niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział szesnasty

 Nina spojrzała na trzymany przez siebie pamiętnik. Nie wiedziała, co w nim może znaleźć, ale wiedziała, że są w nim odpowiedzi na kilka dręczących ją pytań. Zeszła po schodach i ścieżką skierowała się na ławeczkę, która stała pod wielkim żywopłotem. Po raz kolejny pogłaskała okładkę i powoli otworzyła na pierwszej stronie. Od razu w oczy rzucił się pierwszy zapis, który został napisany przez dziecko: "pierwszego września tysiąc dziewięćset czwartego roku, pierwszy dzień szkoły spędzony w towarzystwie mojej najlepszej przyjaciółki, Niny[...]". Dziewczyna próbowała sobie przypomnieć tamtejszy dzień. Właśnie rozpoczęli naukę w trzeciej klasie i tradycyjnie po inauguracji rozpoczęcia roku szkolnego wybrali się do kawiarni na jakieś ciastko z gorącą czekoladą.
 Przerzuciła kilka stron dalej w poszukiwaniu ciekawszych fragmentów. Zatrzymała się na stronie, gdzie ponownie w oczy rzuciło się jej imię. "trzynastego czerwca tysiąc dziewięćset dziewiątego roku, [...] odkąd Nina poznała resztę dzieci współwłaścicieli fabryki przestała zwracać na mnie uwagę, nie ma jej w czasie, kiedy jej najbardziej potrzebuję [...]". Znowu przerzuciła kartkę: "trzydziestego czerwca tysiąc dziewięćset dziewiątego roku, nie pisałem, bo nie byłem w stanie. Dwa tygodnie temu pożegnałem moją siostrzyczkę, która miała całe życie przed sobą. Dlaczego dobrzy ludzie muszą tak cierpieć? Dlaczego nie dano jej szansy przeżyć? [...] Chciałbym znaleźć wsparcie w Ninie, ale to już nie ta relacja, która nas kiedyś łączyła. Chcę o niej zapomnieć, ale zarazem nie potrafię tego zrobić. Miłość...(w tym miejscu zostały wykreślone słowa)" . Parę kartek dalej znalazła adnotacje do pierwszego dnia w londyńskiej szkole. Wiedziała, że tutaj już nie znajdzie nic o sobie, więc zaczęła przewracać kartkami, przelotnie przyglądając się stronom, w nadziei, że będzie mogła się dowiedzieć czegoś interesującego za czasów, gdy mieszkał za granicą. "Dwudziestego pierwszego marca tysiąc dziewięćset piętnastego roku, [...] w końcu poznałem jej imię - Elizabeth [...]", "dwudziestego piątego maja tysiąc dziewięćset szesnastego roku, [...] podjąłem decyzję - wracam do Polski.", "drugiego czerwca tysiąc dziewięćset szesnastego roku, [...] to była najwspanialsza i najromantyczniejsza noc w moim życiu, chciałbym się każdego dnia budzić przy jej boku.". 
 Nina przejrzała cały pamiętnik, nie mogąc uwierzyć, że tyle może się zmienić w życiu człowieka w tak krótkim czasie. Nie zdała sobie sprawy, że od jakiegoś czasu była obserwowana przez Luizę. Kiedy dziewczyna podniosła wzrok, tamta się odezwała:
 - Kochanie, dlaczego siedzisz na tym mrozie?
 - Och... Zamyśliłam się.
 Luiza zeskoczyła z tarasu i usiadła obok niej.
 - Coś się stało? - pogłaskała ją po głowie, chociaż doskonale wiedziała, że przyjaciółka nie lubiła tego.
 - Nic. Dlaczego pytasz? - spojrzała na dziewczynę.
 - Ponieważ znam cię i widzę, że coś jest nie tak. Powiedz o co chodzi.
 Nina zamknęła oczy i oparła się o ławkę.
 - Był tutaj Alek i wręczył mi to - pokazała jej pamiętnik. - Należał do Krzysztofa...
 Luiza uśmiechnęła się.
 - I to jest powód, dla którego siedzisz na tym zimnie?
 - Nie - pokręciła głową. - Przyszedł tutaj mi powiedzieć, że zaczyna nowe życie i wyjeżdża na stałe do Wielkiej Brytanii.
 Luiza nie wiedziała, co powiedzieć. Próbowała się powstrzymać przed okazaniem współczucia, ale nie dała rady. Przytuliła ją do siebie.
 - Nina, tak mi przykro.
 - Nie musi - mruknęła czarnowłosa. - Mam przecież was... Wierzę, że Alek sobie poradzi, jest silny... Wiesz co? Chyba naprawdę jest zimno. Poza tym umieram z głodu.
 Dziewczyny wstały z ławki i podążyły do domu. Nie były świadome tego, że przez jakiś czas były obserwowane przez resztę przyjaciół. Nina, żeby wymigać się od rozmowy z nimi, powiedziała, że jest zmęczona i skierowała się do swojego pokoju. Luiza patrzyła za odchodzącą dziewczyną, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.
 Po jakimś czasie zdjęła z siebie kurtkę i poszła do swojego pokoju. Siedział tam Artur, który od jakiegoś czasu siłował się z pracą na polski. Lecz szybko zauważył dziwne zachowanie swojej dziewczyny. Odłożył długopis i usiadł obok niej na łóżku.
 - Kochanie, coś się stało?
 - Chodzi o Ninę - mruknęła i położyła głowę na jego nogach.
 - Nie rozumiem - zmarszczył czoło, słysząc jej imię. - Co z nią?
 - Był tutaj dzisiaj Alek, żeby powiedzieć jej o tym, że wyjeżdża za granicę. Wiem, co pomyślisz - pewnie spłynie to po niej jak po kaczce... - podniosła się i spojrzała w jego oczy. - Ale obawiam się, że nie tym razem... Przez dwie godziny siedziała na tym mrozie w krótkim rękawku... Myślę, że Nina nie potrafi się pogodzić z myślą, że go już przy niej nie będzie.
 Artur uważnie przyglądał się twarzy Luizy. Widział w jej oczach napływające łzy, które zaczęły spływać po jej policzkach. Kciukiem otarł jeden z nich i w końcu się odezwał:
 - Czy to znaczy... - przerwał, nie wiedząc jak ująć to w słowa.
 - Tak, Artur. To znaczy, że Nina zaczyna okazywać swoje uczucia.
 Przed północą do domu wrócił Daniel. Starał się rozebrać jak najciszej, żeby kogoś przez przypadek nie obudzić. Schował swoje buty do szafki i powędrował do kuchni, żeby się napić czegoś. Zapalił światło i zobaczył siedzącego przy stole Piotra. Nie wystraszył się na jego widok, ale był zaskoczony, że ktoś jeszcze nie śpi.
 - Nie śpisz jeszcze? - szepnął do przyjaciela, sięgając po szklankę.
 - Nie, czekałem na ciebie.
 Daniel uniósł w zdziwieniu brwi, nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Odłożył sok na blat i podszedł do chłopaka.
 - Coś się stało?
 - Wiesz, że to pytanie w tym domu dzisiaj najczęściej pada? - słabo się uśmiechnął do niego. - Mam złą wiadomość.
 - Tak?
 - Obawiamy się, że wyjazd Alka może zmienić Ninę.
 - Wyjazd Alka?
 - Nie wiedziałeś? Myślałem, że chociaż tobie zdążył powiedzieć, że wyjeżdża do Wielkiej Brytanii. Niestety, Nina nie chce z nikim rozmawiać. Może ty spróbowałbyś?
 Piotr poklepał go po plecach i wyszedł z kuchni. Daniel nie wiedział, co może powiedzieć. Spojrzał w kierunku schodów, po których cicho wspinał się przyjaciel.
 Jak ja mam z nią porozmawiać? - te słowa nie dawały mu spokoju. Leżał na plecach, patrząc w sufit. Miał nadzieję, że ujrzy na nim jakąś odpowiedź, ale chyba to tak nie działa. Podniósł się na łokciach i spojrzał na okno. W końcu wstał i tam podszedł. Czuł się tak jak wtedy, kiedy po raz pierwszy zobaczył Ninę.
 Delikatnie pogłaskał parapet i słabo się uśmiechnął, przypominając sobie, że właśnie w tym miejscu zawsze staje dziewczyna, kiedy chce coś mu powiedzieć.
 Usłyszał ciche pukanie, odwrócił się i zobaczył czyjąś sylwetkę w drzwiach. Osoba weszła do środka, ale wciąż nie odzywała się. Daniel zaczął się niepokoić, ale niepotrzebnie.
 - Ty też nie śpisz? - usłyszał delikatny głos.
 - Nina?
 - Tak - usiadła na łóżko. - Muszę z kimś porozmawiać, ale tym kimś nie może być ani Luiza ani Ania, tym bardziej Piotr, bo wiadomo, że nie będą potrafili trzymać języka za zębami... A z Arturem wiesz jak sprawa wygląda. Teraz odkąd dowiedziałam się, że Alek wyjeżdża... Tylko mu się zwierzałam ze wszystkiego.
 - Do czego zmierzasz?
 - Czy mogę tutaj przychodzić za każdym razem, kiedy będę potrzebować rozmowy?
 Daniel uśmiechnął się, chociaż domyślał się, że i tak tego nie ujrzy.
 - Kochanie, przecież ty zawsze możesz tu przychodzić... Czasem ja też tego potrzebuję.
 Siedzieli przez kilka minut w ciszy. Słyszeli tylko swoje oddechy, w końcu po jakimś czasie Nina wykonała jakiś ruch. Położyła się na łóżku i przytuliła się do poduszki, kładąc swoje nogi na jego.
 - Zaczynam mieć wszystkiego dosyć - mruknęła. - Odkąd tutaj przyjechaliśmy całe moje życie się zmieniło. Tyle lat dogadywałam ludziom, dokuczałam wam, niczym się nie przejmowałam... A teraz? Mam siostrzenicę, która o nas wie, ale ukrywa to, Kruk, który wciąż nie daje mi spokoju, znajomy, który przyjechał do miasta i Alek... który wyjeżdża.
 - Wypadek Hanny...
 - Och... - Nina podniosła głowę i spojrzała na przyjaciela. - Byłam tak zajęta sobą, że nie zapytałam co z nią.
 Daniel słabo się uśmiechnął do dziewczyny i opowiedział o stanie Hanny. Czuł się lżej, ponieważ w końcu mógł się zwierzyć komuś. Nie spodziewał się, że to będzie Nina. Przypomniały mu się czasy, kiedy każdego dnia rozmawiali na przeróżne tematy.
 - To ja już pójdę do siebie - Nina podniosła się z łóżka i poklepała przyjaciela po udzie. - Jutro niestety, trzeba iść do szkoły. Dobranoc.
 - Nina... - powiedział zanim zdążyła wyjść.
 - Tak?
 - Dziękuję ci za tą rozmowę.
 - Nie, to ja ci dziękuję. Dobranoc.
 - Dobranoc.
Następnego dnia od samego rana padało. Na nieszczęście całego miasteczka, taka pogoda wypadła na weekend. Wszyscy całe dnie będą musieli siedzieć w domu, chyba, że zaryzykują i wyjdą na spacer.
 - Wspaniale! - oburzony Artur wyglądał przez okno. - Jeżeli trener myśli, że w taką pogodę będę trenować...
 - Daj spokój - przerwał mu Piotrek, który podał mu kubek herbaty. - Co ci szkodzi? Przecież się nie przeziębisz.
 - Ani nie roztopisz! - krzyknęła z kuchni Ania.
 - Dzięki za pocieszenie. Co z Niną? - powiedział ciszej.
 - Pytasz się co z Niną? - chłopak zrobił wielkie oczy. Artur spojrzał na niego wilkiem i uderzył z całej siły w ramię, żeby się opamiętał. - Wybacz, nie powinienem żartować właśnie w tym momencie. To jasne, że się o nią martwisz... Przecież to także twoja przyjaciółka.Niestety, ale nie jestem w stanie ci powiedzieć co z nią...
 - Ze mną wszystko w porządku.
 Do salonu weszła wyprostowana Nina, która miała na sobie rozciągniętą, starą koszulkę oraz podarte jeans'y. Włosy, które zawsze były zadbane, dzisiaj były spięte w kok i przetłuszczone. Chłopaki obserwowali dziewczynę i zastanawiali się, co powiedzieć. Nigdy wcześniej nie widzieli jej w takim stanie.
 Ona usiadła na sofie i załączyła wiadomości. Może to był jej sposób, żeby okazać to, co czuje. Przecież przeprowadzka przyjaciela, to nie takie nic.
 W progu stanęła Anna, która w odróżnieniu do przyjaciółki, była schludnie ubrana. Dziewczyna widząc Ninę, próbowała nie wybuchnąć, ale w końcu się nie powstrzymała.
 - Nina, do jasnej cholery! - wrzasnęła, ale po chwili się opanowała. - Jak ty jesteś ubrana? Tak chcesz pożegnać się z Alkiem?
 - Pożegnać? - spojrzała na nią swoimi ciemnymi oczami. - Ja nikogo nie zamierzam żegnać.
 - Jak to?
 - Posłuchaj, nie mam zamiaru jechać pod jego dom i odgrywać scenki pożegnania.... Chociaż i tak nic z tego nie wyszłoby. Może Aleksy się popłacze i będzie coś bredzić, a ja tylko będę się na niego patrzeć. Lepiej będzie jak zostanę w domu.
 Do tej pory Artur ze spokojem przyglądał się rozmowie jego przyjaciółek, ale z sekundy na sekundę zaczynało w nim wrzeć. W końcu przestało mu być jej żal.
 - On jest twoim przyjacielem, do jasnej cholery! - wrzasnął. Nie potrafił jej słuchać, znowu zastanawiał się, czy jest szansa na to, żeby ją z czystym sercem nazywać "przyjaciółką". - Myślisz, że on nie jest przygotowany na taki scenariusz? Myślisz, że on tego nie wie? Gdybym był na jego miejscu, chciałbym, żebyś przyjechała... Nawet po to, żeby zobaczyć jak się rozklejam. Poza tym, chyba stać cię, żeby powiedzieć parę słów na pożegnanie, i nie tłumacz się tym, że nie potrafisz okazać uczuć. Ale czego można się spodziewać po takiej przyjaciółce jak ty - Nina zobaczyła w jego oczach obrzydzenie oraz napływające łzy. - Wiesz co? Miałem nadzieję, że jak w końcu tutaj wrócimy, to coś się zmieni, ty się zmienisz... Czekałem tylko na to.
 Z hukiem położył kubek na stole i wyszedł z salonu. Ania i Piotrek spojrzeli po sobie, ponieważ nigdy wcześniej nie widzieli przyjaciela tak wściekłego jak dzisiaj. Tylko Nina na pierwszy rzut oka nie przejęła się, tym co się wydarzyło. Prawdą było to, że przyjaciel ruszył coś w niej. Dał jej do myślenia.
 Spojrzała na parę, która zbliżyła się do siebie i złapali się za ręce. Ten widok był tak piękny, że czarnowłosa wybiegła z pokoju i ruszyła w kierunku schodów.
 - Gdzie idziesz? - krzyknęła za nią Ania.
 - Idę się przebrać - mruknęła. - Chyba nie myślicie, że tak się pokażę Alkowi. Trochę szacunku.
 W ciągu godziny była gotowa. Poprosiła Piotrka, żeby ją podwiózł. Myślała najpierw, żeby zapytać się o to Artura, ale uznała, że lepiej, żeby jeszcze ochłonął.
 Po drodze mijała szkołę, w której spotkała po raz pierwszy chłopaka oraz ulicę, gdzie uratował ją przed wyjawieniem tajemnicy. Nie spodziewała się, że mogłaby z kimś kto nie zna jej od wieku spędzić tyle wspaniałych chwil.
 W końcu podjechali pod jego dom. Był on bardzo skromny, ale piękny - parterowy o kolorze kanarkowym. Na dworze dojrzeli już walizki, które czekały na to, żeby spakować je do bagażnika.
 Z domu wyszła szatynka, która na widok Niny uśmiechnęła się i podeszła.
 - Cześć - podała jej dłoń. - Pewnie ty jesteś tą dziewczyną, o której Alek wiecznie mi mówi. Jestem Magda.
 - Nina.... Przepraszam za to pytanie, ale nie potrafię się powstrzymać - ile pani ma lat? Ponieważ wyobrażałam sobie panią trochę starszą.
 Kobieta uśmiechnęła się.
 - Mam trzydzieści trzy lata... Już młoda nie jestem. Mama Alka była ode mnie starsza o sześć lat - mówiąc to, zaczęła pakować walizki do samochodu.
 Z domu wypadł Alek, który nie był świadomy, że na podjeździe czeka na niego Nina. Miał na sobie dokładnie taki sam strój jak wówczas, kiedy ją uratował.
 - Cześć - podeszła do niego nieśmiało.
  - Ooo! - zrobił wielkie oczy, widząc przyjaciółkę, ale od razu się uśmiechnął. - Myślałem, że już nie przyjedziesz.
 - Ja też - spojrzała na swoje buty. - Z małą pomocą zdałam sobie sprawę, że byłby to największy błąd jaki kiedykolwiek wykonałabym. Jesteśmy przecież przyjaciółmi. Kiedy przyjechałam tutaj, nie zdawałam sobie sprawy, że spotkam tutaj kogoś takiego jak ty. Cieszę się, że nie wystraszyłeś się tego kim jestem - ostatnie zdanie wyszeptała.
 Chłopak wziął ją za ręce.
 - Szkoda, że nie mogłeś poznać tej prawdziwej "ja"...
 - Poznałem - uśmiechnął się. - To, że nie uśmiechasz się, czy też nie płaczesz, to nie znaczy, że nie jesteś sobą. Twoje słowa dały mi szansę poznania ciebie i muszę to powiedzieć, ale jesteś...wyjątkową dziewczyną, wyjątkową przyjaciółką.
 Po jego jasnych policzkach spłynęły łzy. Dziewczyna także chciałaby pokazać mu, że będzie tęsknić i nie chce się rozstawać z nim. Zrobiła krok i przytuliła się do niego.
 - Proszę cię, nie zapomnij o mnie... - szepnęła.
 - Nigdy - pocałował ją w szyję.
 Stali w objęciach przez długi czas. Niestety, Magda musiała przerwać im tą sielankę, ponieważ zależało jej na czasie.
 - Alek - odezwała się z smutkiem w głosie, nie lubiła przerywać ludziom w takiej chwili. - Pora na nas...
 Chłopak odsunął się od dziewczyny i słabo się uśmiechnął.
 - Muszę iść.
 - Poczekaj - złapała jego dłoń. - Chciałabym ci to oddać - z torebki wyciągnęła pamiętnik, który dostała wcześniej od niego. - Dziękuję.
 Alek wziął to od niej a w jego oczach znowu pojawiły się łzy.
 - Nina mogłabyś zająć się grobem mojej mamy?
 - Oczywiście, że tak. Alek?
 - Hmm?
 - Czy przyjedziesz na mój... - nie spodziewała się, ale nie potrafiła zadać tego pytania.
 - Pogrzeb? - szepnął, a ona potwierdziła to. - Nie.
 Dziewczyna w szoku zrobiła krok do tyłu. Nie taką odpowiedź chciała usłyszeć.
 - Nie przyjadę, ponieważ ufam, że znajdziecie "twórcę" i pokażecie mu kto tutaj rządzi.
 Nina rzuciła się na szyję chłopaka i mocno go przytuliła. Chłopak delikatnie ją odsunął od siebie i pocałował w czoło. Wsiadł niechętnie do samochodu, z którego na pożegnanie pomachała jej Magda. Najwidoczniej żałowała, że muszą wyjeżdżać. Może wierzyła w to, że ta dwójka jest sobie przeznaczona.
 Nina stała pod ich domem przez długi czas, nawet w chwili kiedy spadł deszcz nie drgnęła. Z samochodu wyszedł Piotr, który obserwował to wszystko. Podszedł do niej z parasolem i mocno ją przytulił.
 - Jedźmy już do domu - poprosiła przyjaciela.

A wyrobiłam się! W końcu zaczęły się wakacje, więc mam więcej czasu na czytanie! Od jutra zaczynam!
Kinga

6 komentarzy:

  1. Bardzoi siè podoba

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, długo na niego czekałam. Pisz dalej. Czekam na kolejne posty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny post. Szkoda, że Alek już wyjeżdża, ale taka jest kolej zdarzeń. Życzę weny i niecierpliwie czekam na 17.

    OdpowiedzUsuń
  4. Halo tu Pegaz :)
    Nina pokazuje uczucia! A przynajmniej już prawie to robi ;p Alek coś w niej zmienił, troszkę szkoda, że postanowił wyjechać. Mimo wszystko wierzę, że wróci (nie na pogrzeb, bo chyba nie umrą!), ale tak po prostu, żeby znów z nią być. Artur się wkurza, choć niepotrzebnie, ale na pewno chce dla niej jak najlepiej. Jestem ciekawa, czy uda im się znaleźć twórcę i przeżyć. No i co z Krukiem, Amelią i tym typkiem co tłukł szkło ;p Ładny pamiętnik Krzysia ;) Czekam na next ;*
    Jest piątka z matmy? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystko i na końcu się popłakałam. Bardzo mi się podoba to opowiadanie i możesz mieć pewność że będę dalej czytać i komentować.
    Życzę dużo weny i zapraszam do siebie. :D
    moj-wlasny-aniol.blogspot.com
    tyle-nie-spelnionych-marzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Z jednej strony to dobrze, że Nina zaczyna "odczuwać" niektóre sprawy, ale z drugiej jest jej teraz strasznie ciężko. Przywiązała się do Alka, polubiła go. To jej przyjaciel i tak po prostu wyjeżdża i zostawia ją samą. Jest w tym jeden, malutki plus - Nina na nowo okazuje uczucia i według mnie to jest dobre :) Nie można cały czas żyć z takim kamiennym, niewzruszonym sercem ;) Nawet w Arturze coś drgnęło i mimo że na nią nakrzyczał, było jej to potrzebne :)
    Bardzo mi się podoba ten rozdział i liczę na to, że tak, jak powiedział Alek, przyjaciele odnajdą "stwórcę" i naprawdę pokażą mu "kto tu rządzi" ;) :D
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.