Zagryzała wargę, wyglądając tak jakby, zastanawiała się jak ująć swoje myśli w słowa.
 - Więc... - w końcu się odezwała. Niestety, każdy z przyjaciół obawiał się kolejnych jej słów. Chociaż im coś obiecała, to nie zawsze musiała dotrzymać słowa. - Urodziliśmy się w tych stronach, ale bardziej na południe. Poznaliśmy się w przedszkolu, ale nie tak od razu... - wtedy spojrzała na Daniela, licząc że będzie kontynuować.
 - Byliśmy podzieleni na dwie grupy - na szczęście zrozumiał, o co jej chodzi. - My trzech na nie... Nie przepadaliśmy za sobą, wciąż sobie dokuczaliśmy...
 - I tak przez wiele lat - do opowiadania dołączyła się Ania. - Ale w trzeciej gimnazjum w końcu wyrośliśmy z tego a chłopaki trochę zmądrzeli...
 - Bardzo śmieszne - Artur pokazał jej język.
 - Tak było - dała mu kuksańca Luiza. -  Ale byli bardzo romantyczni.. Zaprosili nas nawet na kolację do restauracji..
 - Za którą nie zapłacili, bo należała do rodziców Piotrka - wtrąciła Nina, która wróciła na miejsce.
 Amelia nie wiedziała na kogo popatrzeć. Odkąd zmarła jej najlepsza przyjaciółka, nie miała okazji z kim porozmawiać o takich życiowych sprawach. Od dawna też tak dużo się nie śmiała jak dzisiaj. Była szczęśliwa, że tacy młodzi ludzie mogli ją napełniać szczęściem. Zauważyła również to, że chociaż opowiadali tą historię spontanicznie, to wydawałoby się jakby każdy znał na pamięć swoją kwestię.
 - Wy również jesteście parą? - spojrzała na Daniela i Ninę.
 Oboje na siebie spojrzeli, lecz tylko on się słabo uśmiechnął i pokręcił przecząco głową.
 - Nie było nam godne być razem - powiedział. - Oboje żyliśmy w innym świecie, inne zainteresowania, itp. Nina zawsze była żyw... - ugryzł się w język, wiedząc, że mógłby coś powiedzieć, co jest niezgodne z prawdą.
 - Zawsze wolałam przesiedzieć cały swój wolny czas w bibliotece - kontynuowała dziewczyna - niż wybrać się z nim na rolki bądź pograć w piłkę nożną. Niestety, długo musieliśmy całej reszcie udowadniać, że nie pasujemy do siebie..
 Luiza wybuchnęła śmiechem, wydawał się być bardzo naturalny, ale najbliżsi wiedzieli jaką świetną aktorką od zawsze była.
 - Tak, dobrze pamiętamy jak próbowali to rozegrać... - przetarła teatralnie oczy, dając wrażenie opłakanej ze śmiechu. - Podobno spotkali się przed szkołą w bibliotece i nauczyli się scenki na pamięć.
 - Pamiętam! - wtrącił się Artur. - Próbowali zagrać jakąś kłótnię na szkolnym korytarzu, ale w połowie wyszli poza scenariusz...
 - I zaczęli sobie zarzucać za co siebie naprawdę nie lubią- tym razem kontynuował Piotrek, który nie potrafił powstrzymać się, żeby nie opowiedzieć swojej historii. - Po jakimś czasie zamknęli się i stali w ciszy, a ich pocałunek do tej pory wszyscy wspominają.
 Do sali weszła sekretarka, która zarumieniła się, widząc, że w czymś przeszkodziła. Danielowi i całej reszcie ulżyło, bo nie wiedzieliby, czy przypadkiem w dalszej części nie pojawiłyby się jakieś jednorożce i smoki. Amelia zrozumiała, o co chodzi i wstała.
 - No cóż.. - podała rękę Ninie i każdemu po kolei. - Wzywają mnie, ale bardzo wam dziękuję za rozmowę. Od dawna tak dobrze nie spędziłam czasu...
 - To my pani dziękujemy - uśmiechnęła się Luiza.
 Kiedy kobieta wyszła z sali, Daniel i Nina spojrzeli morderczym wzrokiem na Piotra. Znaczy się, tylko on, ale można się domyślić, że dziewczyna w podobny sposób chciałaby mu dać coś do zrozumienia.
 - Powiadasz, że nasz pocałunek był godny zapamiętania? - warknął Daniel.
 - No, co? Musiało być romantycznie, nie?
 Wszyscy prócz pary bohaterów wybuchli śmiechem i wyszli z sali. Daniel i Nina popatrzeli na siebie i w tym samym momencie przewrócili oczami.

Liczyłam, że ten rozdział pojawi się później, bo nie chciałam Was zanudzać już na samym początku historii. No ale, co poradzisz? :P Nawet w najlepszej książce trafi się rozdział, który i autora nudzi, ale wie, że po prostu musi on tam być. Poza tym, serdecznie Was zapraszam do zakładki "Wampiry", tam jest wyjaśnione dlaczego przyjaciołom zostało tak mało czasu. Dziękuję serdecznie za każdy komentarz, ja również staram się odwdzięczyć się tym samym, więc jeżeli jeszcze do kogoś nie wpadłam, to spokojnie, w najbliższym czasie ujrzysz mnie u siebie.
Pozdrawiam,
Kinga.

10 komentarzy:

  1. Dobra, zacznę od tego, że nie musisz się martwić o akcję. Na moim pierwszym blogu długo nie mogłam wpaść w nurt i tak pokierować wszystkim, żeby wszystko zamieścić i żeby jednocześnie była akcja. Tak się nie da xD więc się nie martw. Ta historia ma taki trochę nostalgiczny charakter i bardzo dobrze. Czytając myślę sobie: kurcze, oni wrócili do swojego miasta. Do domu. Wszystko jest inne, a oni nic na to nie poradzą. Zalewają ich wspomnienia z dawnych lat I do tego nie zostalo Im wiele czasu. To takie... piękne. :) cudowna historia, naprawdę. Dodaj tylko deczko tych wampirów i będzie idealnie ;) życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry rozdział. To wszystko jest takie... tego nie da się opisać. :)
    Życzę weny. ;* :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny. Podoba mi się. A Nina... Chyba.... Zdaje mi się, że ma jakieś przebłyski dobroci :) ale może to tylko takie moje domysły... Rozdział wcale nie zamula, i dobrze... Widzę, że powolutku historia nabiera tempa :) Fajnie. Bardzo też ciekawi mnie siostra Niny. Co ona wie? A może nic nie wie? :> Życzę dużo weny i dziękuję, że zajrzałaś na mojego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostra Niny nie żyje i powiedziała to jej córka, czyli Amelia: "Mój ojciec odszedł w 1970, a matka pięć lat później.. ". Przebłyski dobroci? Ona nie jest zła, ona po prostu nie okazuje uczuć. ;)
      Pozdrawiam,
      Kinga.

      Usuń
  4. Kurczę, tutaj wszystko jest takie przemyślane! :D Jest tyle powiązań między Niną a... Niną :D Czekam na kolejny :*
    Zapraszam też do mnie :)
    be-my-mystery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Na prawdę mi się podoba, czekam niecierpliwie na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie i rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, ten rozdział jest bardzo dobry. Fakt, nie przepadam za długimi opowieściami, ale jednak są one potrzebne. Myślę, że dzięki niej trochę się wyjaśniło i niekiedy pojawiły się pytania. Polubiłam bohaterów jak i Twój pomysł na to opowiadanie. Jest interesujące. Jestem jak najbardziej za ;) Cieszę się, że szybko dodałaś rozdział.
    Pozdrawiam,
    http://good-in-goodbye.blogspot.com/
    http://cruel-crime.blogspot.com/
    http://give-up-or-fight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś na mojej liście. ;)
    Sprawdź. ;* Cudowny blog.

    http://mozeszmnie-zlamac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Blog cudny, nie muszę mówić, że kocham tą historię..?świetnie ;) Wciąga mnie na maksa. Czuję w kościach, że siostrzenica Niny będzie coś podejrzewać, że Nina jest jej ciotką...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.