niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział piętnasty

 W szkole od dłuższego czasu panował smętny nastrój, każdy na nowo przeżywał wydarzenia sprzed kilku dni. Wszyscy znali Hanię i nie mogli uwierzyć, że do tej pory nie wybudziła się ze śpiączki. Nawet dla nauczycieli jest to bardzo trudny okres, ponieważ również w środowisku pedagogicznym dziewczyna była lubiana. Starano się na lekcjach wychowawczych rozmawiać na tematy związane z bezpieczeństwem, również niektórzy poświęcali na to swoje lekcje przedmiotowe.
 Oczywiście, jedyną niewzruszoną osobą był profesor Kruk, który od czterdziestu minut spacerował po klasie ze wskaźnikiem, usiłując klasę Hanny zapoznać z fragmentem historii. Jak przez większość swojej pracy nie zwracał on uwagi na to, kto go słucha a kto nie. Uczniowie w krótkim czasie zrozumieli, że przy Kruku nie ma żartów.
 Mężczyzna w końcu zamilkł i zerknął na klasę, marszcząc czoło, kiedy zobaczył brak zainteresowania. Odchrząknął, zwracając na siebie uwagę uczniów.
 - Czy ktokolwiek w tej klasie mnie słucha? - mruknął, ukazując swoje niezadowolenie.
 Wszyscy spojrzeli się po sobie w nadziei, że znajdzie się osoba, która odważy się na to, żeby wytłumaczyć ich dzisiejsze zachowanie. Do głosu po jakimś czasie doszła niska szatynka, siedząca w ławce do tej pory z Hanią.
 - Prosimy, niech pan zrozumie - zaczęła nieśmiało. - Nadal nam ciężko po wydarzeniach sprzed kilku dni.
 Kruk zacisnął szczęki i odwrócił się plecami do klasy. Wziął parę głębokich wdechów i spojrzał gniewnym wzrokiem na uczniów. Następnie złapał białą kredę i mocno naciskając ją, napisał omawiany na dzisiejszej lekcji temat.
 - Zróbcie coś dla mnie, i zapiszcie sobie chociaż to - mruknął, sięgając do torby po książkę. - Omówiłem to dzisiaj, więc za tydzień kartkówka... i nie przychodźcie do mnie z prośbą o jej przesunięcie. Mało mnie obchodzi, co się dzieje z waszą koleżanką.
 Skończywszy swój monolog, usiadł na fotelu, zarzucając swoje nogi na biurko. Schował swoją twarz za książką, za którą miał zamiar zabrać się czytać. Nie ruszały go wszystkie szepty, które rozchodziły się po klasie. Od lat nie interesowało go to, co inni mieli do powiedzenia na jego temat lub na temat jego zdania.
 W końcu podniósł wzrok, kiedy poczuł na sobie natarczywe spojrzenie. Należał on do ślicznej dziewczyny o czerwonych włosach. Widząc, że zwróciła już jego uwagę, odezwała się.
 - Dlaczego tak pan mówi? - zapytała głosem pełnym troski.
 - Nie rozumiem - mężczyzna poprawił się w fotelu i odłożył książkę na bok.
 - Jest pan nauczycielem i musi mieć pan na uwadze dobro uczniów.
 Kruk słabo się uśmiechnął i obszedł biurko, i przeczesał całą klasę wzrokiem, ostatecznie zatrzymując się na Ani.
 - Mylisz się... Jestem tylko i wyłącznie po to, żeby was czegokolwiek nauczyć. Nie mam żadnego obowiązku, żeby zawracać sobie głowę dziewczyną, której w ogóle nie znam... i nie uczestniczy w tym momencie na tych zajęciach... Skoro więc rozmawiamy o tym - ponowie rozejrzał się po klasie. - Czy któreś z was zainteresował się tym, co się dzieje z waszym poprzednim nauczycielem? - w sali zapanowała cisza, która przyznała Krukowi rację. - Tak też myślałem... Więc nie mówcie mi, co mam a czego nie mam robić.
 Zadzwonił dzwonek na przerwę, ale nikt nie miał odwagi wstać i spakować się. Wszyscy obserwowali profesora, który szybko obrócił się na pięcie, łapiąc swój płaszcz i teczkę. Wychodząc z klasy, był świadomy, że zostawił wiele osób z wyrzutami sumienia.
 Szpitalny korytarz - miejsce, w którym ludzie dowiadują się, co z ich bliskimi. Niektórzy po rozmowie z lekarzami ze łzami w oczach, wychodzą ze szpitala, a niektórzy cieszą się z kolejnej szansy. Problem w tym, że nigdy się nie wie, czego można się spodziewać.
 Sala numer 203. Na łóżku leżała nieprzytomna dziewczyna, której głowa została zabandażowana, a na lewej ręce miała gips. Obok niej na krześle siedziała jej matka. Twarz kobiety była zapuchnięta od płaczu, a włosy tłuste. Prawdopodobnie przyjechała do córki od razu po powrocie do Polski.
 Do sali wszedł ojciec dziewczyny. Wysoki, zadbany mężczyzna, który był już lekko zsiwiały.
 - Kochanie powinnaś jechać do domu i w końcu się wyspać - powiedział, całując ją lekko w policzek.
 - Nie chcę - odpowiedziała zachrypniętym głosem.
 Mąż spojrzał na kobietę i położył dłoń na jej ramieniu. Nie wiedzieli, że za drzwiami stał chłopak, który od lat trzymał się od nich z daleka. Wciąż nie wiedział, czy wejść do środka, czy raczej obrócić się na pięcie. Był pewien, że mogą go winić za wszystko, co przez lata się działo z ich córką.
 - Dzień dobry - nieśmiele się odezwał i wszedł na salę. - Co z Hanią?
 - Alek? - mężczyzna zdziwił się, widząc młodego chłopaka. Pamiętał go jeszcze jako ośmiolatka, który całymi dniami przebywał z ich córką. - Jeszcze się nie wybudziła.
 - Wyrosłeś - kobieta uśmiechnęła się do niego. - Nie widziałam cię od...
 -... odejścia ojca - dokończył za nią, słabo się uśmiechając. Od tylu lat bał się tego spotkania, wciąż myślał, że obwiniają go o to, iż skrzywdził Hanię, ale było inaczej. - Czy mógłbym chwilę posiedzieć przy niej?
 - Oczywiście, że tak - powiedział mężczyzna.
 Aleksy usiadł obok, od dawna nie był tak blisko niej. Jej piękno, nawet w takim stanie, pociągało go bardziej niż dawniej. Jej nos, usta, oczy, które niestety, były zamknięte. Nie przeszkadzało mu to, że na jej twarzy były zadrapania, czy też pojawiły się siniaki. Miał taką ogromną ochotę się do niej przytulić, ale wiedział, że może ją uszkodzić.
 Godzinę później ojcu Hani udało się namówić żonę, żeby pojechała do domu wyspać się. Nie miał ochoty i żony odwiedzać w szpitalu z powodu przemęczenia i odwodnienia. Powiedział chłopakowi, że wróci do dwóch godzin.
 - No i zostaliśmy sami - szepnął.
  Tak bardzo chciał, żeby na jej twarzy pojawił się ten sam uśmiech, co widzi za każdym razem, kiedy jest z Danielem.
 - Dlaczego nie rozejrzałaś się przed wejściem na ulicę? - oparł swoje czoło na łóżku. - Tęskniłem za tobą, wiesz? Przepraszam... Nie powinienem był ciebie odtrącać, kiedy chciałaś mi pomóc... kiedy chciałaś być przy mnie. Byłem wtedy taki głupi. Chciałem się podlizać ojcu.. On nigdy nie miał dla mnie czasu... ale wtedy myślałem, że mnie zauważy... Przepraszam, że nie było mnie przez te lata. - Wstał i podszedł do okna. - Teraz to wszystko widzę... Dlaczego ci to mówię? Przecież ty i tak mnie nie słyszysz.
 - Słyszy cię.
 W sali pojawił się Daniel, który przez jakiś czas przysłuchiwał się słowom chłopaka. Nie spodziewał się, jak bardzo jest przywiązany do tej dziewczyny. Przez dłuższy czas podejrzewał, że jest on zakochany w Ninie, ale ona miała racja - oni są tylko i wyłącznie przyjaciółmi.
 - Och... to ty - chłopak lekko się speszył. - Pewnie chcesz pobyć z nią sam, ja już pójdę.
 - Nie, zostań - złapał go za ramię. - Mnie tutaj nie powinno być. To moja wina, że ona tutaj leży - spojrzał tęsknym wzrokiem na dziewczynę. - Związałem się z dziewczyną, która jest młodsza ode mnie o sto lat, a jej prababka była moją pierwszą miłością... Mam wrażenie, że nie zasługuję na nią.
 - Nie mów tak - Aleks pokręcił głową. - Ona cię kocha, jest przy tobie szczęśliwa... - nie wiedział, że te słowa mogą tak ciężko przejść mu przez gardło, ale taka była prawda. - Jesteś szczęściarzem, że masz ją przy sobie. Ja straciłem ją kilka lat temu i dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. Nie obwiniaj się o to, że leży tutaj... Tak musiało być. - Stanął w bezruchu, jakby zastanawiał się właśnie nad wypowiedzianymi przez siebie słowami.
 Odwrócił się na chwilę, ostatni raz zerkając na Hanię. Następnie spojrzał na Daniela i podał mu rękę, lekko uśmiechając się.
 - Opiekuj się nią - powiedział i wyszedł z sali.
 Godzinę później stał już pod domem Niny. Tym razem nie chciał wejść, co zdziwiło przyjaciółkę. Szybko założyła swoją kurtkę i podbiegła do bramy.
 - Hej - uchyliła furtkę. - Coś się stało? Dlaczego nie chcesz wejść? Mam nowy film...
 - Byłem u Hani w szpitalu - szepnął.
 Dziewczyna lekko uchyliła usta. Poinformowała go, zgadza się, ale do końca nie była przekonana, czy tam pojedzie.
 - Wspaniale. Jak się czuje?
 Chłopak ruszył ramionami.
 - Jest w śpiączce... Nie wiadomo, kiedy w końcu się obudzi...
 Nina podeszła do niego bliżej.
 - Aleksy, co się dzieje? - przyjaciółka od razu zauważyła jego dziwne zachowanie.
 - Mówiłaś, że mam zacząć nowe życie... I zacznę, ale bez Hanny. Kocham ją ponad swoje życie, ale ona jest szczęśliwa z Danielem.
 - Szczęśliwa może jest, ale czy go kocha? Tego nie możesz stwierdzić.
 - Masz rację, nie mogę... Lecz nie chcę komplikować jej życia, już raz to zrobiłem - do jego oczu napłynęły łzy. - Nina, wyjeżdżam.
 - Co?! - jej głos nie przypominał jej codziennego tonu.
 - Beata znalazła pracę w Szkocji i za trzy dni wyjeżdżamy.
 - Za trzy dni? Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś? - delikatnie pchnęła go w pierś, chcąc pokazać, że nie jest zadowolona.
 - Ponieważ ode mnie zależało, czy wyjeżdżamy czy nie...
 - To w takim razie, dlaczego podjąłeś taką decyzję?
 Chłopak słabo się uśmiechnął i złapał jej dłoń.
 - Czas zacząć nowe życie, a mogę to zrobić tylko i wyłącznie z daleka od Hanny. Teraz, kiedy zrozumiałem to jak bardzo ją kocham, jak bardzo chcę być blisko niej... Ludzie! -chłopak uniósł ręce do góry. - Krzysztof też był zakochany w tobie po uszy, ale wyjechał i znalazł swoją wielką miłość z daleka od ciebie... może i ja znajdę.
 Sięgnął ręką do torby przewieszonej przez ramię i wyciągnął z niej stary pamiętnik.
 - Obiecałem ci, że go kiedyś przyniosę... proszę.
 - Dziękuję, ale jak ci go oddam? - dziewczyna przyglądała się staremu, zniszczonemu notatnikowi. - Przecież do sylwestra jest mało czasu...
 - Nadejdzie taki dzień, że wrócę tutaj... - uśmiechnął się przez łzy. - Wierzę w to, że i ty tutaj będziesz.
 Nachylił się i pocałował Ninę w policzek.
 - Cieszę się, że pojawiłaś się w moim życiu... Żegnaj.
 - Aleksy...
 Chłopak odszedł. Dziewczyna tylko mogła patrzeć na oddalającego się przyjaciela. Wiedziała, że już go nic nie powstrzyma, że nic nie zmieni jego decyzji. To właśnie on, blond włosy chłopak o niebieskich oczach, zaczynający swoje nowe życie z daleka od przeszłości.

Wróciłam! Było świetnie, chociaż na najbliższe miesiące mam dosyć podróży! 4600 km w 10 dni... Dobrze, idę spać a później nadrobię zaległości! 
Pozdrawiam,
Kinga.

5 komentarzy:

  1. Super. Świetna treść. Czekam na 16.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaaak, tyle kilometrów <3
    Och, Aleksy... szkoda troszkę, że odchodzi, ale podoba mi się ta zmiana :) wreszcie dojrzał (dzięki Ninie!), że musi zrobić coś ze swoim życiem. Widzę, że zaczynają się większe zmiany, sylwester coraz bliżej. Ciekawe co zrobisz :D A co do Hani.. Chyba zbyt bardzo ją lubisz, żeby nie wyszła z tego wszystkiego ;) Ale biedna Nina, tęsknić będzie za przyjacielem. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkają :D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Na prawdę mi sie podoba, dziewczyno podziwiam cię!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział.. Szkoda że Aleksy wyjeżdża :( Sądziłam że coś będzię się działo z Niną i Aleksym. Do tego pojawił sie nowy wampir, coś czuję, że namiesza Ninie trochę w życiu :)
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chryste Panie :( Dlaczego Aleksy wyjeżdża? :( Kurczę no :( Miałam nadzieję, że między nim a Hanią będzie tak jak kiedyś. Przecież dla Niny był tak świetnym przyjacielem. Zaufała mu, powiedziała wszystko o sobie i o swoich przyjaciołach, a on sobie wyjeżdża. Może i troche go rozumiem, ale moim zdaniem powinien tu zostać. Zawalczyć w końcu o swoje szczęście. Chce dla Hani jak najlepiej, to wiadome, ale żeby z tego powodu wyjeżdżać? Ech...
    A ten Kruk strasznie mnie wkurza. Bezuczuciowy typ i tyle.
    P.S. Przepraszam Cię, że chwilkę mnie nie było, ale mój komputer się popsuł, przez co też dodałam nowy post u siebie z tygodniowym opóźnieniem...
    A tak przy okazji zapraszam na rozdział 15 ;)
    be-my-mystery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.