wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział osiemnasty

 Nina odprowadziła Maksyma do drzwi. Chłopak niechętnie chciał opuszczać ten dom, ale wiedział, że przyjaciele mają wiele do przedyskutowania. Uśmiechnął się nonszalancko i ruszył w kierunku swojego samochodu. Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się jakim cudem on tutaj się dostał, ale wolała o nim za dużo nie myśleć, więc wróciła do salonu. Zastała tam swoich przyjaciół, którzy rozmawiali na temat, który został poczęty przez Maksyma. Czarnowłosa oparła się o framugę i zaczęła się przysłuchiwać.
 -... myślicie, że to może być on? - zapytała Luiza, która w palcach zwijała serwetkę.
 - Nie wiem - Artur ponownie czytał artykuł, jakby miał nadzieję, że znajdzie coś, co pomoże mu rozwikłać zagadkę. - Może Maksym ma rację, może to i on.
 - To tylko domysły - wtrącił się Piotr. - Nawet nie wiemy jak on wygląda.
 - Niestety, ale Piotrek ma rację - odezwała się Ania. - Nic o nim nie wiemy...
 Do domu wrócił nieświadomy niczego Daniel. Nina odwróciła się i spojrzała na przemoczonego przyjaciela. On widząc ją, uśmiechnął się na powitanie.
 - Cześć - odezwała się jako pierwsza i podeszła do niego.
 - Daniel? - usłyszeli z salonu głos Ani. - Wróciłeś?
 Chłopak zmarszczył czoło, zastanawiając się, co przyjaciółka chce od niego. Spokojnie zdjął buty i ściągnął kurtkę, odwieszając ją na miejsce. Podszedł do Niny i pocałował ją w policzek bez skrępowania, które towarzyszyło mu przez wiele lat.
 - Hej - powiedział do niej ściszonym głosem a następnie wszedł do salonu. - Wróciłem. Coś się stało?
 Usiadł obok dziewczyn i spojrzał na kawałek gazety, która od jakiegoś czasu była w centrum zainteresowania. Domyślił się, że narada, która się teraz odbywała musiała dotyczyć tego, co było w środku. Sięgnął po artykuł i w ciszy zaczął czytać.
 - Co to jest? - zapytał, kiedy wreszcie skończył. - Kim jest/była ta dziewczyna?
 Przyjaciele wszystko wyjaśnili chłopakowi. Był niemało zaskoczony, kiedy tego wszystkiego słuchał. On sam nie mógł uwierzyć, że Maksym mógł trafić na trop ich Twórcy. W pewnym sensie nawet się ucieszył, ale myśl, że mają po tylu latach walczyć z kimś kto jest od nich potężniejszym, przerażała go. Mówi się, że śmierć z ręki Twórcy, to jest najboleśniejsza śmierć we wszechświecie.
 W pewnym momencie ich rozmowę przerwał telefon. Daniel zarumienił się, uświadamiając sobie, że to jego komórka zakłóciła ich dyskusję. Wstał od stołu i poszedł do holu, gdzie spokojnie odebrał.
 - Słucham? - powiedział pewnym głosem, nie wiedząc kto jest po drugiej stronie. - Przy telefonie... Tak... Rozumiem... Tak?... Dobrze - jego twarz rozpromieniała.
 Nina przyglądała się przyjacielowi całą rozmowę, kiedy skończył i wrócił do salonu od razu zapytała.
 - To byli rodzice Hani, prawda?
 - Tak - uśmiechnął się do niej. - Powiedzieli, że mogę w końcu do niej pojechać.
 - Wydawało mi się, że byłeś już u niej - zmarszczyła czoło Luiza.
 - Nie, byłem w sklepie. Postanowiłem kupić dla niej jakiś drobiazg... No wiecie, tak na wszelki wypadek, gdyby miała zamiar się obudzić. Teraz właśnie dzwonili jej rodzice, żeby mnie poinformować, że mogę teraz do niej przyjechać.
 - Mogę jechać z tobą? - Nina stanęła obok i popatrzyła na przyjaciela.
 - Nina... - mruknęła Luiza. - Daj Danielowi spokój i pozwól mu spędzić czas z Hanią.
 Dziewczyna podeszła do chłopaka i mocno go przytuliła, chcąc dodać mu otuchy.
 - Dobra, ja już zmykam, bo Artur obiecał, że zabierze mnie do kina...
 - W taką pogodę do kina? - spojrzała na nią Ania, ale tamta tylko się uśmiechnęła. - Piotruś...?
 - Na co chcesz iść? - pokręcił głową chłopak jakby się spodziewał, że i on będzie musiał dzisiaj sfinansować ich wypad do kina.
 - Zobaczymy na miejscu! - wskoczyła na chłopaka i pocałowała go. - Kocham cię, wiesz?
 Po jakimś czasie cała czwórka wyjechała do kina, a raczej mieli nadzieję, że uda im się wyjechać. W domu została Nina, która zamknęła się w pokoju. Słuchając muzyki, porządkowała swoje szafki.Nigdy nie lubiła tego robić, ponieważ podczas jej całego życia zebrała tyle pamiątek i innych rzeczy, że ich ilość ją przytłaczała. Wiedziała, że gdyby Aleksy byłby w Polsce, to oszczędziłby ją i zabrał w jakieś ciekawe miejsce. Może i on zaproponował jakieś kino.
 W domu jeszcze pozostał Daniel, który powoli szykował się do szpitala. Nie chciał niczego zapomnieć, żeby potem niepotrzebnie wracać się do domu. Przed wyjściem wskoczył na górę i zapukał do pokoju przyjaciółki. Słysząc zaproszenie, wszedł do środka. Czuł się trochę nieswojo, ponieważ nigdy nie był w jej sypialni za dnia. Ściany były pomalowane na beżowo a na nich wisiały różnego rodzaju antyramy z czarno-białymi zdjęciami.
 - Jak tutaj masz ślicznie - powiedział.
 - Dziękuję - Nina zamknęła szafkę i spojrzała na chłopaka.
 - Czyżby to były wakacje w 1910 roku? - podszedł do antyramy, która wisiała nad jej łóżkiem. - To wtedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, prawda?
 - Pamiętam... Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, moje serce momentalnie się zatrzymało.
 - O tak - chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha i spojrzał na przyjaciółkę. - Nic nie umiałaś powiedzieć.
 - Słucham? - Nina uniosła swoje brwi. - Mi tylko serce stanęło, to ty połknąłeś swój język.
 - Nie, to byłaś ty.
 - Nie, bo ty.
 Daniel przewrócił oczyma i objął ją ramieniem, znowu przenosząc wzrok na zdjęcie.
 - To były czasy - szepnął jej na ucho.
 - Oj tak - stali tak przez jakiś czas w ciszy, kiedy dziewczyna się ocknęła i odeszła od przyjaciela. - Miałeś jakąś sprawę?
 - A właśnie! Chciałaś jechać ze mną do Hani...
 - Luiza ma rację, powinieneś jechać sam.
 Chłopak złapał dłoń przyjaciółki, chcąc, żeby spojrzała na niego.
 - Chcę, żebyś ze mną jechała... Im częściej tam jeżdżę sam, tym ciężej mi jest na sercu, widząc ją w takim stanie.
 Nina przyglądała mu się i zastanawiała w jaki sposób odmówić, ale nie potrafiła. Każdy argument za tym, żeby zostać w domu, był bezsensu i mógłby w jakiś sposób zakłócić ich relacji. Zgodziła się i razem pojechali do szpitala. Oczywiście, i oni nie obyli się bez problemu z przejazdem na ścieżce. Nawet Daniel wykalkulował, że za niedługo będzie musiał zacząć chodzić pieszo, bo nie będzie tutaj przejazdu. Od tamtej chwili już ze sobą nie zamienili ani jednego słowa.
 Kiedy dojechali na miejsce, ruszyli do sali nr 204. Oczywiście, Nina się ociągała, bo nie wiedziała czego może się tam spodziewać. Czuła, że nie ona tutaj powinna była przyjechać. Przecież było jasne, że ona i Hania nie przepadały za sobą, a raczej po prostu tylko tolerowały swoją obecność.
 W sali czekali już rodzice blondynki, którzy widząc Ninę, nie wiedzieli co powiedzieć. Była ona jedyną przyjaciółką Daniela, której małżeństwo nie miało okazji poznać.
 - Witam - odezwał się chłopak. - Co z Hanią?
 - Dzień dobry - uśmiechnęła się słabo jej mama, a jej ojciec tylko kiwnął głową w geście powitania. - Jej stan jest już lepszy, ale niestety, nie obudziła się jeszcze - pogłaskała dłoń córki.
 - Rozumiem - Daniel spojrzał na swoją dziewczynę, a na swoim ramieniu poczuł ciepłą dłoń, która przypomniała mu o obecności kogoś jeszcze. - Och, przepraszam... Proszę poznać moją przyjaciółkę, Ninę.
 - Miło cię poznać - tym razem odezwał się ojciec.
 - Mi również.
 Nina w końcu nabrała więcej odwagi i podeszła do łóżka po drugiej stronie. Spojrzała na dziewczynę i odgarnęła kosmyk włosów, który przylepił się do jej policzka. Teraz potrafiła zrozumieć, dlaczego Daniel jest w niej zakochany, dlaczego nie widzi świata poza nią. Jest ona niesamowicie podobna do swojej prababki, jest tak samo piękna jak ona.
 Daniel przyglądając się przyjaciółce, uśmiechnął się. Przynajmniej one się nie pobiją - pomyślał, kiedy przypomniały mu się czasy, kiedy umawiał się z Barbarą. Nina tak bardzo jej nie lubiła, że pewnego dnia te dwie pobiły się. Na szczęście nic im się nie stało, ale obie były poobijane. Oczywiście, chłopak miał żal do Niny, ponieważ nie wiedział jeszcze o uczuciach, które do niego żywiła przyjaciółka.
 - Daniel chcesz może coś do picia? - zapytał ojciec.
 - Poproszę gorącą czekoladę - spojrzał na niego.
 - A ty, Nino?
 - Poproszę to samo.
 Mężczyzna pokiwał twierdząco głową i wyszedł z sali. Kobieta siedząca przy boku swojej córki, przyglądała się dziewczynie. Miała dziwne przeczucia wobec niej i dlatego nie polubiła jej. Może nie przywykła do tego, że w okół syna jej córeczki kręcą się obce dziewczyny.
 - Jak długo się znacie? - męczyło ją to pytanie.
 - My z Niną? - spojrzał na kobietę Daniel. - Od bardzo dawna - uśmiechnął się do przyjaciółki.
 Kobieta zauważyła ten uśmiech, ale nie potrafiła zrozumieć, co on może oznaczać. Wstała z krzesła, chcąc ukryć swoje nieupodobanie wobec Niny. Powoli podeszła do okna i oparła czoło o szybę. Po jej jasnych policzkach zaczęły płynąć łzy.
 - Nie wiem, co ja zrobię jak ją stracę...
 - Nie straci jej pani... Obiecuję.
 Daniel pomasował kobietę po plecach, chcąc dać jej trochę otuchy.
 - Eemm... Daniel? - zaczęła niepewnie Nina.
 Przyjaciel się obudził, a po jego minie poznała, że pyta się co się stało. Dziewczyna pokazała mu na Hanię.
 - Ona chyba się budzi...
 Matka podbiegła do córki i złapała jej dłoń. Po jej policzkach spływały jeszcze większe ilości łez. Do sali wszedł ojciec wraz z doktorem, który miał obchód. Oboje zauważyli lekkie zamieszanie wokół dziewczyny.
 - Panie doktorze, ona chyba się wybudza - powiedziała zapłakanym głosem matka.
 Lekarz od razu podszedł do leżącej i zaczął ją badać. Kiedy dziewczyna się obudziła, spojrzała na wszystkich.
 - Gdzie ja jestem? - szepnęła swoim zachrypniętym głosem. - I kim wy jesteście?

Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Nie miałam czasu, żeby skończyć tego rozdziału. Ale już wróciłam, dziękuję za komentarze i za uwagi, przynajmniej tak mogę jakoś udoskonalić te rozdziały. Następny powinien być w niedzielę, mam nadzieję, że tym razem się wyrobię.
Pozdrawiam,
Kinga.

3 komentarze:

  1. O jejciu, jejciu *.*
    Tym dziewczynom to dobrze, chłopcy zabierają do kina, nic dodać nic ująć ;p Liczę, że znajdą Twórcę, choć Piotr ma rację, nie znają jego wyglądu. Ale coś na pewno tam szykujesz dla nas ;p Druga rzecz: Hania! Jak się cieszę, że już się wybudziła. I niczego nie pamięta, lol, ale się porobiło! Teraz się zacznie, Daniel będzie ją musiał w sobie na nowo rozkochać! A Nina... tutaj może być różnie ;D Dziwi mnie reakcja mamy Hani na Ninę, może to tylko błędne pierwsze wrażenie ale gdyby coś było na rzeczy, to akcja nabrałaby jeszcze większego tempa! :D No cóż, świetny rozdział, a końcówka szczególnie.
    LOVE IT <3
    Szczęka mi opadła, kiedy przeczytałam ostatnie słowa Hani, czekam na next :D Dużo weny ;**

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.