niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział czwarty

 Przyjaciele już zdążyli zagościć się w miasteczku, uwinęli się również z remontem domu. Powymieniali okna, zmienili tapety, wyrzucili stare i zniszczone meble. Luiza razem z Danielem zajęli się ogrodem, który bardzo się zmienił od ich przyjazdu. Wiele osób, które wybierało się do lasu na grzyby, było zaskoczone tak szybką przemianą. Jeśli chodzi o mieszkańców i ich podejście do nich, było bardzo różne. Starsze osoby nie potrafiły zrozumieć, dlaczego tak młodzi ludzie jak oni nie mieszkają z rodzicami, dlaczego tak wcześnie zdecydowali się na zamieszkanie razem. Na odwrót myśleli zaś ci młodsi, którzy czasem im zazdrościli tej wolności. Oni też woleliby mieszkać z przyjaciółmi a nie z rodzicami, którzy nie potrafią zrozumieć ich potrzeb.
 Jesień już pokolorowała wszystkie drzewa na złoto bądź czerwono. Las o tej porze roku zawsze pięknie wyglądał. Dlatego, Ania razem z Piotrem i Arturem zajęli się renowacją tarasu, który znajdował się na piętrze i miał widok na las. Teraz mogą zawsze przyjść z kocem, kubkiem gorącego kakao i w spokoju, i ciszy posiedzieć tam, wiedząc że są sami, z daleka od wszystkich i wszystkiego.
  Luiza i Ania od samego rana były zajęte przeglądaniem stron w internecie. Koleżanki z ich klasy bardzo szybko je polubiły, dlatego wysłały im link do portalu społecznego, gdzie ludzie umieszczają szkolne zdjęcia. Wciąż było słychać ich napady śmiechu, kiedy trafiły na jakieś zabawne zdjęcie. Prócz nich w domu została jeszcze Nina, która niechętnie z niego wychodziła. Nie miała znajomych, nie miała żadnych zainteresowań, a jedyna osoba, która mogłaby wymyślić jej spędzenie wolnego czasu poszła razem z Arturem zapisać się na zajęcia piłki nożnej. Piotrek i Artur wiele lat temu byli najlepszymi graczami, którzy nie raz, nie dwa byli nagradzani za swój talent. Najwidoczniej stęsknili się za tym uczuciem. Również Daniel po dłuższych rozmyśleniach postanowił się wybrać razem z nimi.
 Nina wzięła głęboki wdech, kiedy ponownie na dole usłyszała donośny śmiech. Wstała z łóżka i zeszła na dół. Kiedy spojrzała na przyjaciółki, poczuła coś, co przypominało zazdrość. Też chciałaby usiąść obok nich i popatrzeć na zdjęcia znajomych, móc się razem z nimi pośmiać. Tylko dla niej nic nie jest zabawne, nic nie jest wzruszające... Od wielu lat zastanawia się, dlaczego tylko ona została obdarowana taką obojętnością na świat? Choć się wydaje, że myśli o tym, że może to zmienić, jednak to jest niemożliwe. Czuje się jakby to nie było jej ciało, jakby nie mogła się uśmiechnąć, wzruszyć, powiedzieć coś miłego, itp. Dlaczego ona? A nie na przykład Ania, z którą wariowały każdego dnia albo Luiza, dla której zawsze liczyła się zabawa. Niestety, nikt nigdy nie potrafił jej pomóc w odpowiedzeniu na te pytania.
 - Wychodzę!
 Złapała swoją skórzaną kurtkę i wyszła z domu. Postanowiła w końcu wyskoczyć na miasto, jakby myślała, że to może pomóc jej znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania... przecież prawdę mówiąc, wszystko zaczęło się tutaj. Jako pierwszy punkt swojej "wycieczki" obrała park, który widziała z okna w ratuszu. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że miasto można podzielić na dwa rejony. Te zanieczyszczone, które leży raczej na północ i te stare, zadbane, które leży w tej części. Było tutaj tak pięknie, że wszyscy ludzie powychodzili z domu i postanowili wybrać się na sobotni spacer z bliskimi. Patrzyła na zakochanych, którzy się do siebie uśmiechali, rozmawiali. Znowu zaczęła się zastanawiać nad sobą, bo przecież jeżeli myśli o takich szczegółach, to może nie jest tak bardzo obojętna na świat jak jej się wydawało? Może w końcu zaczęła walczyć z tą siłą? Czy przed śmiercią będzie mogła ukazać swoim bliskim jak bardzo jej na nich zależy i jak bardzo ich kocha?
 Nie zauważyła, że przez swoje rozmyślenia dotarła już na sam środek parku, gdzie stała wielka fontanna, która była postawiona przez mieszkańców jako znak, że pamiętają o swoich bohaterach. Wzrokiem poszukała jakiejś wolnej ławki, wtedy zobaczyła starszą kobietę, która z trudnością nachylała się nad ziemią, próbując coś podnieść. Przechodziło obok niej wielu ludzi, ale każdy z nich się śpieszył albo po prostu nie zauważał tego, że potrzebuje ona pomocy.
 - Cholerny dwudziesty pierwszy wiek - mruknęła Nina.
 Wzięła głęboki wdech i podbiegła do kobiety. Nachyliła się i podniosła z ziemi portfel, której musiał wypaść z torebki, kiedy próbowała wyciągnąć chusteczki. Wyprostowała się i podała go kobiecie, która obdarzyła ją uśmiechem.
 - Dziękuję - powiedziała z trudnością. - Widzę, że jesteś bardzo dobrze wychowana... Bo w tych czasach ludzie sobie już nie pomagają, oj nie.. - pokręciła ze smutkiem głową i schowała portfel w torebce.
 - Nie ma pani za co dziękować - pomogła jej usiąść na ławce. - Tego nakazuje szacunek.. Którego najwyraźniej tutaj brakuje.
 Staruszka pokiwała twierdząco głową i przetarła czoło chusteczką.
 - Masz rację dziecko - powiedziała cicho - brakuje teraz takiego wychowania... Za moich czasów młodzi ludzie aż rwali się do pomocy starszym ludziom, nawet jeżeli mieli coś do roboty, to byli w stanie zostawić to i wrócić do tego jak pomogą... - wzięła głośny wdech. - Kiedyś myślałam, że jak będę pomagać, to za kilka lat zaczną mi pomagać, ale tylko się łudziłam. Hmm... Ty mieszkasz w tym starym domu za lasem?
 - Tak, tak - dziewczyna pokiwała głową. - Jestem Nina.
 - Śliczne imię, naprawdę.. - kobieta uśmiechnęła się i poklepała miejsce obok siebie. - Może usiądziesz razem ze mną? Od bardzo dawna nie miałam okazji z nikim porozmawiać.
 Dziewczyna pokiwała twierdząco głową i spojrzała się na kobietę. Jej cała twarz była poorana zmarszczkami, widać było, że starość daje jej w kość. Domyślała się, że ona również mogłaby być jej córką. Może jest córką jakiejś koleżanki lub kolegi z byłej klasy?
 - Jest pani sama? - kobieta pokiwała twierdząco głową, ale nic więcej nie powiedziała. - Zna może pani jakieś ciekawe historie o miasteczku? Uwielbiam stare historyjki..
 - Historie, tak? - znowu ledwo to z siebie wykrztusiła. - Och, wiele ich było... Może zacznę od najstarszej. Kojarzysz może fabrykę butów, która znajduje się kilka kilometrów stąd? - Nina dała znać, że wie, o co chodzi. - Wiele dekad temu była to naprawdę wielka, ale to wielka fabryka... Miała wówczas aż sześciu właścicieli.. Znaczy się, oczywiście jeden był tutaj, a reszta w innych sąsiadujących miasteczkach... - zrobiła chwilę przerwy, żeby nabrać powietrza. - Byli wspaniałymi ludźmi, którzy pochodzili stąd i zawsze można było na nich liczyć, ale wszystko do czasu...
 Nina podniosła w zdziwieniu brwi.
 - Jak to do czasu? Nie rozumiem.
 - W 1913 roku mój ojciec zaproponował właścicielom tej fabryki, żeby zorganizować bal, na którym będą zbierane fundusze dla potrzebujących. Wszyscy byli zaangażowani, każdy odliczał do tego dnia i jak się okazało impreza się udała. Zebrali wystarczająco dużo pieniędzy, żeby pomóc najbiedniejszym... - kobieta przetarła usta chusteczką. - Ale niestety.. Goście zdążyli się rozejść, a mój ojciec postanowił odprowadzić pana Kaczorowskiego  do domu,  bo bał się, że z powodu ilości alkoholu, którą wchłonął, mógłby nie trafić. Kiedy go zaprowadził i oddał w ręce żony, postanowił iść przez skróty, czyli przez ten park. Wtedy natchnął się na sześć ciał młodych ludzi... Podchodząc bliżej zauważył podobieństwo do dzieci właścicieli... Po ich śmierci rodzice podobno zamknęli się w sobie, a parę lat później sprzedali swoje udziały, ponieważ nie mieli już ich komu przekazać... Tylko Mikołaj Dąbrowski zapisał wszystko na swoją córkę, Ewelinkę.. Swoją drogą, matkę pani burmistrz. Lecz ta postanowiła ją zamknąć i sprzedać ziemię, niestety, od lat nikt nic z tą fabryką nie chce zrobić.
 - Niesamowite - Nina pokręciła głową. - Skąd pani tyle wie? Przecież nie mogła pani być jeszcze na świecie...
 - Mój ojciec był redaktorem gazetki w naszym mieście - uśmiechnęła się do dziewczyny staruszka. - A wszystkie wydania zostawił mi na strychu.. Wiesz, że jesteś podobna do starszej siostry Amelii?
 - Lub ona do mnie - mruknęła pod nosem.
 - Słucham?
 Dziewczyna pokręciła głową i wstała z ławki.
 - Nic, nic... Bardzo pani dziękuję za tą historię. Widzę, że to miasto ma bardzo ciekawą przeszłość. Niestety, muszę już iść, bo boję się, że moi bliscy mogą zacząć się o mnie martwić.
 - Dobrze, w takim razie kiedy indziej ci opowiem o twoim domu - kobieta powiedziała zachrypniętym głosem.
 Nina odeszła, ale wciąż miała w głowie jej opowieść. Nie spodziewała się, że ich rodzice mogą się tak załamać po ich śmierci. Nigdy nie myśleli o tym, co ci przeżywali.. A raczej starali się o tym nie myśleć. Dzisiaj już wie, co się stało z jej rodziną i wie jak bardzo tęsknili za nią.
 Poczuła się szczęśliwa, kiedy staruszka porównała ją do swojej siostrzenicy. W takim razie musiała zostać długo w pamięci jej siostry. Nina w tym momencie tak bardzo żałowała, że w latach siedemdziesiątych nie wróciła tutaj. Mogła się z Ewelinką spotkać, mogła ją natchnąć jakąś wiarą.
 Przez swoją nie uwagę weszła na jezdnię, nie rozglądając się przed. Gdyby nie to, że ktoś pociągnął ją za tył kurtki, wpadłaby pod pędzący samochód. Nawet klakson nie spowodował, że się ocknęła. Upadła na chodnik i przez długi czas nie potrafiła oderwać wzroku od oddalającego się czerwonego fiata. Wstała z ziemi i otrzepała swoje spodnie z kurzu. Odwróciła się, żeby podziękować osobie za uratowanie jej przed wyjawieniem prawdy o niej samej.
 - To ty? - mruknęła, kiedy zobaczyła, że jej wybawcą był kolega ze szkolnej ławki.
 - Wystarczy zwykłe "dziękuję" - odgryzł się jej. - To ja już pójdę ratować innych samobójców.
 - Poczekaj... - Nina próbowała sobie przypomnieć jego imię. - Ty chyba nawet mi się nie przedstawiłeś...
 Chłopak odwrócił się do niej z krzywym uśmiechem.
 - Nie widzę powodu, żeby to robić.
 Dziewczyna podniosła jedną brew, mogła się spodziewać takiej odpowiedzi, ale nie chciała.
 - Posłuchaj - zaczęła. - Przepraszam cię za tamtą akcję na pierwszej lekcji. Nie mam nic, co mogłoby mnie jakkolwiek wytłumaczyć. Po prostu jestem osobą, która nie przepada za nowym zawieraniem znajomości. Widząc ciebie, pomyślałam, że będziesz wspaniałym pomysłem na to, żeby się ludzie odwrócili ode mnie. Kurde, naprawdę cię przepraszam.
 Najwidoczniej po nim spłynęło to jak po kaczce, ponieważ wciąż miał napięte mięśnie. Zmienił nogę, na której stał i dalej patrzył na nią swoimi błękitnymi oczami.
 - Coś jeszcze? - mruknął.
 - Tak - Nina podeszła bliżej, tak żeby widzieć dokładniej jego źrenice. - Dlaczego mnie uratowałeś?
 - Ponieważ nie wiedziałem, że to ty.
 Widząc, że kłamie, uśmiechnęła się głęboko w sobie.
 - Rozumiem... - wyciągnęła swoją dłoń i przedstawiła się. - Jestem Nina.
 Chłopak podejrzanie spojrzał na jej dłoń. Po jakimś czasie się uśmiechnął i podał jej rękę.
 - Aleks - podał jej rękę.
 Dziewczyna zmarszczyła czoło, zastanawiając się nad jego imieniem.
 - Aleks? Skrót od Aleksandra czy Aleksego?
 - Aleksego.. Mogę być szczery? - nawet nie czekał na pozwolenie. - Jesteś koszmarna w przeprosinach... Nie dziwię się, że trzymasz się tylko z twoimi przyjaciółmi. Nie musisz się martwić, nikt cię nie będzie zaczepiać po tamtej akcji.
 - Uwierz mi, że gdybym mogła, to uśmiałabym się w tym momencie.. Śpieszysz się?
 - Nie, dlaczego pytasz?
 - Jestem głodna i mam smak na jakieś ciacho... - złapała go pod ramię. - Chyba w końcu nadszedł czas, żeby odciąć pępowinę od tamtej piątki.
 Chłopak zaczął się śmiać. Pokiwał głową i zaciągnął dziewczynę do najbliższej kawiarni. Dziewczyna nie spodziewała się, że chłopak będzie potrafił do niej trafić. Jak się okazało nie ruszyło go to, że nazwała go na tle całej klasy czarną owcą. Jest osobą, która leje na wszystko. Ma ogromny dystans do siebie, co dla Niny jest najlepszą cechą każdej osoby. W kawiarni porozmawiali ze sobą kilka godzin. Wymienili ze sobą numery telefonu i umówili się na kolejne spotkanie.
 Daniel pakował swój strój do torby. Trener był zadowolony z całej trójki, nie potrafił uwierzyć jak poprzedni ich trener mógł pozwolić im odejść. Piotr i Artur zaczęli od samego początku się popisywali, wywołując zazdrość wśród kumpli z drużyny. Tylko Daniel zachował się bardzo skromnie, ale w końcu i tak wyszło na jaw, że jest świetnym piłkarzem.
 Chłopak wyszedł z szatni, zostawiając tam przyjaciół. Wiedział, że szybko nie wrócą do domu. Przypomniał sobie, że na trybunach zostawił telefon, więc musiał wrócić.
 - Ach, chyba wiek mi nie oszczędza tej pamięci - mruknął do siebie.
 Chłopak nie potrafił znaleźć telefonu. Zawsze denerwował się na siebie, że kładł gdzieś rzeczy i nie potrafił ich znaleźć. Usłyszał za sobą tłumiony śmiech. Odwrócił się i dostał szoku. Zobaczył za sobą wysoką blondynkę o pięknych oczach. Jego serce przyśpieszyło aż musiał usiąść.
 - To twoje? - pokazała mu telefon. On tylko pokiwał głową i wyciągnął rękę. - Coś się stało?
 Daniel pokręcił przecząco głową i schował komórkę do kieszeni. Wciąż nie potrafił oderwać od niej wzroku. Przypominała mu kogoś z przeszłości, kogoś na kim mu zależało.
 - Chodzimy razem do klasy - dziewczyna próbowała jakoś podtrzymać rozmowę. - Jestem Hania.
 - Daniel! - usłyszał jak ktoś go woła.
 - Daniel - uśmiechnął się i obejrzał za sobą.
 Zobaczył przeskakującą przez trybuny Ninę, która najwidoczniej miała do niego sprawę. Podeszła do niego i pocałowała w policzek jak za każdym razem, kiedy chcieli sobie podokuczać. Kiedy spojrzała na dziewczynę, zrozumiała jego zachowanie. Najwidoczniej musiała mu w czymś przerwać. Hania zarumieniła się i sobie poszła, machając na pożegnanie.
 - Ups.. - Nina podrapała się po głowie. - W czymś wam przerwałam?
 Daniel pokręcił głową i poklepał wolne miejsce obok siebie.

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, ja również staram się znaleźć odrobinę czasu, żeby do Was wskoczyć i przeczytać. Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba :) Ach, i serdecznie Was zapraszam do zakładki "Bohaterowie II", ponieważ pojawiły się tam dwie nowe postacie.
Pozdrawiam,
Kinga.

6 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa, co Aleks wniesie do życia bohaterów, a szczególnie Niny :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)
    Zapraszam też do mnie :)
    be-my-mystery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz tak dalej! Jestem strasznie ciekawa dalszego ciągu. ;*

    Zapraszam na pierwszy rozdział:
    http://szukac-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze? Ten rozdział jest zajebisty (wybacz za słownictwo, ale musiałam!) . Sądziłam, że jakoś nie polubię Niny, ale chyba ją najbardziej polubiłam. Jej zachowanie, kurcze, tak, to będzie moja ulubiona postać. Pisz o niej jak najwięcej (śmiech). Wiem, nie jestem obiektywna :)
    Pozdrawiam,
    http://good-in-goodbye.blogspot.com/
    http://craziness-of-life-or-a-sad-death.blogspot.com/
    http://give-up-or-fight.blogspot.com/
    http://cruel-crime.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem po prostu ZACHWYCONA nawet nie wiem jak mam to opisać! No i uwielbiam Ninę *.* Mam nadzieję że szybko dodasz nową notkę ♥

    W spamie dodaję link to bloga, gdyż pojawiła się u mnie nowa notka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nina się pozytywnie zmienia! Serio, jakoś tak wczesnej jej nie trawiłam :) ONA MA BYĆ Z DANIELEM KONIEC KROPKA :3 Świetnie opisujesz przyrodę widoki itp. ;) pozostaje mi tylko życzyć weny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejny rozdział, mega :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.