poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział trzynasty

 W jego głowie panował chaos. Na siłę próbował znaleźć jakiś ład i porządek, lecz wszędzie panował mrok. Czuł silny ból, który dochodził z nieznanego miejsca. Wołał o pomoc, ale nikt się nie odzywał. Oparł się o coś zimnego i próbował się uspokoić. Wtedy usłyszał delikatny, ale bardzo stanowczy głos. Przez ciężką kotarę zaczęło wpadać światło.
 - Nareszcie - mruknęła Nina.
 Dziewczyna stała nad nieprzytomnym Danielem, nie wiedząc ile czasu minęło odkąd stracił przytomność. Wiedziała, że głęboko w sobie przeraziła się tym, że jej najlepszy przyjaciel nie reaguje na nic. Teraz powoli otwierał swoje powieki, próbując sobie przypomnieć, gdzie znalazł się i co się stało.
 - Myślałem, że odciągnął mnie Piotrek lub Artur - to były jego pierwsze słowa. - Co ty tutaj robisz?
 - A na co ci to wygląda? - mruknęła i podała mu butelkę wody. - Ratuję tobie.. bądź Hani życie...
 - Hania? - pomasował głowę, chcąc sobie przypomnieć do kogo należy to imię. - Hania! Co z nią?
 - Jest w szpitalu.
 Chłopak zmarszczył czoło i próbował wstać, ale znowu zakręciło mu się w głowie i upadł na ziemię. Nina podała swoją dłoń, chcąc pomóc przyjacielowi. On widząc to słabo się uśmiechnął i pozwolił, żeby podniosła go. Otrzepał swoje spodnie z ulicznego kurzu i rozejrzał się po okolicy. Wciąż wiele osób stało przy ulicy, rozmawiając o tym, co przed chwilą się stało. Niektórzy z nich pokazywali na Daniela palcem, jakby miał coś z tym wspólnego.
 - Muszę jechać do niej - w końcu się odezwał.
 - Zapomnij o tym - Nina podniosła swoją torbę i wzięła przyjaciela pod ramię. - Wystarczy mi już jedna akcja z tobą w roli głównej.
 Dziewczyna ruszyła w kierunku domu. Daniel przez jakiś czas zastanawiał się, co mogło się wydarzyć przed jego stratą przytomności... o czym sobie nie przypomniał. Parę razy złapał się na tym, że patrzył na Ninę jakby miał nadzieję, że wyczyta coś z jej twarzy.
 - Powiesz mi w końcu co tam się stało? - zatrzymał się, nie chcąc iść dalej póki nie pozna prawdy.
 Nina w końcu podniosła wzrok na niego i spojrzała na jego lekko zabrudzoną twarz. Włosy miał potargane, w których na wietrze trzepotał samotny listek. Dziewczyna sięgnęła po niego, wypuszczając następnie w powietrze.
 - Po prostu poddałeś się - ściszyła głos i spojrzała w jego jasne oczy. - Zacząłeś się przemieniać na oczach innych...
 - Widzieli to? - chłopak poczuł jak zaczyna go od środka skręcać.
 - Oczywiście, że nie - przewróciła oczami. - Zdążyłam przecież cię odciągnąć w samą porę... I niestety.. bądź stety, uderzyłeś głową o krawężnik i straciłeś przytomność. Wtedy zapanował jeszcze większy chaos... Ludzie nie wiedzieli, czy tobie udzielić pomocy, czy Hani. Poprosiłam ich, żeby cię przenieśli w miejsce pod drzewo z dala od nich, bo nie wiedziałam, co mogłoby się stać, kiedy ocknąłbyś się... Na pewno nie chciałam nikogo narażać na niebezpieczeństwo. Mam ochotę na kawę, a ty?
  - Nina! - Daniel podniósł głos, zapominając, że u przyjaciółki ten sposób mówienia jest jak najbardziej normalny. - Przepraszam.. Nie powinienem podnosić głosu.. Proszę, powiedz mi, gdzie leży Hania i co z nią?
 - Nie możesz do niej jechać - spojrzała mu głęboko w oczy i położyła swoją dłoń na jego ramieniu. - Ufam jednak, że mnie posłuchasz... Więc powiem ci tylko tyle, że leży w dokładnie tym samym szpitalu, gdzie pracowała twoja mama. Dzwoniła do mnie Luiza i powiedziała tylko tyle, że.. - zawahała się, bo co jeżeli nie będzie potrafiła mu to jakoś delikatnie przekazać? - twoja dziewczyna jest w stanie krytycznym, ale robią wszystko co mogą.
 Do oczu Daniela zaczęły napływać łzy. Czuł jak w jego gardle rosła gula, która nie pozwalała mu nic powiedzieć. Minął Ninę i ruszył w kierunku huśtawek, które stały na placu zabaw. Pewnie jest pora obiadowa, ponieważ nie było żadnych dzieci. Usiadł więc na jednej z nich i schował swoją twarz w dłonie.
 - To moja wina, to moja wina... - powtarzał w kółko.
 - Nie mów tak - Nina powoli podchodziła do niego, rozglądając się po okolicy, żeby upewnić się, że nikogo nie ma. - To był wypadek, nikt nie mógł go przewidzieć... Nawet my.
 - Tyle, że gdyby nie ja to nie doszłoby do tego! - spojrzał na Ninę. - Przepraszam, znowu podniosłem głos.
 - Nic się nie stało - poklepała go po kolanie. - To ja powinnam ciebie przeprosić... - chłopak spojrzał na nią, oczekując jakiś wyjaśnień. - To nie ja powinnam ciebie pocieszać.
 - Co ty mówisz? - uśmiechnął się słabo. - Cieszę się, że to ty... Tylko ty nie użalasz się nade mną, tylko ty zachowujesz zimną krew... tylko ty mnie rozumiesz.
 Nina ujęła jego dłoń i spojrzała w jego oczy.
 - Brakuje mi tylko twojego uśmiechu..
 - Kochasz ją, prawda?
 - Tak... - szepnął. - Ona jest wspaniała, dokładnie tak jak Barbara... - na jego twarzy znowu zagościł uśmiech. - Jej oczy, głos, śmiech... A ty kochasz Alka?
 - Aleksego? - zmarszczyła brwi, chcąc mu dać do zrozumienia, że jest zaskoczona tym pytaniem. - Dlaczego myślisz, że go kocham?
 - Wiem o tym, że może nie okazujesz uczuć, ale spędzasz z nim tyle czasu, więc...
 - Nie kocham go, on mnie też. Jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi.
 Nina jeszcze przez chwilę stała, patrząc na coś w oddali. Następnie spojrzała na Daniela i odwróciła się, zostawiając chłopaka samego na huśtawce.On zaś przed długi czas jeszcze siedział i myślał nad wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło i nad tym, co powiedziała mu przyjaciółka.
 W drodze do domu Nina postanowiła zadzwonić do Alka, który pewnie jeszcze nic nie wie. Uznała, że jeżeli kilka lat temu byli przyjaciółmi, to powinien chociaż być poinformowany o tym.
 - Nina? - chłopak się zdziwił, widząc, że czarnooka do niego dzwoni. - Coś się stało?
 - Mam złą wiadomość.
 - Co się stało?
 - Hanna miała wypadek samochodowy przed naszą szkołą i trafiła w stanie krytycznym do szpitala...
 - Do szpitala? - chłopak odezwał się po jakimś czasie, prawdopodobnie w momencie, kiedy dotarło do niego, co się stało.
 - Tak... i uważam, że powinieneś tam być. Pora zacząć nowe życie.
 Rozłączyła się, ale nie wiedziała, czy to co zrobiła, było fair. Dlaczego jednemu przyjacielowi powiedziała, że ma nie jechać a drugiemu, że powinien?
 Nim się obejrzała, już stała pod bramą. Otworzyła ją i weszła na posesję, która była już obsypana jesiennymi liśćmi. Wchodząc do domu, zamknęła za sobą drzwi na klucz i poszła do salonu, gdzie położyła się na sofie i zamknęła oczy.
 Na szpitalnym korytarzu Luiza razem z resztą ekipy siedzieli, oczekując jakichkolwiek wiadomości od lekarzy. Artur przed momentem dodzwonił się do rodziców Hani, którzy właśnie przebywali w Berlinie, która wycieczka była prezentem z okazji ich rocznicy. Jej rodzice podziękowali im za to, że poinformowali ich o stanie córki i postarają się jak najszybciej wrócić do miasteczka.
 Po kilku godzinach z sali operacyjnej wyszedł lekarz, do którego podszedł Piotr, żeby wypytać się o dziewczynę ich przyjaciela. Mężczyzna na tamtejszą chwilę mógł tylko powiedzieć, że jej życiu już nic nie zagraża, ale nie potrafi ocenić jej stanu póki się nie obudzi.
 - Dziękuję - powiedział chłopak i wrócił do przyjaciół. - Powinniśmy wrócić do domu... Daniel na pewno czeka na wiadomości a dzisiaj i tak nie ma możliwości, żeby wejść do Hani.
 Odkąd Nina usnęła na sofie minęły dwie godziny. Nikt jeszcze nie zdążył wrócić do czasu, kiedy obudziło ją tłuczone szkło. Otworzyła powieki, ale nie miała najmniejszej ochoty wstawać, żeby zobaczyć co się dzieje. Była pewna, że to Daniel wrócił do domu i wciąż się obwiniał o wypadek dziewczyny. Obróciła się na drugi bok i znowu zamknęła powieki. Wtedy usłyszała zbliżające się kroki.
 - Daniel, wiem, że obwiniasz się, ale nie musisz tłuc całego szkła... - powiedziała śpiącym głosem, mając wciąż zamknięte oczy.
 Nikt się nie odezwał, ale ponownie usłyszała kroki. Chwilę później poczuła jak po plecach przeszedł jej chłód, prawdopodobnie z otworzonego okna.
 - Daniel, do cholery, zamknij to okno.. Jestem zmęczona.
 Cisza.
 - Daniel? - otworzyła oczy i powoli odwróciła się.
 W salonie nikogo nie było, ale okno balkonowe było otwarte na szerz. Nina szybko podniosła się z sofy i zamknęła je. Spojrzała do ogrodu, myśląc, że tam kogoś dojrzy, ale tam również nikogo nie widziała. Ponownie usłyszała za sobą tłuczone szkło. Powoli odsunęła się od okna i odwróciła się.
 - Ładny dom - powiedziała ciemna postać stojąca na środku salonu.

Wczoraj się zabierałam i zabierałam do publikacji tego rozdziału, że w końcu zapomniałam. Wybaczcie mi! Dziękuję, że jeszcze ze mną jesteście, za to, że komentujecie i nie komentujecie, ale jesteście. To miłe! Ja staram się na bieżąco nadrabiać Wasze rozdziały. Poza tym, w piątek kolejny rozdział! 
Pozdrawiam,
Kinga.

6 komentarzy:

  1. Straszysz, Kinga, straszysz :D Kurczę, kto to mógł się zjawić w domu przyjaciół? Nina się chyba nieźle nastraszyła ;)
    Jejciu, już myślałam, że Daniel zrobi najgorsze, na szczęście Nina była w pogotowiu i uratowała całą sytuację. Czy to, że pozwoliła Alkowi jechać do szpitala nie jest jakimś znakiem? :) Według mnie zachowała się trochę jak zazdrośnica, ale nie dała tego po sobie poznać. Ciekawi mnie, jak się będzie zachowywać w stosunku do Daniela.
    Kurczę, kolejny rozdział już w piątek? Wspaniale! :D
    Czekam z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, a już myślałam, że Daniel się skusi na krew, ale blisko było. Jak zawsze końcówka trzyma w napięciu,coś mi świta, że to Kruk wpadł w odwiedziny...
    Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe kto to może być.....
    Świetny rozdział.
    Czekam do piątku na 14 :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Piątek, taaak! Chwila... jasne. Już wiem, hahaha, ale jestem zła ;3 Czyżby trip? ]:-D
    No więc, Kinga, końcówka rozdziału... Horrory, horrory wszędzie! Chcę więcej <3 Ale ekscytacja. Nina bohater ratuje przyjaciół. Biedny Daniel, cierpiący katusze. Dlaczego ona kazała Alkowi jechać do szpitala... Pogodzi się z Hanią! Jak ja się cieszę z tej "nowej" tajemniczej postaci. Oby to nie był Kruk, czekam na coś extra :D Ale jeśli to on, pogodzę się z tym i będę rozkminiać, czego on chce ;D Przemiany, no, no, niech się dzieje.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz że tak długo milczałam! Ale nie miałam czasu na pisanie i czytanie, jednak myślę że powoli wracam! Więc co do rozdziałów, wczoraj czytałam wszystko, zarówno u Ciebie jak i reszty i jestem wypompowana, bo zostawiliście mi mnóstwo spamików ♥
    Chce więcej dramów tak w ogóle! I więcej Daniela, kocham go po prostu, tak już mam. I jeśli wcześniej kogo innego kochałam, zmieniło mi się ♥
    Pozdrawiam i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja się chyba domyślam kim jest ta "czarna postać' :) Rozdział bardzo dobry gratuluję.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.