sobota, 18 października 2014

Epilog

Co się stało z bohaterami? 

Nina i Daniel - para pobrała się dwa lata po przemianie w człowieka we Francji. Poznała swojego siostrzeńca i jego rodzinę. Mają trójkę dzieci, dwóch synów, których nazwali na cześć swoich ojców, oraz córeczkę imieniem Ewelina. W Australii mieszkali przez większość swojego życia, dopiero na starość wrócili do miasteczka. Nina nigdy już nie spotkała Łukasza Kruka i nigdy nie dowiedziała się tego, że dla niej zamienił się w wampira. 
Luiza i Artur - chłopak oświadczył się dziewczynie na weselu Anny i Piotra. Całe życie mieszkali w miasteczku, niestety nigdy nie urodziło się im dziecko. Zginęli w wypadku samochodowym, kiedy mieli po czterdzieści lat. 

Anna i Piotr - całe życie mieszkali w miasteczku i prowadzili rodzinne życie. Dochowali się szóstki dzieci. Niestety, Anna po utracie przyjaciół trafiła do zakładu psychiatrycznego, gdzie zmarła w wieku pięćdziesięciu lat. Piotr nigdy się nie poddał i wychował najmłodsze dzieci samodzielnie. Jego najmłodsza córka została docenianą na całym świecie lekarką, a jej brat bliźniak najlepszym strzelcem w lidze mistrzów. 

Hanna i Aleksy - chłopak kilka dni po wyjeździe Niny odwiedził dziewczynę. Wiele lat zajęło im wspólne poznawanie się. Wyszli za siebie parę lat po tych wydarzeniach. Razem z Magdą zamieszkali na stałe w Szkocji, gdzie Hania urodziła mu dwójkę synów. 

Łukasz Kruk i Magda - Łukasz nigdy nie powił się w miasteczku. Postanowił wybrać się na studia, gdzie dorobił się tytułu doktora habilitowanego. Wiele razy pragnął zadzwonić do Magdy, lecz dotrzymał obietnicy. To ona żyjąc pod dachem z Aleksym postanowiła odnaleźć Łukasza. Wiele lat walczyła z uczuciami, co do niego. Pobrali się, kiedy mieli po siedemdziesiąt lat. Traktowali dzieci Hanny i Aleksego jak swoje wnuki. Łukasz nigdy nie wyjawił im prawdy na temat choroby Sylwii. 

Anastazja - wróciła do swojej rodzinnej miejscowości. Jej śmierć uznano za błąd lekarski. Na studiach poznała chłopaka, z którym się związała na lata. Nigdy nie utrzymywała kontaktu z przyjaciółmi. 

Tak się kończy ta historia. Czy jestem z niej zadowolona? Chyba niekoniecznie, może dlatego, że ta historia została napisana wiele lat temu, lecz zabrakło w niej końca. A koniec zapisany teraz, w ogóle mi się nie podoba, ale z drugiej strony. Nie zawsze są superowe happy end'y, prawda? Poza tym, pociesza mnie myśl, że ta historia na różne sposoby przedstawiły miłość. Mam nadzieję, że Wy również to zauważyłyście. Moją ulubioną parą jest Łukasz i Magda, i za nic nie potrafię powiedzieć, dlaczego. Po prostu jestem do nich przywiązana.
Dzisiaj opublikowałam 2 rozdziały i ten "epilog", ponieważ nie liczę na żaden komentarz, po prostu jestem to Wam winna. Mam nadzieję, że nie pominiecie przez to poprzednie dwa rozdziały. :)
Trzymajcie się moje Drogie, bo nie wiem, czy kiedyś wrócę do pisania. Może na starość, kiedy odnajdę swoje stare opowiadania? Teraz zajmę się maturą ;)
Pozdrawiam,
Kinga.

Rozdział dwudziesty piąty

 Nina podeszła do lustra i spojrzała na swoje odbicie. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce, których od lat nie miała. Włosy miała krótsze niż dotychczas, uznała, że skoro zaczyna nowe życie, to coś musi w sobie zmienić. Uśmiechnęła się do samej siebie, pokochała swój uśmiech. Sięgnęła po swój błyszczyk i musnęła nimi usta. Ostatni raz spojrzała na swój pokój i wyszła. Od dzisiaj wszystko będzie inne.
 Zeszła na dół, gdzie czekali na nią przyjaciele. Dziewczyny miały łzy w oczach, bo właśnie miały się pożegnać z dwójką ich przyjaciół. Od wielu dekad razem podróżowali, razem zmieniali mieszkania, znajomych, ale nie tym razem. Nina i Daniel postanowili zacząć życie jak prawdziwi dojrzali ludzie.
 - Jesteście tego pewni? - zapytał Piotr, który siedział na oparciu fotela. - Naprawdę chcecie wyjeżdżać aż do Australii?
 Nina z uśmiechem na twarzy pokiwała głową i złapała dłoń Daniela.
 - Za długo na to czekaliśmy - spojrzała w jego oczy. - Chcemy nadrobić ten stracony czas, ale z daleka od tego miejsca. Tutaj było nasze stare życie, teraz pora rozpocząć nowe...Gdzie nikt jeszcze o nas nie usłyszał.
 - Poza tym - wtrącił się Daniel - żyjemy w XXI wieku, więc wiecie... istnieje coś takiego jak internet.
 Ania przeskoczyła przez sofę i uderzyła go w pierś, następnie przytuliła się do niej, mocząc mu koszulkę.
 - Ale to nie to samo.
 - Hej - Nina z uśmiechem na twarzy podeszła do przyjaciółki. - Przecież nasz wyjazd do Australii nie oznacza, że się nigdy nie zobaczymy... Przecież w lato widzimy się na twoim ślubie, później pewnie Artur - spojrzała na przyjaciela - postanowi oświadczyć się Luizie, więc jeszcze ich wesele będzie... Potem jak dobrze pójdzie, ja, Daniel...?
 - Czy ty mi się właśnie oświadczasz? - powiedział z zaskoczeniem na twarzy.
 - Jeszcze nie, ale kto wie? - znowu spojrzała na Anię. - Będzie tyle okazji do tego, żeby się spotkać! Na pewno pewnego dnia znudzi nas te ciągłe podróże między kontynentami i wrócimy tutaj.
 - Trzymam cię za słowo, Piękna - Artur przytulił się do Niny i cicho do niej szepnął. - Zabiję cię za tą gadkę z oświadczynami, teraz będę musiał to odłożyć.
 Nina spojrzała na niego w szoku. Nie wiedziała o tym, że ten mężczyzna planuje po raz kolejny poprosić swoją "żonę" o rękę. Na twarzy czarnowłosej znowu pojawił się uśmiech. Tak bardzo chciałaby być przy Luizie, kiedy to się stanie.
 Wszyscy usłyszeli trzaśnięcie drzwiami i do salonu wpadł zadyszany Alek. Widząc tą dwójkę uśmiechnął się i pokazał palcem, że mają poczekać. Na jego nieszczęście, rzeka wylała, więc nie ma możliwości przyjazdu pod ich dom autem, więc musiał biec całą drogę.
 - Bałem się, że nie zdążę - wydusił z siebie.
 Nina wybuchła śmiechem i podeszła do niego, mocno tuląc do siebie. Nie miała okazji z nim porozmawiać od momentu, kiedy pożegnała się z nim przed jego wyjazdem do Szkocji. Wzięła go za rękę i wyprowadziła na dwór, żeby móc jeszcze przez chwilę ze sobą porozmawiać.
 - Jak tam Hania?
 - Wciąż zbieram się do odwagi, żeby do niej pojechać - uśmiechnął się słabo - ale jest coraz lepiej. Wiesz, chyba szybko się nie przyzwyczaję do twojego uśmiechu...
 - Jest taki straszny? - dźgnęła go w bok.
 - Nie, jest piękny - objął ją ramieniem. - Teraz wszystko się zmieni, tak?
 Dziewczyna pokiwała głową.
 - Niestety, będę się starzeć - zmarszczyła czoło. - Już nawet powoli zmarszczki mi się tworzą. Aleks, tylko ja tego pragnęłam.. Od wielu dekad pragnęłam w końcu się zestarzeć... No wiesz, jak na stu osiemnastoletnią wyglądam dziecinnie.
 - Weź mi proszę nie przypominaj o tym ile masz lat! I nie wierzę, że Kruk ma tyle samo, co ty... Wy naprawdę razem do klasy chodziliście?
 - Tak, ale nie poznałam go od razu... Zmienił się, dojrzał i dziwne, że nie przypomniałam sobie po jego sposobie bycia i zamiłowania do historii. Łukasz zawsze trzymał ludzi na dystans... Znaczy się, był świetnym kumplem, zawsze można było z nim pogadać, ale nic więcej. On jest coś na podobieństwo mnie, kiedy poznaliśmy się. Tyle, że on sam ukrywa przed ludźmi swoje uczucia. - Spojrzała na Aleksa. - Słyszałam, że wyjeżdża... Nie wiesz dlaczego?
 Nina razem z Danielem pożegnali się z wszystkimi i ruszyli do samochodu, który stał pod szkołą. Chłopak domyślił się, że przyjaciółka będzie chciała jeszcze spotkać się z jedną osobą. Miała nadzieję, że spotka się jeszcze z Amelią, ale kobieta ze względu na ostatnie wydarzenia, postanowiła przejść na emeryturę i wyjechać do Francji, do swojego brata. Oczywiście, Nina została już zaproszona razem z Danielem na święta do jej rodziny. Dziewczyna nie była w stanie odmówić, bo była świadoma tego, że to będą pierwsze od dawna święta w gronie jej rodziny.
 Weszła bez pukania do sali historycznej, gdzie przy biurku siedział młody mężczyzna. Nie musiał nawet podnosić głowy, żeby zobaczyć kogo tutaj przywiało.
 - Słyszałem, że ty też wyjeżdżasz - mruknął i odłożył na stos kolejny sprawdzian. - Gdzie tym razem?
 - Australia...
 - Wysoko mierzysz - uśmiechnął się do niej.
 Nina zaczęła chichotać i usiadła w pierwszej ławce przyglądając się koledze sprzed lat.
 - Nie wierzę, że to ty - szepnęła. - Nie wierzę, że cię nie poznałam...
 - No cóż, nie miałem tyle szczęścia, co ty.. - ruszył ramionami. - Też mogłem zostać przemieniony, kiedy byłem młody i piękny... Chociaż nie, nadal jestem piękny.
 - Co z tobą będzie teraz? Gdzie chcesz wyjechać?
 - Pewnie wrócę do stolicy, znajdę dobrze płatną pracę, może poznam kogoś - skrzywił się.
 Nina wstała i złapała jego dłoń. Spojrzała mu pewnie w oczy, tak samo jak na pierwszej lekcji.
 - Nie poddawaj się... Jeżeli ją kochasz, to nie poddawaj się.
 Mężczyzna przez parę chwil patrzył jej w oczy, ale szybko opuścił wzrok.
 - To co mówiłaś o spotkaniu klasowym?
 - Wiesz co? Szkoda, że musiałeś być takim cholernym nauczycielem historii, bo polubiłam cię w momencie, kiedy wyjeżdżam.
 - Nina, to nie ostatni raz, kiedy się widzimy.
 Kruk wstał i mocno objął dziewczynę, którą starał się od dłuższego czasu chronić. Była ona także przyczyną tego, dlaczego zechciał wrócić do miasteczka. Nigdy nikomu tego nie wyjawił, lecz on był jedynym świadkiem przemiany przyjaciół. Jako jedyny widział ich twórcę. To nie był przypadek, że stał się wampirem. Tylko, że nie spodziewał się, że jego życie potoczy się tak jak się potoczyło. Miał się nigdy nie zakochać, i przez wiele dekad mu się to udawało, a kiedy się zakochał - jego miłość go nienawidzi. Minęły już dnie odkąd po raz ostatni widział się z Magdą. Wiele razy chciał do niej przyjść i z nią porozmawiać, ale bał się ponownego upokorzenia, odepchnięcia. Jej słowa raniły go niż cokolwiek w świecie. Dlatego postanowił dokończyć sprawy w szkole i wyjechać z miasteczka. Nie spodziewał się wizyty Niny, która pobudziła go do myślenia. Chyba jej odwiedziny przypomniały mu o tym, że nie jest już wampirem, tylko człowiekiem.
 Po kilku godzinach myślenia postanowił przed wyjazdem przyjechać pod dom Magdy i Aleksa. Z samochodu widział rodzinną kolację. Doskonale wiedział czego tam brakuje. Gdyby nie decyzja sprzed tylu lat, to Aleks jadłby ją razem ze swoją biologiczną matką i ojcem. Przez niego jego rodzina się rozpadła. To on był winien tylu krzywd. Tyle, że on wiedział coś o czym ta dwójka nie miała pojęcia. Sylwia poprosiła go o to, żeby uratował Magdę, ponieważ jej samej zostało bardzo mało czasu. Miała raka, który nie dawał jej szansę na ratunek. Przyrzekła Łukaszowi, że to będzie jej ostatnia misja. Niestety taka była.
 Brakło mu odwagi. Nie wyszedł z samochodu. Nie pożegnał się z nią. Nie powiedział jej, że ją kocha. Tylko wyjechał.

To już jest ostatni rozdział, dziękuję, że byłyście przy mnie. 
Pozdrawiam, 
Kinga. 

Rozdział dwudziesty czwarty

- Wybacz, ale to nie jest możliwe, żeby Maksym mógłby być Twórcą - stwierdził Artur. - On miał przecież swojego Twórcę, Dawida.
 - Dajcie spokój - Magda machnęła ręką. - Dawid był jego ojcem. Widzieliście gwiazdę na jego ręku? Jest to gwiazda Dawida... tak, właśnie tego Dawida. Maksym go nienawidził i tyle.
 - Nie widzę sensu, dlaczego miałby nas oszukiwać - wtrąciła Luiza.
 - Może dlatego, że się zakochał? - spojrzała na nią. - Posłuchajcie, muszę go znaleźć i zabić, ale bez waszej pomocy nie dam rady.
 - Co możemy zrobić?
 - Żeby zabić Twórcę, jest potrzebna krew jego wszystkich ofiar.
 - To nie jest możliwe - jęknęła Ania. - Jaka jest szansa, że odnajdziemy wszystkich? I jeszcze Nina...
 Beata sięgnęła do swojej torebki i wyciągnęła z niej pustą buteleczkę oraz strzykawkę z igłami. Podała je Danielowi i spojrzała na dziewczynę, żeby móc jej odpowiedzieć.
 - To nie jest tak, że Twórca może stworzyć nieskończenie wiele wampirów. Ma swój limit, a tym limitem jest dziesiątka wampirów. Oprócz waszej siódemki, jest jeszcze jeden wampir, który żyje. Jeżeli chodzi o Ninę, to się nie martwcie. Przez przypadek skaleczyła się w moim domu i owinęła ranę chusteczką, następnie ją wyrzucając do kosza... Uznałam, że zostawię sobie ją na wszelki wypadek.
 Daniel pokiwał głową, próbując przetrawić wszystkie słowa kobiety. Następnie zabrał się za pobieranie krwi, a skończywszy podał dalej.
 - Jak zamierzasz go złapać? - zapytała się Anastazja, kiedy Ania pomogła jej z pobraniem krwi.
 - Maksym musi kiedyś wyjść na miasto, bo nie wierzę w to, żeby wyjechał... Wreszcie zapłaci mi za wszystko - uśmiechnęła się słabo i wstała, żeby wyjść. - Zapomniałabym... Przekażcie Krukowi, żeby nie zapomniał oddać krwi.
 Kiedy wyszła z domu, przyjaciele spojrzeli na siebie w szoku.
 - Czy ona właśnie powiedziała nazwisko Kruk, czy się przesłyszałem? - w szoku odezwał się Piotr.
 - Tak - potwierdziła cała czwórka równie zaskoczona.
 - Kim jest Kruk? - zapytała zmieszana Anastazja, która nie wiedziała o kim mowa.
 - Nasz historyk - spojrzał na nią Daniel nic więcej nie mówiąc.
 W mieszkaniu Franciszki panowała przerażająca cisza. Maksym jak każdego wieczora odwiedzał Ninę, za każdym razem przynosząc jej szklankę krwi. Dziewczyna od dwóch tygodni nic nie jadła ani nie piła, leżała bezsilna na łóżku obserwując otoczenie zakrwawionymi oczyma. Spojrzała stojącą przy oknie szklankę. Doskonale pamiętała, że za każdym razem, kiedy wypije chociaż trochę, to szybko zasypiała i miała przyjemne sny. Zmusiła się do podniesienia z łóżka i podeszła do okna. Z drżącymi rękoma wzięła naczynie i zrobiła parę łyków. Następnie wróciła do łóżka i zasnęła.
 Nagle znalazła się w sali balowej, dokładnie takiej samej jak w 1912 roku. Wszędzie były porozwieszane serpentyny, który nadawały wyjątkowy, sylwestrowy nastrój. Cała sala była pełna ludzi w przeróżnych kostiumach. Kobiety od miesięcy przygotowały swoje stroje. Oczywiście, za każdym razem chciały wypaść jeszcze lepiej. Nina dojrzała wśród wszystkich ludzi swojego ojca, który rozmawiał z resztą współwłaścicieli. Widząc, że córka na niego patrzy się, uśmiechnął się i pomachał jej. Dziewczynie zabiło szybciej serce, ale odwróciła wzrok i spojrzała na parę przyjaciół, którzy znowu popisywali się swoim talentem tanecznym - chodzi tutaj o nikogo innego niż Luizę i Artura. Minęła ich i ruszyła w poszukiwaniu kogoś, kto powodował palpitacje serca. Dostrzegła chłopaka, który uczestniczył w rozmowie starszych kobiet, które były nim aż zachwycone. Nina zauważyła jego wołający o pomoc wzrok. Postanowiła wkroczyć do akcji i poprosiła go do tańca. Chłopak z udawaną przykrością przeprosił damy i złapał ją za dłoń. Zawsze miał je przyjemnie ciepłe. Objął dziewczynę w pasie i zaczął prowadzić, a ona przysunęła swoje usta do jego ucha i wydusiła to, co potrafiła:
 - Pomocy! Fran...
 Jej sen został przerwany przez Maksyma, który gładził jej włosy.
  - Co śniło ci się? Tak pięknie uśmiechałaś się.
   Dziewczyna odwróciła się i zaczęła płakać.
  W tym samym czasie, co Nina obudził się Daniel, który postanowił się przespać. Znowu śniło mu się to samo, co dziewczynie. Tyle, że zapamiętał tylko dwa słowa: POMOCY! FRAN…- tutaj z pewnością chodziło jej o Franciszkę. Szybko wybiegł ze swojego pokoju. Była już noc, ale nie zważając na to, wsiadł do samochodu i skierował się do domu Magdy i Aleksa. Całe szczęście paliło się światło. Z pewnością próbowali rozmawiać o tym, co się dzisiaj stało. Był to dla tej dwójki wyjątkowo ciężki dzień. Daniel przez chwilę wahał się, czy dobrze robi, lecz nie miał innego pomysłu. Tylko tak może sprawdzić, czy się nie myli.
  - Co do licha! – otworzyła je kobieta. która była ubrana w szlafrok. – Daniel? Co ty tutaj robisz?
  - Ja chyba wiem, gdzie jest Nina.
 Magda lekko uchyliła swoje wargi a następnie przesunęła się na bok.
  - Wchodź.
  Wszedł do mieszkania i poszedł do kuchni, gdzie siedział Aleks ubrany w szarą koszulkę i niebieskie bokserki. Na jego twarzy widać było zmęczenie, najchętniej chłopak poszedłby już spać, ale uparł się, że nie pójdzie póki nie dowie się całej prawdy. Widok przyjaciela trochę go zdziwił, przez chwilę przeszło mu przez myśl, że stało coś się z Anastazją.
  - Mówiłeś, że wiesz gdzie jest Nina. – powiedziała Magda, powodując zaciekawienie u swojego wychowanka.
  - Kiedyś Piotr wspomniał mi, że jak Maksym po raz pierwszy do nich przyjechał to wymknęło mu się, że zamieszkał u Franciszki
  - U Franciszki? – usiadła na krześle, ale po chwili szybko wstała. – Cholera! Amelia mi wspominała, że nie miała kontaktu z nią od ponad trzech tygodni.
  - Tak samo jak my z Amelią od tygodnia. – spojrzał na nią Alek.
  - Chyba nie myślisz, że…?
  Magda szybko wybiegła z kuchni i pobiegła do swojej sypialni. Założyła jakieś spodnie i czerwoną koszulkę, narzucając niedbale na to sweter. Wyciągnęła broń i buteleczkę z krwią. Złapała kluczyki i powiedziała chłopakom, żeby zostali w domu. Ona wsiadła do swojego samochodu i ruszyła. Czuła jak rośnie jej poziom adrenaliny w ciele, była tak blisko skończenia koszmaru, który ciągnie się za nią od lat. Kiedy dotarła na miejsce wyskoczyła z samochodu i pobiegła do drzwi. Zaczęła do nich się dobijać jak poprzednio Daniel do niej. Otworzyły się, a za nimi stanął zaspany Łukasz, którego włosy były potargane jakby przez wiatr, a na sobie miał tylko obcisłe bokserki. Przez chwilę musiał wytężyć wzrok, żeby zobaczyć kto stoi za drzwiami, ale od razu poznał po zapachu.
  - Co ty tutaj robisz? – zapytał zachrypniętym głosem.
  - Ubieraj się! – Magda poczuła lekkie wypieki na twarzy, widząc go w tak skąpym stroju, ale pewnie go minęła i weszła do mieszkania.
  - Nie rozumiem? – mężczyzna spojrzał na nią.
  Ta jednak już nie spojrzała na niego, tylko z torebki wyciągnęła strzykawkę z igłą. Wtedy zrozumiał, o co chodzi. Pobrał krew i podał próbówkę Magdzie. Szybko poszedł założyć ubrania. Kiedy był gotowy, wsiadł razem z kobietą do auta.
  - Gdzie jest?- zapytał.
  - Dom Franciszki – załączyła silnik.
  Jechali niecałe dziesięć minut w ciszy. Łukasz wziął się za pomieszanie wszystkich próbek krwi i po przelewanie do naboi. Kiedy dotarli na miejsce, bezszelestnie wysiedli z samochodu. W domu Franciszki było ciemno. Kruk postanowił zająć się tyłem. Magda powoli podeszła na taras. Naładowała swoją broń nabojami. Dotknęła klamki i przekręciła ją. W domu panowała cisza. Próbowała zapanować nad swoim szalejącym sercem. Weszła do salonu, gdzie na biurku leżały porozrzucane papiery oraz szklanka z krwią. Poczuła czyjeś dłonie, które złapały jej ręce, nie pozwalając ich oswobodzić.
  - Tęskniłaś? – usłyszała cichy szept.
  - Chciałbyś – zaczęła się szarpać, co wywołało tylko śmiech.
  - Słońce – dotknął wargami jej szyi. – Trochę się zestarzałaś, ale wciąż jesteś taka piękna.
  - Wal się – nacisnęła spust. Trafiła Maksyma w nogę.
  Ten krzyknął i z całej siły popchnął ją na ścianę. Ta uderzyła się w głowę i upadła nieprzytomna na ziemię. Mężczyzna z bólem na twarzy powoli podchodził do niej.
  - Stój – zatrzymał go głos Alka.
  - Na proszę – odwrócił się. – Kogo ja tutaj widzę – uśmiechnął się krzywo. – Jaki podobny do matki.
  Chłopak ruszył do przodu, ale został zatrzymany przez Daniela, który nie chciał, żeby mu coś się stało.
  - Spóźniłeś się. – Maksym spojrzał na niego. – Ona jest moja.
  Nim zdążył zareagować został uprzedzony przez czarną smugę, która przewróciła czarnowłosego. Chłopcy po chwili ujrzeli ich nauczyciela historii, który się siłował z chłopakiem. W pewnym momencie Kruk przeleciał przez pokój i upadł na ziemię. Daniel i Alek spojrzeli po sobie. Zrozumieli, że nie poradzą sobie sami z Maksymem, który w tym momencie był rozjuszony. Ruszyli pędem po schodach na górę w poszukiwaniu jakiejś kryjówki.
  - I tak was znajdę! – usłyszeli za sobą jego gniewny głos.
  - Aleksy – przyjaciel zatrzymał chłopaka. – Ja go zatrzymam, a ty biegnij na dół i zabierz stamtąd Magdę.
  - A co z tobą?
  - Ja już swoje przeżyłem – puścił mu oczko i pobiegł z powrotem.
  Blondyn wysłuchał chłopaka i zbiegł po schodach na dół. Podbiegł do leżącej na ziemi Magdy. Zabolał go jej widok. Podniósł ją i ruszył w kierunku drzwi, lecz nim wyszedł zauważył, próbującego się podnieść Łukasza.
  - Proszę pana – położył kobietę na ziemię i podbiegł do niego. – Pomóc panu?
  - Zabierz ją – spojrzał na niego. – i uciekaj.
  - Ale co z panem?
  - Uciekaj!
  Szybko podniósł swoją opiekunkę i wybiegł z domu. Położył ją na tyle samochodu i ruszył w kierunku miasta.
  - Co ona w tobie widziała? – Maksym z chytrym uśmieszkiem podchodził do Daniela. – Sam na sam ze mną? Jesteś pewny, że tego chcesz?
  - Dlaczego nas przemieniłeś?
  - Bo miałem już dość samotności, a teraz jak tak dłużej pomyślę, to cholernie mi jej brakuje.
  Chłopak rzucił się na Daniela. Szybko przewrócił go na plecy. Jedną ręką podtrzymywał jego gardło i śmiał mu się prosto w twarz. Kondrat próbował się szarpać, ale nie miał siły. Do jego oczu napływały łzy. Był pewny, że to już koniec, lecz w ułamku sekundy Maksyma zrzucił Łukasz. Mężczyzna gotował się ze złości. Spojrzał na blondyna, chcąc mu przekazać, żeby szukał Niny i uciekał. Chłopak tak zrobił. Wstał z podłogi i ruszył w kierunku schodów. Przeszukał kilka pokoi aż w końcu trafił na zamknięty. Wyważył drzwi i wszedł do środka. W cuchnącym pomieszczeniu ujrzał dziewczynę, która leżała na łóżku. Podszedł do niej i dotknął jej czoła.
  - Zostaw mnie już – usłyszał jej cichy, szorstki głos.
  - Nina, to ja, Daniel.
  - Nie nabierzesz mnie! – odsunęła się od niego i spojrzała swoimi tępymi oczyma. – On jest szczęśliwy.
  - Jestem szczęśliwy przy tobie.
  - Łżesz! Ja chcę umrzeć!
  - Nina! – chłopak wszedł na łóżko i przytulił dziewczynę, która zaczęła się wyrywać. – Tęskniłem za tobą.
  - Dlaczego mi to robisz? 
 - Ponieważ kocham cię. – odsunął ją trochę od siebie i spojrzał w jej oczy.
  - To naprawdę ty?
  - Tak – lekko się uśmiechnął.
  - Myślałam, że nie znajdziesz mnie – na jej poszarzałej twarzy też pojawił się uśmiech.
  - Jakbym mógł? – uniósł swoją brew.
  Ich spokój przerwał strzał. Spojrzeli się w stronę drzwi. Dziewczyna przełknęła ślinę, a chłopak wziął ją na ręce i wyniósł z pokoju. Na korytarzu spotkali Alka, który trzymał w drżącej dłoni broń i patrzył się na coś. Tym czymś był Maksym, który nieruchomo leżał na Łukaszu.
  - Zabiłem go… – powiedział cicho.
  - Tak – powiedział Kruk i zrzucił z siebie ciało. – Uratowałeś mi życie – uśmiechnął się.
  - Nam – Kondrat uśmiechnął się.
  - Lepiej jedzmy do domu. Przed wschodem słońca zacznie się przemiana.

Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na ten rozdział. Jednak nie spodziewałam się takiego braku czasu w klasie maturalnej, jest to jeden z najtrudniejszych okresów w moim życiu, dlatego dzisiaj opublikuję już całą resztę. 
Pozdrawiam,
Kinga.

sobota, 6 września 2014

Rozdział dwudziesty trzeci

 Magda kurczowo trzymała swoją torebkę, kiedy biegła do domu. Nie chciała myśleć o tym, co przed kilkunastoma minutami się stało. Odpychała wszystkie myśli, które przychodziły jej do głowy. Stając przed drzwiami, zaczęła nerwowo szukać kluczy. Otworzywszy drzwi, pchnęła je i pobiegła do swojego pokoju. Rzuciła torebkę na łóżko i złapała za szufladę, która była przeznaczona na pościel. Wyrzuciła kołdrę na podłogę i wstrzymała oddech, nie wierząc, że znowu to robi. Położyła dłoń na dno i zaczęła szukać wnęki. Kiedy ją znalazła i uniosła płytę, ujrzała drugie dno. Znajdowało się tam mnóstwo teczek, dokumentów, zdjęć osób, które były poprzekreślane czerwonym markerem. Także leżały tam cztery rodzaje broni, które miały nietypowe naboje. Zachowywały kształty zwyczajnych pocisków, ale te były przezroczyste. Magda sięgnęła po teczkę, która była podpisana imieniem Maksyma. Zacisnęła oczy, spod których popłynęły jej łzy.
 - Tak trzeba - zaczęła mówić do siebie. - Tak trzeba...
 Pokiwała głową i sięgnęła po jedną z broni. Na podłogę spadło jakieś zdjęcie. Zmarszczyła czoło i sięgnęła po nie. Zobaczyła na nim siebie razem ze Sylwią i Łukaszem. Odkąd pamiętała zawsze się trzymali razem, wszystkie akcje tylko we trójkę. Pomimo tego, że była od nich dużo młodsza, to uwielbiała ich towarzystwo. W szczególności towarzystwo Kruka... lecz tamta noc zniszczyła wszystko. Wrzuciła zdjęcie do szuflady i zamknęła ją.
 W tym samym czasie Maksym kończył pisać list. Co jakiś czas zerkał na schody, które prowadziły do pokoju Niny. Odłożył pióro i poszedł na górę. Podszedł do drzwi, które pogłaskał. Przyłożył ucho do nich, żeby usłyszeć, co się dzieje wewnątrz. Kiedy nic nie usłyszał, powoli otworzył drzwi i zerknął do środka. Ujrzał na środku zakryte ciało Franciszki, zmarszczył nos, czując odór. Przeniósł wzrok na śpiącą dziewczynę. Podszedł do niej i nachylił się nad nią.
 - Jesteś taka piękna - pogłaskał ją po głowie. - Tak chciałbym, żebyś ze mną była, żebyś mnie kochała.... Tylko mnie.
 Pocałował ją w usta, lecz Nina tylko lekko drgnęła. Nie miała już sił, żeby z nim walczyć. Maksym odsunął się i spojrzał na nią. Dostrzegł w jej oczach zniechęcenie.
 - Czy ty jesteś taki głupi, czy jak? - powiedziała słabo.
 - Nie rozumiem cię! - uniósł się. - Możesz mieć wszystko, a ty mnie odrzucasz! Nie po to cię przemieniłem.
 Nina podniosła w szoku wzrok. Nie spodziewała się takiego wyznania. W jej oczach pojawiły się łzy. Mur, który ją otaczał, został zburzony, a emocje ujrzały światło dzienne.
 - To ty? - łzy zaczęły strugami płynąć po jej jasnych policzkach. Od dawna nie czuła się tak źle.
 - Tak - pokiwał głową z uśmiechem. - Kiedy ujrzałem ciebie po raz pierwszy, zakochałem się. Wiem, brzmi to banalnie, ale taka jest prawda. Chciałem być z tobą i to było jedyne wyjście... Lecz wiedziałem, że sama nie dasz rady, dlatego przemieniłem też twoich przyjaciół. Dałem ci potem pięćdziesiąt lat na oswojenie się z tym.
 - To nie był przypadek, że poznaliśmy się nad morzem?
 - Oczywiście, że nie.
 Ujął jej twarz i zaczął ją całować.
 W między czasie do domu wróciła reszta przyjaciół. Byli w niemałym szoku, kiedy na ich sofie zobaczyli Anastazję. Daniel i Alek od razu wyjaśnili im historię dziewczyny. Ania i Luiza zaoferowały dziewczynie kąpiel i zmianę ubrań, więc zabrały ją na górę. Na dole chłopaki zastanawiali się, co zrobić z nią. Przecież kiedy ludzie dowiedzą się o niej, to od razu wezwą policję. Niestety, w tych czasach nic się nie ukryje.
 Do drzwi ktoś zaczął pukać, a raczej dobijać. Piotr i Artur spojrzeli po sobie. Żaden z nich nie oczekiwał gości. Nawet Daniel nie wiedział kto to może być. Klepnął ramię Aleksa i kiwnął głową, że ma iść na górę za nim. Chciałby być w gotowości, gdyby ktoś odkrył kryjówkę Anastazji.
 Artur od niechcenia wstał z fotela i poszedł otworzyć drzwi. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, stał już nieruchomo wpatrzony w broń, która celowała w jego głowę. Nie znał kobiety, która patrzyła na niego morderczym wzrokiem, gdyby wierzyła w to, że jest w stanie go zabić.
 - O co chodzi? - powiedział z nutką przerażenia w głosie, żeby móc ją nabrać.
 - Zamknij się! - podeszła bliżej. - Powiesz mi gdzie on jest - pokazała mu zdjęcie Maksyma - a dam ci spokój.
 - Nie wiem, gdzie on jest...
 - Nie kłam!
 - Kochanie - do holu wpadła Luiza, która była zaskoczona tym, co tam zobaczyła. - Kim jest ta kobieta?
 - Wystarczy, że poinformujecie mnie, gdzie on jest a nigdy mnie już nie zobaczycie.
 - Mówiłem ci, że nie wiem, gdzie on jest.
 Artur zacisnął pięści i zrobił pół kroku do przodu, kiedy za ramię złapała go Luiza. Czuła niebezpieczeństwo czyhające ze strony Magdy. Skoro szuka Maksyma i jest pewna tego, że chce go dorwać, to jaką przeszkodą oni mogą być dla niej. Zza niej wyszedł Aleks, który na górze rozpoznał samochód swojej przyszywanej matki. Musiał się dowiedzieć, o co chodzi, lecz nie spodziewał się jej zastać w takiej sytuacji. Ona i broń?
 - Magda?
 - Alek? - kobieta opuściła broń, czując zawstydzenie. - Co ty tutaj robisz? Myślałam, że jesteś u Hani.
 Ten pokręcił przecząco głową.
 - To ty mi powiedz, co tutaj robisz?! - ominął Luizę i stanął naprzeciwko Magdy. - Skąd wzięłaś broń? Czy ty oszalałaś?
 - Powiedz mi, co tutaj robisz - zaczęła naciskać.
 - To są moi przyjaciele.. Nie pamiętasz już? - kiwnął głową na broń. - Powiesz mi, dlaczego ty...?
 W oczach kobiety pokazały się łzy. Czuła się okropnie tym faktem, że przez całe życie go oszukiwała. Ona i jego matka. Nigdy nawet nie wspomniały mu o tym, gdzie się poznały. Teraz patrzył na nią z oburzeniem, jak nie obrzydzeniem. Schowała broń za pasek i pokazała Aleksowi zdjęcie.
 - Widziałeś już tego... człowieka?
 - Nie - przeniósł wzrok na nią. - Dlaczego go szukasz?
 - Wiesz kim oni są? - kiwnęła głową w stronę Luizy i Artura.
 Chłopak spojrzał na przyjaciół, mając nadzieję, że oni wiedzą, o co chodzi. Lecz ci lekko pokręcili głową.
 - W jakim sensie?
 - Wiesz o tym, że są oni... - zagryzła wargę, bojąc się konsekwencji tych słów - wampirami?
 Cała trójka stanęła nieruchomo, nie spodziewając się takiego obrotu sprawy. Co ich wydało? Zachowanie, ubiór, może sposób mówienia? Dla Aleksa było to jak kubeł zimnej wody.
 - Wiem - powiedział cicho. - Skąd ty to wiesz?
 Magda wypuściła głośno powietrze i podrapała się po głowie.
 - Jestem Łowcą Twórców?
 - To oni istnieją? - odezwał się zaskoczony Artur, który do tej pory stał cicho.
 - Jak widać - uśmiechnęła się do niego.
 Luiza postanowiła wpuścić do środka kobietę i zaprowadziła ją do salonu. Po chwili zawołała resztę mieszkańców, oraz Anastazję, która wystraszona zeszła na dół. Wyjaśnili pokrótce, to co się wydarzyło przed chwilą, chcąc ich zapoznać ze sprawą.
 - Czyli mówisz, że jesteś Łowcą Twórców, tak? - odezwał się Piotr, który był zafascynowany tym. Oczywiście, od lat chodziły pogłoski o tym, że oni istnieją, i w ogóle, ale nie mieli okazji się z kimś takim spotkać.
 - Kim jest łowca? - na raz zapytał Aleks i Anastazja.
 - Jest to ktoś kto zajmuje się wyszukiwaniem twórców, czyli tych, którzy mogą przemienić człowieka w wampira - wyjaśniła Magda. - Łowców Twórców wyznacza najstarszy wampir.
 - Dlaczego on? - zdziwiła się Anna.
 - Ponieważ uważa je za najgorsze zwierzęta. Sam nie pije krwi, ale z racji tego, że jest najstarszy, to i jest nieśmiertelny. Lecz to nie pomoże mu w tym, żeby pokonać wszystkich twórców, więc wyznacza nam to zadanie.
 - Jak długo nim jesteś? - zapytał cicho Aleks.
 - Od piętnastu lat - spojrzała w jego stronę. - Pojechałam z kilkoma innymi osobami na ćwiczenia. Tam poznałam też twoją matkę.
 - Moja mama też... - pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć.
 - Tak - spuściła głowę. - Była jednym z najlepszych łowców.
 - Nie zmarła na raka, prawda? - Aleks warknął. Czuł jak w nim narasta gniew. Nie mógł uwierzyć, że przez tyle lat żył w kłamstwie, że dwie bliskie osoby, że dwie kobiety, dla których był jak syn, tak po prostu go okłamywały.
 - Nie - w oczach Magdy pojawiły się łzy. - Zginęła podczas jednej z akcji. Wpadłyśmy z twoją mamą w pułapkę, nie spodziewałyśmy się tego... Po prostu wziął nas z zaskoczenia. Jedyna szansa była w zaprzyjaźnionym wampirze... Była to noc, i nie miał on za dużo czasu. Mógł wyciągnąć tylko jedną... - złapała jego dłonie, ale on nie pozwalał się jej dotykać. - Aleks zrozum, gdybym tamtej nocy była przytomna, to nie pozwoliłabym twojej matce podjąć takiej decyzji. Kazałabym Łukaszowi ją zabrać, ją ocalić... nie mnie.
 Chłopak zacisnął pięści i wstał. Nie miał ochoty na więcej. Minął ich wszystkich i wybiegł z domu. Magda poczuła, że straciła kogoś na kim jej zależało, na kimś kto był dla niej całym światem.
 - Dobra - odezwał się Daniel. - Nie rozumiem tylko jednego, dlaczego szukasz Maksyma, skoro on twórcą nie jest?
 - I tutaj się mylicie.

Coraz bliżej końca, i z tego powodu się cieszę. Mam już trochę dosyć tego opowiadania, ale muszę je skończyć. Mam problem z zakończeniem, więc nie liczcie na coś świetnego. Właściwie, to mam problem z jednym wątkiem, ale za 2-3 tygodnie to się rozwiąże. Niestety, jestem w klasie maturalnej, która zabiera mi cały wolny czas, więc nici z nowego opowiadania. Mam już napisaną fabułę, mam już obranych bohaterów, mam prolog i 4 rozdziały, lecz zacznę to opowiadanie publikować możliwe, że na początku przyszłego roku. Także, czekam na Wasze opinie.
Pozdrawiam,
Kinga.

piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział dwudziesty drugi

 Daniel przyglądał się nieprzytomnej dziewczynie. Aleksy cały czas nalegał, żeby zadzwonić po pogotowie, ale przyjaciel mówił, że to bardzo zły pomysł. Dotknął jej głowy i spojrzał na blondyna.
 - Nie jadła - powiedział i sięgnął po wilgotną szmatkę, którą przemył jej czoło.
 - Co znaczy, że nie jadła? - w głosie Alka można było usłyszeć nutkę przerażenia.
 - Każdy... wampir, nawet ja, musi spożyć raz w życiu spożyć krew, żeby przeżyć - spojrzał mu w oczy. - Ona jeszcze nigdy się nią nie pożywiła. Więc... Mam taką głupią prośbę, a raczej pytanie.. Czy zgodziłbyś się poświęcić?
 - Zwolnij, zwolnij! - chłopak odskoczył od przyjaciela z wyciągniętymi przed sobą rękami. - Co znaczy, że mam się poświęcić?
 Daniel widząc jego reakcję uśmiechnął się od ucha od ucha, i kiwnął mu głową w stronę kuchni. Chłopak przełknął ślinę i ruszył w tamtym kierunku, nie wiedząc czego się spodziewać. Ten uczynek był najlepszym przykładem tego jak bardzo ufał Danielowi. Uważał, że skoro jego najlepsza przyjaciółka darzyła go zaufaniem, to dlaczego on miałby tego nie zrobić?
 - Nic się nie bój - odezwał się chłopak zza pleców Alka. - Usiądź proszę cię na krześle. Jeżeli się  zgodzić, pobiorę od ciebie... jedną trzecią szklanki - w tym momencie postawił ją przed blondynem. - Myślę, że tyle wystarczy.. Resztę zapełnię swoją krwią. Zgadzasz się?
 - No powiedzmy - powiedział niechętnie. - Co mam zrobić?
 Daniel jeszcze raz się uśmiechnął i podszedł do apteczki. Jako jedyny w tym domu wiedział, co znajduje się w ich zaopatrzeniu. Prawdopodobnie dlatego, że jego mama była pielęgniarką, bądź też dlatego, że po skończeniu szkoły chciał iść na studia medyczne. Sięgnął po strzykawkę, igłę, wodę utlenioną i parę wacików. Miał nadzieję, że Alek nie boi się krwi... Bądź przynajmniej nie odleci mu, kiedy będzie mu ją pobierać. Podszedł do niego i szybko znalazł odpowiednią żyłę, do której się wbił.
 - Ani nie drgnąłeś - uśmiechnął się do niego.
 - Czy my jesteśmy w przedszkolu, że mam drgać? - warknął, próbując ukryć swój strach. - Poza tym, nie bolało.
 - Cieszę się - szepnął i wyciągnął igłę z jego ciała. Przelał jego krew do szklanki i sięgnął po nóż, chcąc rozciąć swoją dłoń, ale nie zdążył tego zrobić, bo Alek odebrał od niego narzędzie.
 - Stój! - patrzył na niego jak na wariata. - Co ty wyrabiasz?
 - Posłuchaj, nic mi się nie stanie - sięgnął po nóż i dokończył swoje zadanie, przelewając swoją krew do szklanki.
 Aleksy musiał odwrócić głowę, bo zaczęło mu się robić słabo. Jednak to za dużo jak na jeden dzień. Kiedy szklanka się napełniła, przyjaciele wrócili do dziewczyny. Nadal leżała nieprzytomna i wyglądała jakby nie żyła, chociaż pewnie tak jest. Daniel położył dłoń na jej potylicy i przyłożył do jej ust szklankę. Delikatnie podniósł jej głowę, żeby mogła się napić. Z tym jak dziewczyna zaczęła pić, jej skóra nabrała kolorów. Otworzyła oczy i spojrzała na chłopaków.
 - Kim  jesteście? - zapytała jeszcze swoim słabym głosem.
 - Jestem Daniel, a to jest Alek - kiwnął głową w jego stronę. - Czy pamiętasz co się stało?
 Podniosła się i oparła się o oparcie sofy. Zamknęła oczy, próbując sobie wszystko przypomnieć. Po chwili po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Daniel sięgnął po jej dłoń, chcąc jej dodać otuchy.
 - Co się stało?
 - To był dzień jak co dzień... Rano miałam trening, potem zakupy, a potem postanowiłam się posprzątać przy grobie mojej babci. Siedziałam tam przez jakiś czas, nie wiem czemu, ale lubiłam tam przebywać... Czułam jej obecność. Kiedy miałam się zbierać, usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się i ktoś za mną stał... - dziewczyna zmrużyła oczy, chcąc sobie przypomnieć jego twarz.
 - Kto za tobą stał?
 - Nie pamiętam - pokręciła głową. - Gdybym go zobaczyła, to na pewno poznałabym go... Ale wróćmy do tego, co się tam stało... Bo.. jak go zobaczyłam, to czułam, że tracę przytomność. Obudziłam się w kostnicy i spanikowałam, bo przecież dlaczego miałabym się tam znaleźć? No i uciekłam.
 - Jak nas znalazłaś? - Daniel dalej ją wypytywał.
 - Miałam sen - mruknęła. - Widziałam waszą dwójkę i jeszcze jedną osobę... dziewczynę, bardzo ładną dziewczynę... ale miała ponurą minę.
 Chłopaki spojrzeli się po sobie, doskonale wiedząc o kim mowa.
 - Jak się nazywasz? - zapytał Alek.
 - Anastazja.
 W tym samym czasie w jednej z kawiarni w centrum siedział Kruk. Popijał już trzecią z kolei kawę, co jakiś czas wyglądając przez okno. Nie przywykł do tego, że musi na kogoś czekać. Zazwyczaj nie umawiał się z nikim, nie przepadał za rozmowami z ludźmi. Kiedy usłyszał dzwonek nad drzwiami, uniósł głowę i spojrzał na kobietę, która weszła do środka. W spokoju przyglądała się ludziom póki w końcu nie trafiła na jego wzrok. Lekko zadrżała, ale on już tego nie dostrzegł.
 - Spóźniłaś się - mruknął, kiedy usiadła naprzeciwko niego. - Znowu.
 - Zamknij się - warknęła, kładąc obok siebie torebkę. - To ty zawsze się spóźniałeś.
 - Właśnie, ja! - uśmiechnął się, słysząc jej postrzeżenie.
 Kobieta wzięła parę wdechów, wiedząc, że próbuje ją zdenerwować.
 - Proszę o wybaczenie - starała się włożyć w to tyle jadu, ile tylko mogła - musiałam wziąć prysznic, bo jak pewnie już wiesz, dopiero co wróciłam ze Szkocji.
 Kruk zagryzł wargę i następnie nachylił się nad stolikiem, że ich twarze dzieliła niewielka odległość.
 - I jak tam było?
 Kobieta zamknęła oczy, walcząc z chęcią wyjścia stąd.
 - Możesz przejść do rzeczy? O co chodzi? Dlaczego tak bardzo zależało ci na tym spotkaniu? Bo chyba nie chodziło ci o wypytywanie mnie o tym jak było w Szkocji.
 - Nie denerwuj się, Magdo - znowu się uśmiechnął, widząc jak się w niej gotuje. - Złość piękności szkodzi, nie słyszałaś o tym?
 - Łukasz, cholera jasna! - wrzasnęła tak głośno, że wszyscy spojrzeli się w ich kierunku. Ta zakryła usta dłonią i czuła jak jej policzki czerwienieją. - Mów czego ode mnie chcesz...
 Z twarzy Kruka znikł uśmiech.
 - Pamiętasz Maksyma?
 Magda złapała swoją torebkę i wstała.
 - Idę stąd.
 - Nie - złapał jej dłoń i przeszło przez jego ciało przyjemne ciepło. - Tylko ty możesz mi pomóc.
 - Pomóc? - spojrzała w jego oczy. - Jak mam ci pomóc? Już raz przez niego straciłam mi bliską osobę... Ja już się w to nie bawię, Łukasz... Ja mam syna - do jej oczu zaczęły napływać łzy. -Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiał, już za dużo się nacierpiał.
 - Pomóż mi, to nie będzie już cierpieć - przeniósł wzrok na ich dłonie, nadal ją trzymał i nie chciał jej puścić.
 - W czym? - opadła na krzesło, przyglądając się jego twarzy.
 - Pomóż mi go zabić.
 - Zabić, tak? - nerwowo się zaśmiała. - Sylwia już raz próbowała. I jak skończyła? Zginęła, zostawiając swojego syna... Też mam tak zrobić?
 - Do jasnej cholery, Magda - Kruk po raz pierwszy od dłuższego czasu warknął, wywołując dreszcze na ciele kobiety. Nachylił się do przodu tak, że czuła ona na swojej twarzy jego oddech. - To jest twoje zadanie... Ja jestem Łowcą Twórców, czy ty?  
 Kobieta pokręciła głową.
 - Skończyłam z tym.
 - Kiedy?
 - Kiedy pozwoliłeś jej zginąć - warknęła z gniewem.
 - Pozwoliłem? - zmarszczył czoło, czując się jakby otrzymał z liścia w twarz. - Starałem się jej pomóc. Tyle, że nie mogłem.. - odchylił się do tyłu, przypominając sobie zdarzenia z przeszłości. - Wiedziałem, że stracę albo ją... albo ciebie - ostatnie słowa powiedział tak cicho, że nawet Magda ledwie je dosłyszała.
 - W takim razie powiedz mi... - przetarła łzy, które zaczęły spływać po jej policzkach. - Powiedz mi, dlaczego wybrałeś mnie? Tylko ja nie miałam męża, tylko ja nie miałam czekającego na mnie syna... Ona to miała, więc do cholery, dlaczego ja? Dlaczego mnie uratowałeś?
 Mężczyzna przetarł dłonią swoje usta. Miał nadzieję, że nigdy nie będzie musiał się tłumaczyć ze swojej decyzji. Pochylił się i spojrzał na podłogę.
 - Ponieważ cię kocham, Magda.
 Podniósł głowę a w jego oczach pojawiły się łzy. Nigdy nie widziała go płaczącego. Jego wyznanie spowodowało, że wszystko tak jakby ucichło. Przez lata zastanawiała się, co może usłyszeć, ale nie spodziewała się tego. Poderwała się na krześle i odeszła. Tylko nie potrafiła tego zostawić i znowu się wróciła do stolika. Była cała w nerwach, jej dłonie całe drżały.
 - Kochasz mnie? - powiedziała z zarzutem.
 - Tak, kocham cię - znowu spojrzał na nią, znowu czuła jego pewność siebie. - Zakochałem się w tobie pierwszego dnia, kiedy zobaczyłem cię w miasteczku. Byłaś wtedy jeszcze bezbronną osiemnastolatką, która sprzedawała lody w parku.
 - Byłeś tutaj, kiedy byłam dzieckiem?
 - Tak, postanowiłem tutaj wrócić po sześćdziesięciu latach.
 - Wychowałeś się tutaj? - spojrzała na niego w szoku.
 Kruk pokiwał twierdząco głową.
 - Tak, chodziłem nawet do tej samej klasy, co przyjaciółka Aleksego, Nina. Dlatego moja osoba nie dawała jej spokoju, wiedziała, że mnie skądś kojarzy... I była blisko rozwiązania sprawy, gdyby nie to, że
została porwana.
 - Porwana?
 - Rozmawiałem z jednym z jej przyjaciół i powiedział mi, że Nina i Maksym wyjechali razem. Lecz doskonale wiemy, że to nieprawda. Więc jeżeli nie chcesz pomóc mi, to pomóż jej.
 Kobieta spuściła głowę i zaczęła kiwać się do przodu i do tyłu na krześle. Nie wiedziała już, co o tym wszystkim myśleć. Podniosła głowę i spojrzała na kamienną twarz Kruka, doskonale taką samą jaką znają jego uczniowie.
 - Pomogę ci, ale tylko ze względu na tą dziewczynę - odsunęła się od niego, kiedy chciał ją dotknąć. - Wiesz ile lat czekałam na te słowa? Tamtej nocy, kiedy mnie uratowałeś, miałam nadzieję, że je usłyszę. Lecz ty po prostu się zmyłeś, jak zwykły tchórz! I co? Po siedmiu latach wracasz i mówisz mi, że mnie kochasz? Nie ufam ci już, rozumiesz? Znajdę tego dupka i go w końcu zabiję, a wtedy... ty zmyjesz się z mojego życia na zawsze.
 Nim Kruk zdążył coś powiedzieć, Magda wybiegła z kawiarni.

W końcu! W końcu to napisałam! Ach, jestem z siebie dumna, ale co tam, że jest druga w nocy. Czyli teraz poznaliście prawdę o Kruku, zaskoczone? Czy może jednak ktoś się domyślał, że tak to będzie wyglądać? Postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział i cóż, pora po nadrabiać Wasze rozdziały... Pewnie dużo tego, ale cóż, wakacje wakacjami, lecz teraz trzeba wrócić do pracy.
Pozdrawiam,
Kinga. 

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział dwudziesty pierwszy

 Z szafy wypadło ciało, które było już w stadium rozkładu. Nina przełknęła ślinę i rozejrzała się po pokoju. Złapała po jakąś szmatę, która leżała przy łóżku i za jej pomocą odwróciła nieboszczyka na drugą stronę. Widząc kto to jest, krzyknęła mimowolnie. Przed nią leżała nieżywa Franciszka. Poznała kobietę tego samego dnia, co została uratowana przez Alka. Dziewczyna zrobiła kilkanaście kroków do tyłu i usiadła w kącie, przyglądając się z tamtego miejsca na staruszkę.
 - Dlaczego on to ci zrobił? - zaczęła do niej mówić jakby wierzyła w to, że ją usłyszy. - Dlaczego on jest takim potworem?
 Przed jej oczami stanęła scena sprzed pięćdziesięciu lat. Pamiętała, że był to chłodny dzień i nikomu nie chciało się nic robić. Nawet prośby o wyjście z pensjonatu przez całą resztę zostały odrzucone. Założyła więc wtedy swój letni płaszczyk i poszła na spacer, po czym szybko trafiła na plażę. Uwielbiała morze i nieważne jaka pogoda była, mogła wiecznie na nie patrzeć. Nikogo tego dnia tutaj nie było. Usiadła na wyniszczonym konarze, który został jakiś czas temu wyrzucony przez morze. Miała nadzieję, że w końcu ktoś do niej przyjdzie. Najbardziej liczyła na Daniela, ale nie pojawił się... Pojawił się natomiast Maksym, który zrobił na dziewczynie wrażenie, ponieważ nie ruszały go jej groźby. Usiadł obok niej i jako pierwszy zaczął rozmawiać. Zaskakujące było to, że ani przez chwilę nie przestawał się uśmiechać. Jego ciemne włosy były targane przez wiatr, przez co robił wrażenie tajemniczego chłopaka. Nie wiedziała nawet, kiedy tak się do siebie zbliżyli, że Maksym nachylił się, składając na jej ustach pocałunek. Miał ciepłe i delikatne usta, ale jego pocałunek był namiętny. Po powrocie do pensjonatu, nie zastała Daniela, który jak się po długim czasie okazało, widział tą dwójkę na plaży. Ten dzień był pierwszym i ostatnim dniem, kiedy widziała Maksyma.
 Kiedy ocknęła się, sięgnęła po pościel z łóżka. Zakryła ciało i wróciła na łóżko. Nie pamiętała, kiedy ostatnio tak się bała jak w tym momencie. Była świadoma tego, że jej znany "mur obojętności" został naruszony.
 Daniel przeglądał kolejny album ze zdjęciami od Niny. Nie miał najmniejszej ochoty wychodzić z jej pokoju. Zerknął w stronę biurka, na którym stał laptop. Uznał, że może tam znajdzie odpowiedź na pytanie stawiane przez wszystkich - gdzie ona się podziewa?
 Wstał i załączył komputer. Na tapecie ujrzał uśmiechniętego Aleksa, który cały policzek miał umazany lodami śmietankowymi. Oni naprawdę byli ze sobą blisko.
 Daniel z ciekawości otworzył pocztę, może Nina napisała coś więcej przyjacielowi. Zauważył, że miała jedną nieodczytaną wiadomość od niego. Szybko ją otworzył i zaczął czytać.
 Hej Piękna, już dojechałem do nowego domu. Magda postanowiła przed przyjazdem tutaj zrobić wycieczkę po Wielkiej Brytanii, więc jak będzie Ci się nudzić, to mogę pokazać wszystkie zdjęcia. Jeśli chodzi o widoki tutaj... Są zabójcze! Zawsze marzyłem mieszkać na wsi, gdzie na około jest zielono. Wiem, że Cię tym zdenerwuję, ale z mojego okna mam widok na ogromny staw. Musisz tutaj do mnie kiedyś przyjechać! Poza tym, co u Ciebie słychać? Jestem ciekaw, czy nie umierasz z tęsknoty za mną... Proszę napisz mi też, co z Hanią. Jest poprawa? Niesamowite, miałem zacząć nowe życie a nie ma dnia, kiedy o niej nie myślę. Odpisz jak najszybciej (najlepiej w tym stuleciu). Kocham, Alek.
 Daniel odchylił się na krześle i złapał się za głowę, głośno wzdychając. Miał nadzieję, że da mu znać, gdzie wyjeżdża, ale ten nawet nie wie o tym, że Nina odeszła. Jeszcze raz przeczytał wiadomość, i uznał, że należy odpowiedzieć mu... Tym bardziej, że troszczy się o Hannę.
 - Cześć Aleksy - zaczął na głos czytać swoją wiadomość. - Niestety, masz pecha i jesteś zmuszony czytać wiadomość od Daniela. Najwidoczniej Ciebie również Nina nie poinformowała o tym, że planuje zacząć nowe życie z daleka od nas. Niedawno zostawiła nam list pożegnalny, gdzie napisała, że chce spędzić ostatnie chwile z Maksymem. Miałem nadzieję, że Ty powiesz mi coś więcej, ale chyba przeliczyłem się... Jeżeli chodzi o Hannę, to w końcu się obudziła. Muszę Cię zasmucić, bo poza tym, że ma amnezję, to nie wiem nic więcej. Jej rodzice nie chcą mnie widzieć na oczy, a ja muszę to uszanować. Jesteś pewien, że Twoje miejsce jest w Szkocji? Myślę, że w tym trudnym czasie Hania będzie Cię potrzebować jak nigdy. Ja nie chcę wtrącać się do jej życia, bo już wystarczająco dużo namieszałem. Poza tym, uświadomiłem sobie, że to co nas łączyło, nie było prawdziwą miłością. Lecz nie zaprzeczam, to jedna z najwspanialszych dziewczyn jakie mogłem poznać. Jest podobna do swojej prababki, ma tak samo wielkie serce jak Barbara... Różni je tylko tyle, że Hanna troszczy się o wszystkich i nie pobije się z Twoją przyjaciółką. Masz szansę naprawić swoje błędy, skorzystaj z tego... Bo ja na przykład już dawno temu straciłem taką możliwość. Trzymaj się Stary.
 Dwa tygodnie później przyjaciele przyjęli do wiadomości, że już nigdy nie ujrzą Niny. Dziewczyny zajęły się przygotowaniami do ślubu. Annie wciąż ciąży na sercu to, że nie zobaczy na własnym weselu swojej najlepszej przyjaciółki. Lecz rozumiała, co to znaczy być zakochanym.
 Piotr i Artur znaleźli zapomnienie w treningach. Starają się unikać tematu Niny, tym bardziej przy Danielu, który już wystarczająco zamknął się w sobie. Udało mu się przekonać rodziców Hani, żeby pozwalali mu chociaż przynosić dla niej lekcje. Miał nadzieje, że też pomoże jej przywrócić pamięć, lecz niestety, jego próby były na nic. Dziewczyna widziała jak mu zależało i za każdym razem, kiedy wracał do domu, przepraszała, że nie pamięta go... I pytała się o dziewczynę ze szpitala.
 Do tej pory nie dostał wiadomości zwrotnej od Alka. Miał nadzieję, że chociaż on w jakiś sposób ukoi jego nerwy. Daniel nawet nie pamięta, kiedy ostatni raz spokojnie przespał noc. Wiecznie śni o tym w jaki sposób poznał Ninę. Nie potrafi wybaczyć sobie, że nie powiedział jej, co czuje. Gdyby to zrobił, ona byłaby z nimi... z nim.
 Nawet w szkole już nie szło mu tak jak kiedyś. Opuścił się w nauce, nie uważa na lekcjach, wiecznie jest zamyślony. Nawet Kruk zauważył jego dziwne zachowanie, ale nic nie mówił. Dał mu czas, żeby go poobserwować, kiedy w końcu po dzwonku zawołał go do siebie.
 - Daniel? - spojrzał na niego, upewniwszy się, że są sami. - Co się dzieje z Niną? Nie widziałem jej od kilku tygodni... Rozumiem, że mnie nie trawi, ale mogłaby łaskawie pojawić się na moich lekcjach... To wymaga regulamin szkoły.
 - Nina wyjechała - mruknął, nie patrząc nawet nauczycielowi w oczy.
 - Wyjechała? - Kruk zmarszczył czoło i usiadł na biurku. - Co masz na myśli, że wyjechała?
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na nauczyciela. Tamten zrozumiał, co oznaczał ten ruch i kiwnął głową. Zamyślił się trochę i znowu kontynuował.
 - Ostatnie pytanie - Łukasz obszedł biurko i sięgnął po swój płaszcz. - Wiesz gdzie albo z kim wyjechała?
 Daniel spojrzał podejrzliwie na historyka.
 - Nie rozumiem, dlaczego pan pyta... Wyjechała ze starym znajomym, Maksymem. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć gdzie.
 Mężczyzna pokiwał głową i sięgnął do szuflady.
 - W porządku. - Podał mu kartkę, którą dopiero co wyciągnął. - Twoja ostatnia kartkówka, znowu pała... Przypominam ci, że u mnie nie ma czegoś takiego jak poprawa, więc weź się do roboty.
 Kiwnął głową do chłopaka i wyszedł z sali. Daniel obejrzał się za nim. W tym momencie olśniło go, że profesor znany w całej szkole ze swojej ignorancji, właśnie dopytywał się o swoją uczennicę.... Tym bardziej, z którą miał topór wojenny.
 Wyszedł do szkoły i chciał jak najszybciej dostać się do domu. Na jego nieszczęście, znowu całą drogę musiał mijać szczęśliwych ludzi. Miał już tego dosyć, uważał, że to nie fair. Dochodząc do domu, zauważył jakąś postać siedzącą na tarasie. Po jakimś czasie dotarło do niego kto to jest.
 - Aleksy? - zapytał lekko zdziwiony, kiedy wszedł przez bramę.
 - Daniel - blondyn podniósł głowę i z uśmiechem na twarzy objął go w przyjacielskim geście. - Jak się czujesz?
 - Dobrze - kiwnął mu na ławkę, na której chwilę później usiedli. - Co ty tutaj robisz?
 - Długo myślałem po tym jak do mnie napisałeś. Wiesz... Chyba stwierdziłem, że masz rację. Poza tym, zaskoczyłeś mnie w sprawie Niny.
 Chłopak słabo uśmiechnął się do Aleksego.
 - A byłeś już u Hani?
 - Nie, bo jeśli chodzi o to, to cały czas zastanawiam się, czy powinienem...
 - Alek - Daniel poklepał go po plecach. - W tobie jedyna szansa, że odzyska ona pamięć... Przecież z nas wszystkich, ty znasz ją najdłużej. Hania, to naprawdę świetna dziewczyna, ale teraz rozumiem, że była ze mną ze względu na ciebie. Wiesz... wierzyłem, że to ta jedyna, że naprawdę się kochamy...Teraz wiem, że to ty jesteś tym jedynym dla niej.
 - Naprawdę? - chłopak spojrzał w szoku na przyjaciela. - Wystarczy, że tam pojadę i tyle?
 - Tak, ale nie teraz. Powiedz mi, co Magda na to jak powiedziałeś, że chcesz tutaj wrócić?
 - Powiedziała, że dobrze się składa, bo ma parę dni wolnego a i tak musi coś tutaj załatwić. Nawet teraz jest umówiona z kimś w kawiarni... Daniel, mam wrażenie, że ona coś ukrywa przede mną.
 - Przepraszam! - zza bramy usłyszeli dziewczęcy głos. - Proszę pomóżcie...
 Ostatnimi siłami poprosiła o pomoc i upadła na furtkę. Chłopaki od razu rzucili się na ratunek. Kiedy dobiegli do niej, zauważyli, że jest blada i wyczerpana. Daniel wziął ją na ręce i pokazał przyjacielowi na drzwi. Ten od razu pobiegł je otworzyć.
 Kiedy Aleksy poszedł po czystą wodę i parę rzeczy z apteczki, ten położył ją w salonie. Teraz zauważył, że gdzieś tą dziewczynę już widział. Zerknął na stół i sięgnął po leżący artykuł, który przyniósł jakiś czas temu Maksym. Daniel nie mógł uwierzyć w to, co widzi...
 - To dziewczyna z reportażu - mruknął do siebie. - Przemierzyła pół kraju, żeby nas znaleźć.

Zdążyłam to napisać! Przepraszam Was, ale przez najbliższe 2,5 tygodnia będę poza zasięgiem i następny rozdział może się pojawić za 3-4 tygodnie. Życzę Wam udanych wakacji!
Pozdrawiam,
Kinga.

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział dwudziesty

 Nina ocknęła się w ciemnym pomieszczeniu. Wszystko wokół niej wirowało, nie potrafiła skupić wzroku na jednej rzeczy. Głowa bolała ją jakby ktoś tępym narzędziem uderzył w potylicę. Okna były w pokoju zasłonięte zasłonami, tylko nieliczne promienie słońca dostawały się do środka. Do jej nozdrzy dostał się nieprzyjemny zapach. Dziewczyna doskonale znała ten zapach, nieraz miała okazję się z tym spotkać. Był to odór rozkładającego się ciała.
 Próbowała się podnieść, ale nie miała sił. Czuła się jakby po jakimś "wampirzym maratonie", miała wrażenie, że zamiast nóg i rąk posiada jakieś gumowe atrapy. Opadła znowu na łóżko i próbowała na spokojnie przypomnieć sobie wszystkie wydarzenia.
 - Gdzie ja jestem...? - zaczęła mówić do siebie. - Och, i co tak cuchnie...
 Podniosła głowę i jeszcze raz przyjrzała się pokojowi. Dostrzegła naprzeciwko łóżka drzwi. Zacisnęła zęby i z trudem podniosła się z łóżka. Nie wiedziała, co może ją czekać, jeśli spędzi w tym pomieszczeniu chociaż minutę. Chciała jak najszybciej stąd się wynieść. Wstała i powolnym, ale miarowym ruchem podeszła do drzwi. Oparła się o nie i nacisnęła klamkę, niestety tak jak mogła się tego spodziewać - były zamknięte na klucz.
 Spojrzała na okno i poczuła przypływ nadziei. Trzymając się ściany zbliżyła się tam. Tyle, że osoba, która ją tutaj zamknęła przemyślała wszystko. Okna również były na klucz. Nina załamana oparła czoło o ścianę i starała się uspokoić swój oddech. Kiedy stwierdziła, że nie ma żadnego sensu szukać wyjścia, usiadła na łóżko. Znowu próbowała wysilić się, żeby przypomnieć sobie wszystkie szczegóły z ostatnich chwil, kiedy była przytomna.
 Po czasie usłyszała donośne kroki, ktoś najwidoczniej szedł po schodach i kierował się do tego miejsca. Następnie w zamku zabrzęczał klucz, który otworzył drzwi. Nina twardo patrzyła w tamtym kierunku, nie wiedząc kogo może ujrzeć. Po chwili dostrzegła znajomą sylwetkę, należącą do Maksyma. Jej wargi lekko się uchyliły, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
 Chłopak widząc jej minę, uśmiechnął się triumfalnie. Podszedł do niej i podał butelkę z gęstym, bordowym płynem.
 - Co to jest? - spytała słabym głosem, pomimo tego, że domyślała się prawdy.
 - Coś, co pozwoli mi cię zatrzymać na dłużej - ponownie się uśmiechnął i zbliżył się do niej. - Jak się spało?
 - Gdzie ja jestem? - odłożyła butelkę na bok.
 - Daleko od swoich przyjaciół - nachylił się nad nią i złożył na jej ustach pocałunek.
 - Będą mnie szukać - odepchnęła go od siebie i podciągnęła kolana do klatki.
 - Nie byłbym taki pewien, Skarbie - podniósł się i skierował do drzwi. - Od dzisiaj zaczynasz nowe życie, a oni... będą szczęśliwsi bez ciebie.
 W tym samym czasie w domu przyjaciół panowała niespokojna atmosfera. Każdy martwił się tym, że Nina nie wróciła na noc do domu. Oczywiście, brali pod uwagę fakt, że mogła spędzić ją z Maksymem, ale nie zwykli do tego. Odkąd pamiętają nigdy nie zdarzyło się, żeby idąc gdzieś, bądź wyjeżdżając na dłużej, nie zostawiła wiadomości.
 W południe do drzwi ktoś zapukał. Siedzący przyjaciele w salonie, spojrzeli po sobie. Artur jako pierwszy się podniósł, mając nadzieję, że ujrzy za nimi Ninę i będzie mógł za wsze czasy znowu jej wygarnąć. Im był bliżej drzwi, tym jego złość zaczęła niknąć. Otworzył je i ujrzał przed sobą młodego chłopaka, pracującego jako listonosz. Resztki gniewu, które pozostały w nim, zostały zastąpione tęsknotą. Domyślał się, że to zły znak. Chłopak lekko się uśmiechnął i podał mu list, następnie pobiegł do swojego skutera, żeby móc rozwieść innym wiadomości.
 - Gdzie jest Nina? - zapytała Anna, która liczyła, że to przyjaciółka.
 - Nie ma jej.. -  mruknął Artur i pokazał przyjaciołom list. - To tylko listonosz...
 Daniel spojrzał na niego krzywo, ponieważ odkąd tutaj zamieszkali ani razu nie odwiedził ich kurier. Poza tym, nie mieli nikogo kto mógłby do nich pisać. Oczywiście, był jeszcze Aleksy, ale on korespondował z Niną przez internet. Chłopak wziął list od Artura i zobaczył, że został wysłany z miasteczka. Zmarszczył czoło i otworzył kopertę.
 - To list od Niny... - szepnął.
 - Co? - Luiza podeszła do niego i odebrała kawałek papieru. - Przyjaciele, pewnie zdziwicie się, dlaczego zostawiam Wam ten list, zamiast osobiście wyjaśnić Wam decyzję, którą podjęłam. Tyle lat musieliście wytrzymywać ze mną i z moją obojętnością, każdego dnia mogliście mnie zostawić i zacząć nowe życie... Lecz Wy nigdy tego nie zrobiliście. Każdego wieczoru zastanawiałam się, dlaczego? Dlaczego nie zostawiliście mnie, kiedy po raz któryś byłam bliska wyjawienia naszego sekretu? Dlaczego nie zostawiliście mnie, kiedy próbowałam Was skłócić? - w tej chwili Luiza zerknęła na swojego chłopaka, przypominając sobie, że kilkadziesiąt lat temu ich związek był bliski rozstaniu. -  Dlaczego? Przecież drzwi były otwarte. Dopiero teraz to zrozumiałam, po niecałym wieku... Miłość, którą mnie obdarzaliście była ogromna, niewyobrażalna, jedyna w swoim rodzaju. Nigdy nie byłabym w stanie Wam osobiście podziękować z powodu tego kim stałam się po przemianie. Chcę, żebyście wiedzieli, że przez te wszystkie lata czułam... Głęboko we mnie żyły wszystkie doznania, im bliżej końca, tym bardziej je czułam. Może nie byłabym gotowa Wam jeszcze tego wyznać poprzez moje usta, ale mam siłę Wam to napisać.Kiedyś ktoś mi powiedział, że powinnam zacząć nowe życie... Może to jest szansa? Może pora rozpocząć ostatni rozdział? Chciałabym spędzić te ostatnie dni przy boku Maksyma, wybaczcie mi proszę... - Luiza zrobiła przerwę, przecierając łzy które spływały jej po policzkach. - Chcę każdemu z Was z osobna podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiliście... Luizo, zawsze podziwiałam twoją stanowczość i to, że jako jedna z nielicznych potrafiłaś mi się sprzeciwić, dziękuję Ci za to... Anno - spojrzała na rudowłosą przyjaciółkę, z której oczu spływały strumyki łez - dziękuję Ci, że każdego dnia martwiłaś się o naszą piątkę i bez względu na wszystko wspierałaś nas. Chcę życzyć Tobie i Piotrowi wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.... Piotrze, Tobie dziękuję za to, że zawsze byłeś w stanie mnie zrozumieć, zawsze pomagałeś mi w potrzebie. Gdyby nie Ty, to nie poznałabym tej wspaniałej piątki... Arturze - Luiza spojrzała na swojego chłopaka, który lekko drgnął, słysząc swoje imię - chciałabym Ci powiedzieć, że zawsze szanowałam Twoje zdanie. Wiem, sprawiałam Wam trudności i wiecznie Ty padałeś ofiarą moich wyzwisk, lecz w Twoich słowach zawsze odnajdywałam drogę. To Ty byłeś przez te wszystkie lata moim przewodnikiem, dziękuję Ci za to i przepraszam, iż nigdy nie usłyszałeś tego z moich ust.
 Luiza zatrzymała się, miała wrażenie, że nie jest godna, żeby czytać dalej. Spojrzała na Daniela, który czekał na słowa skierowane w jego kierunku. Dziewczyna nie umiała nic powiedzieć, ponieważ w jej gardle wyrosła gula. Przyjaciel drżącymi palcami sięgnął po kartkę i zaczął czytać słowa napisane do niego.
 - Danielu... mam nadzieję, że przez te wszystkie lata byłeś szczęśliwy. Wyobrażam sobie ile razy musiałam Cię wyprowadzić z równowagi, ile razy miałeś ochotę mnie udusić... Widziałam to w Twoich oczach... Przeważnie patrzyłeś na mnie ze smutkiem... Bolało mnie to, rozrywało mnie to, ale nie potrafiłam z tym walczyć. Czasem myślałam, dlaczego w całości nie popadłam w mrok, dlaczego moja przemiana zatrzymała się w połowie... Teraz już wiem, to przez miłość, którą Ciebie obdarzałam. Danielu, zawsze Cię kochałam i do końca moich dni będę Cię kochać. Nina. 
 Chłopak odłożył list na stół i spojrzał się po wszystkich. Każdy w skupieniu analizował słowa przyjaciółki. Nie mogli uwierzyć w to, że już jej nigdy nie zobaczą, że nie mieli okazji jej wyznać, co czują. Nawet Artur nie powstrzymał się od łez. Przez lata myślał, że Nina go nienawidzi, dlatego tak się na nim wyżywa... Lecz było wręcz przeciwnie. Gdyby mógł w tej chwili się do niej przytulić, ulżyłoby mu.
 Daniel poczuł, że potrzebuje chwili samotności. Słabo uśmiechnął się do reszty i skierował się do drzwi. Wyszedł na taras, gdzie na swojej skórze poczuł rześkie powietrze. Zachwiał się i usiadł na schodach. Schował swoją twarz w zaciśnięte pięści. Dlaczego byłem taki głupi - zaczął wrzeszczeć na siebie w swoich myślach. Miłość jego życia była cały czas przy jego boku, a on na siłę próbował ją odnaleźć. Za każdym razem, kiedy myślał, że to jest to.. Ona była z nim. Teraz odeszła, możliwe, że siedzi wtulona w Maksyma. W chłopaka, który był na tyle odważny, żeby przebić się do niej, by móc ją pocałować. A on? On nawet nie miał odwagi wyznać jej, co czuje za każdym razem, kiedy ją widział. Bał się zaryzykować, bał się, że przez te wyznania może stracić przyjaciółkę. Teraz nic już dla niego nie miało sensu.
 Poczuł na swoim ramieniu drobną dłoń. Nie podniósł głowy, żeby spojrzeć do kogo należy. Złapał tylko ją i delikatnie ucałował a następnie ją do siebie przytulił.
 - Nie płacz już - głos należał do Luizy.
 Przekręcił głowę i spojrzał na przyjaciółkę. Chciałaby coś powiedzieć, żeby go pocieszyć, ale miała wrażenie, że cokolwiek mu powie, to nie uwierzy.
 - Ja też będę za nią tęsknić...
 Dziewczyna rozpłakała się. Daniel objął ją ramieniem i przytulił do swojej piersi, całując w głowę.
 - Musimy się pogodzić z tą decyzją... Może naprawdę jest szczęśliwa - zastanowił się na chwilę nad tym, co chciał powiedzieć - z daleka od nas.
 W tym samym czasie Nina po raz kolejny próbowała otworzyć drzwi. Uderzała w nie pięścią, wygrażając chłopakowi, że nigdy mu nie wybaczy. Bezradna podeszła do okna i odsunęła żaluzje. Wtedy zdała sobie sprawę, że nie ma żadnych szans na ucieczkę, ponieważ znajdowała się na bezludziu.
 Denerwował ją wciąż nieznośny odór, ale brakowało jej sił, żeby znaleźć źródło tego. Położyła się na łóżku i zaczęła rozmyślać nad wszystkim, co się wydarzyło. Nie umie pojąć jak przez pocałunek, mógł odkryć wszystko, co czuje. Przecież to niemożliwe.
 Odwróciła głowę i spojrzała na butelkę, która cały czas leżała na łóżku. Sięgnęła po nią i zaczęła ją kołysać.
 - Czy to tak działa? - znowu zaczęła mówić do siebie. - Może uda mi się w ten sposób z kimś skontaktować... z Danielem.
 Odkręciła zakrętkę i powąchała płyn. Jej ciało zadrżało na ten zapach, poczuła pożądanie. Zrobiła łyk i zmusiła się do odłożenia tego, nie chciała ryzykować, że się uzależni. Niestety, długo nie udało się jej walczyć z tym, i wypiła do końca. Poczuła zmęczenie, które zaczęło pogrążać ją w sen.
 Daniel przeprosił Luizę i poszedł do swojego pokoju. Nie miał ochoty na rozmowy, więc położył się do łóżka. Sięgnął po zdjęcie, które zrobił sobie razem z Niną piętnaście lat temu. Niestety, nie była zdolna do tego, żeby się uśmiechnąć, więc to on zrobił poważną minę, tak że wyszło ono komicznie. Poczuł, że to nie tutaj powinien być. Wstał i poszedł do pokoju przyjaciółki. Nie było jej z nim, ale czuł jej obecność. Położył się na jej łóżku i nozdrzami dotknął jej poduszki, lekko się zaciągając. Jej zapach go ukoił i pozwolił zasnąć.
 Przyśniło mu się lato, kiedy po raz pierwszy poznał Ninę. Ich rodzice, jako właściciele fabryki, zorganizowali dla miasta piknik. Oczywiście, oprócz Luizy, z którą praktycznie się wychował oraz jej chłopaka, którego zdążyła przedstawić, nie znał jeszcze nikogo. Daniel zrobił wówczas wrażenie na Piotrku i Annie, którzy jeszcze nie byli ze sobą. Od razu znaleźli wspólny język. Doskonale wiedzieli o tym, że ich rodzice znają się od lat i są ze sobą bliscy, ale do tego dnia, nie mieli potrzeby, żeby się spotkać. Brakowało wśród nich dwóch córek właściciela tutejszej fabryki. Daniel nie czekając na ich przyjście, postanowił przejść się do sklepu kupić sobie lemoniadę. Kiedy mijał zakręt, wpadł na kogoś, przewracając go na ulicę. Spojrzał na ofiarę tego incydentu i ujrzał piękną dziewczynę, która otrząsała się z szoku. Podniosła swój wzrok na niego, tak że mógł ujrzeć jej piękne oczy. Patrzyła na niego ze skupieniem, czuła jakby serce jej zamarło. Po czasie zamiast wrzeszczeć, zaczęła się chichrać pod nosem. Chłopak nie wiedział, co powiedzieć i szybko pomógł podnieść jej się z ziemi.
 - Daniel...
 Poczuł jak ktoś go szturcha, podniósł swoją powiekę i ujrzał stojącą nad nim Annę.
 - Stało się coś?
 - Płakałeś przez sen.
Nina również zbudziła się. Śniła o tym samym, co on. Miała wrażenie, że była tam z nim. Kiedy doszła do siebie, postanowiła w końcu zabrać się za znalezienie źródła tego smrodu. Podeszła do szafy, bo przeczuwała, że stamtąd się to brało. Otworzyła drzwi i zamarła.

Ok, to teraz mnie zabijecie, ale najbliższy rozdział albo w piątek, albo za 2-3 tygodnie. Kwestia tego, czy zdążę go napisać :/ Dziękuję za wszystkie komentarze ;) Uwielbiam je czytać, bo wiem, że jesteście ze mną i przeżywacie to. 
Pozdrawiam,
Kinga.