niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział piąty

 W starym domu już we wszystkich pokojach zapadła ciemność i cisza. Tylko w pokoju Daniela płonęła na komodzie świeca. Chłopak klęczał przy łóżku i przeszukiwał karton za kartonem. Kiedy w końcu znalazł albumy ze zdjęciami, szukał tego jednego. Starał się wszystko robić cicho, żeby nikogo nie obudzić. Nie chciałby mieć kłopotów z tego powodu. Nie znalazłszy tego, czego szukał, usiadł na łóżku, chowając twarz w dłonie.
 - Dlaczego zawsze... - zaczął mówić do siebie - ale to zawsze, kiedy czegoś potrzebuję, muszę to zgubić... Dlaczego?
 W drzwiach stanęła Nina, która dobrze wiedziała czego przyjaciel szukał.
 - Może dlatego, żebyś dał sobie spokój, tak jak ja sobie dałam spokój.
 Weszła do środka i wzięła pierwszy album z brzegu. Należał on do jego rodziny, prawdopodobnie zabrał go jeszcze przed ucieczką stąd. Pierwszym zdjęciem, które rzuciło jej się w oczy, było to, na którym był razem z ojcem. Byli oni do siebie bardzo podobni, jak i z wyglądu, i z charakteru. Nigdy się nie kłócili, a zawsze myśleli tak samo.
 - Możesz mi powiedzieć z czym mam sobie dać spokój?
 Chłopak był zaskoczony tym, że Nina przyszła tutaj. Domyślał się, że jeżeli ktoś w tym domu jeszcze nie śpi to ona. Od lat miała problemy ze snem i wiecznie gdzieś chodziła po nocy.
 - Wiem, że szukasz zdjęć sprzed lat - dziewczyna położyła się na łóżku, przytulając się do jego poduszki. - Ta dziewczyna z twojej klasy jest taka podobna do twojej pierwszej dziewczyny.
 - Do Barbary - Daniel delikatnie się uśmiechnął, przypominając sobie dawną miłość. - Nienawidziłaś jej...
 Dziewczyna podniosła się na łóżku i spojrzała na chłopaka, który w świetle świec wydawał się bardzo zmęczony.
 - Ja? - dziewczyna prychnęła. - Nie nienawidziłam jej.. No co ty. Uwielbiałam ją.
 Chłopak poklepał Ninę po kolanie i prychnął śmiechem. Dobrze pamiętał czasy, kiedy widząc Basię, miała ochotę kogoś rozszarpać. Wtedy zaczął się domyślać, że coś jest nie tak, ale nigdy nie pomyślał o tym, że była w nim zakochana. Czyli myślał jak typowy facet.
 - Jeśli chodzi o tą dziewczynę, to zdążyłam się czegoś dowiedzieć.
 Daniel zmarszczył czoło i spojrzał na nią podejrzanie.
 - Hania jej jest, tak? - kiwnął głową, potwierdzając to. - A więc prababcia ojca Hani za młodu nazywała się Barbara Kowalczyk.
 Nina wstała z łóżka i podeszła do okna, za którym było widać oświetlony przez promienie księżyca las. Był za razem przerażający, ale też piękny. Gdyby nie wspomnienie z przeszłości, odważyłaby się tam do niego wejść. Daniel wciąż obserwował przyjaciółkę, bo wiedział, że do czegoś zmierza. Kiedy się odwróciła, miał wrażenie, że zobaczył słaby uśmiech na jej twarzy, ale wiedział, iż to tylko jego wyobraźnia.
 - Ty poznałeś praprawnuczkę swojej pierwszej miłości a ja swoją siostrzenicę.
 Daniel stanął obok niej, wyglądając przez okno i zachwycając się widokami.
 - Rozumiesz coś z tego wszystkiego? - złapał jej dłoń, którą opierała się o parapet. Dla niego to nie było nic nadzwyczajnego, ponieważ nie wstydził się tego wśród swoich przyjaciół, lecz dla Niny, to było krępujące.
 - Niestety, ja też tego nie potrafię pojąć. Wiesz, że moim największym marzeniem jest wejść do domu, trzasnąć drzwiami, zwracając przy tym całą waszą uwagę, wpaść do pokoju i zacząć płakać z powodu tego wszystkiego. Och - dziewczyna przetarła oczy. - Daniel idź spać i daj sobie spokój z szukaniem tego zdjęcia... Dobranoc.
 Dziewczyna go minęła i skierowała się do drzwi, lecz nim wyszła chłopak złapał ją za rękę.
 - Nina czekaj..
 - Tak? - dziewczyna spojrzała na niego zaspanymi oczyma.
 - Dziękuję ci za tą krótką rozmowę. Chociaż z drugiej strony od lat nie spędziliśmy ze sobą tyle czasu.
 - Ostatni raz to chyba było jeszcze przed tym, kiedy stałam się tym bezdusznym potworem..
 - Nie mów tak - pokręcił przecząco głową. - To, że nie potrafisz okazać uczuć, to nie znaczy, iż ich nie masz. Znam cię tyle lat, że domyślam się, iż może to być dla ciebie bardzo trudne. Z pewnością, gdybyś mogła, to w oczach miałabyś już łzy, a głos ci drżałby.
 - Myślałam tyle lat, że mnie nienawidzisz...
 Dziewczyna po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuła, że ma w kimś wsparcie. Podeszła do niego i przytuliła. Zrobiła to tak jakby ktoś ją zmusił do tego, ale gdzieś głęboko w sobie pragnęła tego. Kiedy odsunęła się i spojrzała na chłopaka, zaczęło brakować jej słów. Znowu zobaczyła chłopaka sprzed lat, którego kochała ponad swoje życie, ale zawsze brakowało jej odwagi.
 - Ja już pójdę - dziewczyna szepnęła.
 Następnego dnia słońce znowu zaczęło prażyć. Było bardzo ciepło jak na jesienny poranek. Do kuchni pierwszy zszedł Piotr, który obiecał całej reszcie zrobić śniadanie. Zanim się do tego zabrał, usiadł na blacie i zaczął się przyglądać wszystkim składnikom, które wyłożył na wyspie. Oczywiście, już żałuje, że dał się tak łatwo podpuścić. Przecież on nienawidzi gotować, ale nie potrafi złamać danego słowa.
 Pod dom przyjechał stary samochód, który tak głośno hałasował, że obudził całą resztę. Piotr aż miał ochotę udusić osobę będącą w środku. Teraz na pewno będzie musiał się sprężyć z tym wszystkim.
 Na górze usłyszał tupanie, które pasuje tylko i wyłącznie do Artura. Chłopak wpadł do kuchni i wyjrzał przez okno. Nawet nie zauważył stojącego obok przyjaciela, który umknął przez salon. Zaraz po Arturze z góry zeszła Luiza, która była jeszcze zaspana. Ona jako jedyna pomyślała i wyszła na zewnątrz, żeby zobaczyć kto stał przy bramie.
 Po drodze próbowała doprowadzić do ładu swoje włosy i próbowała jakoś się dobudzić. Zatrzymała się tuż za bramą i zaczęła się przyglądać starszej kobiecie, która powoli wychodziła ze starej furgonetki. Najwidoczniej była bardzo chora, więc dziewczyna postanowiła jej pomóc. Otworzyła furtkę i podeszła do niej.
 - Witam - uśmiechnęła się Luiza. - W czym mogę pani pomóc o tak wczesnej porze?
 Kobieta słabo się uśmiechnęła, wiedząc, że musiała wszystkich obudzić. Z kieszeni wyciągnęła haftowaną chusteczkę i przetarła sobie nią czoło. Oparła się o auto i wzięła parę wdechów niż zdążyła coś powiedzieć.
 - Dzień dobry... Przepraszam, że was obudziłam o tak wczesnej porze - kobieta znowu wzięła parę wdechów. - Mogłabym z wami porozmawiać?
 Dziewczyna spojrzała krzywo na kobietę. Nie znała jej i nie wiedziała na jaki temat chciałaby z nią porozmawiać. Spojrzała się w kierunku domu, gdzie widziała ciekawskich. Najwidoczniej domyślali się, o co poprosiła ją starsza kobieta. Artur i Ania po dłuższej rozmowie, którą raczej można było nazwać żywą dyskusją, potwierdzili, że może wejść.
 - W porządku - Luiza spojrzała ponownie na kobietę. - Pomogę pani wejść.
 Złapała kobietę pod ramię i przeprowadziła przez bramę, zamykając ją od razu. Nie za bardzo chcą wpuszczać nieproszonych gości. Weszły one do domu, gdzie w holu zebrali się prawie wszyscy. Tylko Daniel i Nina jeszcze nie zdążyli zejść na dół.
 Postanowili wejść do salonu, a Ania poszła zaparzyć herbaty. Była przerażona tak wczesną porą na wizyty, wiedziała, że coś się dzieje. Do kuchni weszła Nina z Danielem, którzy również byli zaskoczeni tak szybką pobudką. Nie widzieli się jeszcze z gościem, ale oboje woleli napić się jeszcze czegoś niż pójdą na spotkanie.
 Kiedy Ania zaparzyła wszystkim kawy, cała trójka poszła do salonu. Wszyscy siedzieli w ciszy i obserwowali kobietę, która cały czas przecierała się chusteczką. Pierwszą osobą, która rozpoznała ją była Nina. Zdziwiła się, widząc staruszkę poznaną w parku w swoim domu.
 - Właśnie mówiłam waszym przyjaciołom - powiedziała słabo kobieta - że bardzo was przepraszam o najście o tak wczesnej porze...
 - To już wiemy - mruknął Artur, któremu najwyraźniej nie podobało się, że przerwała mu sen. - Raczej miło byłoby wiedzieć, co spowodowało tą wizytę...
 Wszyscy obserwowali z uwagą swojego gościa. Kobieta słabo się do nich uśmiechnęła i zaczęła po coś sięgać do torebki.
 - Nie wiem, czy wam Nina mówiła, ale poznałyśmy się w parku...
 - Doprawdy? - Luiza zdziwiona popatrzyła na przyjaciółkę...
 Ta ruszyła tylko ramionami i słuchała dalej kobiety.
 - Rozmawiałyśmy o tym, że mój ojciec był redaktorem tutejszej gazety... Naszła mnie więc ciekawość i zerknęłam na strych... Znalazłam jego stare gazety i jedna zwróciła moją uwagę - w końcu wyciągnęła rękę z torebki i wyciągnęła bardzo stary arkusz gazety.
 Położyła ją na środku stolika, tak żeby każdy mógł się jej przyjrzeć. Na pierwszej stronie wydania był widoczny tytuł, który zamroził całej szóstce krew w żyłach. Tytuł umieszczonego tam artykułu nosił nazwę "Dlaczego odeszli tak wcześnie?". Piotr sięgnął po gazetę, żeby móc rozłożyć ją całą. Wtedy zobaczyli dodane zdjęcie, które wszystkim odebrało mowę. Zobaczyli na nim szóstkę młodych ludzi podczas pikniku w parku. Widoczne były ich uśmiechy, które wydawało się słyszeć.
 - Skąd pani to ma? - warknął Artur.
 Wszyscy popatrzeli się na starszą kobietę, która ciężko oddychała i patrzyła się na Ninę. Tylko dziewczyna nie podniosła wzroku, ponieważ była zapatrzona w swoją postać. Od lat nie miała okazji zobaczyć swojego zdjęcia, na którym się uśmiechała. Stała przytulona do Daniela, który jak zawsze był szczęśliwy, kiedy miał  przy sobie ją i Anię.
 - Mój ojciec był redaktorem - zaczęła mówić, kiedy i Nina podniosła wzrok. - Teraz wy powiedzcie mi, dlaczego na zdjęciu zrobionym wiek temu, znajdujecie się wy?
 Ania zacisnęła dłoń Piotra i się odezwała, modląc się, żeby jej głos nie zadrżał.
 - Wydaje się pani - uśmiechnęła się. Wzięła gazetę do ręki i podała ją kobiecie. - To jest zdjęcie, na którym są bardzo młodzi ludzie, którzy zginęli na przełomie 1913/1914 roku... Przykro mi, ale oni są tylko do nas podobni.
 Wszyscy byli szczęśliwi, słysząc, że nie zadrżał przyjaciółce głos. Gdyby byli kobietą uwierzyliby jej na słowo, ale najwidoczniej ich gość nie poddawał się. Uśmiechnęła się i zabrała od niej gazetę.
 - Nie nabierzecie mnie... Wiem, że to wy. Nie rozumiem tylko tego, jak to możliwe, że wyglądacie tak młodo jak prawie sto lat temu? Jakim cudem uniknęliście śmierci? Jakim cudem umknęliście starości i chorobom?
 Wszyscy z przerażeniem patrzyli na kobietę. Artur miał ochotę zrobić coś, co od wieków unikał. Kusiło go, żeby przeskoczyć przez stół i rozszarpać jej tętnice. Pod wpływem dotyku Luizy uspokoił się.
 - Nikomu nie powiem, przyrzekam - powiedziała, widząc przerażenie w ich oczach.
 - Jak się nazywasz? - zapytała Nina.
 Każdy spojrzał w zdziwieniu na przyjaciółkę, która po raz pierwszy się odezwała.
 - Franciszka - uśmiechnęła się kobieta, ciesząc się, że w końcu ktoś się odezwał.
 - Franciszko, stało się to w noc sylwestrową - dziewczyna w jakiś sposób zaufała kobiecie.
 Nie znała jej, ale wiedziała, że nie kłamie. Postanowiła opowiedzieć ze szczegółami historię, którą już milion razy opowiadali. Tylko ludzie myśleli, że to fikcja a ona wie, że to się zdarzyło, że to ich przeszłość, że takie coś jest możliwe. Przez ten cały czas Franciszka patrzyła na dziewczynę z szeroko otwartymi oczyma. Wciąż ciężko oddychała, ale to nie przeszkadzało Ninie.
 - W taki sposób od wieku chodzimy na tej ziemi.. - powiedziała na zakończenie ciemnooka.
 - Piękna, ale zarazem smutna historia - Franciszka przetarła swoje czoło. - W takim razie powiedzcie mi kto was w końcu przemienił? O tym nie wspomniałaś...
 - Tego nie wiemy - odezwał się Dylan, który podszedł do okna balkonowego, który prowadził na taras. Otworzył okno, wpuszczając do środka świeże powietrze. - Nie pamiętam nawet jak wyglądał...
 Kobieta zakaszlała tak mocno, że Ania aż wstała, żeby jej pomóc.
 - Dziękuję - szepnęła do dziewczyny. - To właściwie kim wy jesteście?
 - Może to zabrzmieć jak z jakiejś daremnej książki - odezwał się Piotr - ale jesteśmy jakby... wampirami.
 Kobieta w zdziwieniu podniosła brwi. Nie mogła uwierzyć w to, że te potwory, których jest pełno w książkach i filmach naprawdę istnieją. Ciekawa była ilu ich w ciągu życia spotkała. Po chwili przeszły przez nią dreszcze, wywołane przez przerażenie.
 - Spokojnie - pogłaskała jej dłoń Ania, która nadal stała nad nią. - Wampiry nie muszą być takie jak są przedstawiane w tych wszystkich dziedzinach kultury.. Większość wampirów przypomina zwyczajnych ludzi, ponieważ nie piją krwi... I taka rasa żyje bardzo krótko, bo tylko jeden wiek od przemienienia.
 - Czyli pozostały wam niecałe cztery miesiące życia? - Franciszka poprawiła się w fotelu. - Nie da się tego powstrzymać?
 - Oczywiście, że się da - odezwała się Nina. - Możemy zacząć pić krew i możemy jeszcze przeżyć kilkanaście lat albo też..
 - Nina - przerwał się Artur. - Dobrze wiesz, że to jest niemożliwe.
 - Co jest niemożliwe? - kobieta patrzyła to na chłopaka, to na dziewczynę, czekając na wyjaśnienia.
 - Arturowi chodzi o to, że nie jesteśmy w stanie zabić osobę, która nas przemieniła, ponieważ nie wiemy kim ona jest albo jak wygląda.
 - A co wam da jej zabicie?
 Luiza uśmiechnęła się wyobrażając sobie przyszłość.
 - Staniemy się ludźmi - w jej głosie każdy usłyszał taką radość pomieszaną ze smutkiem. - Będziemy mogli dalej dojrzewać, założyć rodziny...
 - A ja mogłabym być w końcu sobą - szepnęła Nina. - Bo nikt nie wie jak to jest żyć przez tyle lat bez okazywania żadnych uczuć.
 - Przecież mówiąc to w taki sposób, ukazujesz jakieś uczucia - powiedziała Franciszka.
 - Myślisz? - dziewczyna spojrzała w ciemne oczy kobiety. - Ja też mam wrażenie, że im bliżej końca, to zaczynam ukazywać swoje uczucia...
 Dziewczyna wstała i podeszła do okna. Cały ogród był obsypany liśćmi, które spadły z sąsiadującego lasu. Piękna jesień jak w roku 1910, kiedy po raz pierwszy poczuła coś do Daniela. Pamięta jak wpadł on w kupę liści w parku, którą właśnie zgrabiła. Nie była zła, ale zaczęła go gonić, żeby dać mu nauczkę. Niestety, nigdy nie miała świetnej kondycji i w połowie drogi upadła. On się wrócił i pomógł jej wstać. Do tej pory pamięta jego zapach, jego śmiech. Śmiał się on zawsze, nawet kiedy nie zrozumiał właśnie wypowiedzianego żartu przez Artura i Piotra.
 Nina popchnęła drzwi balkonowe i wyszła na zewnątrz. Wszyscy spojrzeli się na nią jakby to, co robiła było niedorzeczne. Nie mylili się, ponieważ dziewczyna przebrana w krótką piżamę zaczęła tańczyć wśród liści.
 - Pamiętacie rok 1910? - krzyknęła do Daniela i Artura, którzy jako pierwsi wyszli za nią  do ogrodu. - Założyliśmy się wtedy o to kto pierwszy zrobi coś głupiego i kompromitującego... Wygrałeś wtedy, Artur. W tym roku to byłam ja!
 - Nina? - Ania minęła chłopaków i podeszła do dziewczyny. - Dlaczego zmieniłaś temat? Ty tego nie robisz... Tylko TY tego nie robisz...
 Nina zatrzymała się i spojrzała na rudowłosą przyjaciółkę. Sama nie wiedziała dlaczego to zrobiła, dlaczego zmieniła temat, chociaż nigdy tego nie robiła. Nie rozumiała też dlaczego zaczęła tańczyć, ale coś ją do tego zmusiło, coś zmusiło ją do okazania radości.
 Spuściła wzrok i minęła wszystkich. Pobiegła na górę i zamknęła się w swoim pokoju.
 - Co właśnie się wydarzyło? - zapytał Piotr, chcąc jakoś wszystkich przywrócić do rzeczywistości.
 - Właśnie przed chwilą śmierć się o nas upomniała - powiedział Artur, który nadal stał na dworze.

Dziękuję za każdy komentarz. Staram się być na bieżąco z Wami, ale musicie zrozumieć, że brakuje mi troszkę czasu, ale obiecuję, że jak nie jutro, to jeszcze w tym tygodniu odwiedzę Was. Zachęcam Was również do zapraszania wszystkich na mojego bloga i do wystawiania opinii na jego temat.
Pozdrawiam,
Kinga.

6 komentarzy:

  1. Jak zwykle cudownie ! Jestem zachwycona tym jak piszesz na prawdę i to zachowanie Niny ze zmiana tematu opisałaś to w taki sposób że mam to przed oczami *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem strasznie ciekawa, co z nimi dalej będzie. Trochę nie chce mi się wierzyć w to, że umrą i w to, że zaczną pić krew, ale odnalezienie tego, który ich przemienił wydaje mi się być całkiem realne :) I przeczuwam, że tak się właśnie stanie :D
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :)
    be-my-mystery.blogspot.com
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, jak to możliwe, że mnie coraz bardziej ciekawisz? Za bardzo! Stanowczo! Muszę powiedzieć, że dwa poprzednie komentarze wszystko podsumowały - to co chciałam napisać.
    Pozdrawiam gorąco
    Stop for a while (http://what-is-an-illusion.blogspot.com/)
    I'm paying my dues, playing the role (http://looking-like-a-pair-of-clowns.blogspot.com/)
    Mysterious person (http://cruel-crime.blogspot.com/)
    Regular inscription (http://craziness-of-life-or-a-sad-death.blogspot.com/)
    Loneliness as a couple (http://give-up-or-fight.blogspot.com/)
    Lifeline (http://good-in-goodbye.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobiłam. W sumie nawet łatwo poszło. Wszystkie rozdziały przeczytałam raz dwa, co nie jest dziwne, bo piszesz niezwykle ciekawie :) Wybacz, nie jestem w stanie napisać porządnego komentarza :D Czekam na kolejne i byłabym wdzięczna za takowe informacje :)
    Artur-kocham :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam tutaj całkiem przypadkiem, ale zostanę na dłużej! Bardzo ciekawe opowiadanie, takie inne niż do tej pory się spotkałam :D Pochłonęłam wszystko na raz i tak czytam, czytam a tu nagle koniec O.o Chcę już następny rozdział ^^
    Jestem baaardzo ciekawa co z nimi będzie dalej, no bo będzie takie zaskoczenie jak będą pić krew, a znalezienie Twórcy chyba nie jest takie proste... Wszystko doskonale opisujesz, na prawdę oby tak dalej :)
    Pozdrawiam i zapraszam na mojego i koleżanki bloga:
    destiny-of-wolves.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Co z rozdziałem 3? Brak?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.