sobota, 18 października 2014

Rozdział dwudziesty czwarty

- Wybacz, ale to nie jest możliwe, żeby Maksym mógłby być Twórcą - stwierdził Artur. - On miał przecież swojego Twórcę, Dawida.
 - Dajcie spokój - Magda machnęła ręką. - Dawid był jego ojcem. Widzieliście gwiazdę na jego ręku? Jest to gwiazda Dawida... tak, właśnie tego Dawida. Maksym go nienawidził i tyle.
 - Nie widzę sensu, dlaczego miałby nas oszukiwać - wtrąciła Luiza.
 - Może dlatego, że się zakochał? - spojrzała na nią. - Posłuchajcie, muszę go znaleźć i zabić, ale bez waszej pomocy nie dam rady.
 - Co możemy zrobić?
 - Żeby zabić Twórcę, jest potrzebna krew jego wszystkich ofiar.
 - To nie jest możliwe - jęknęła Ania. - Jaka jest szansa, że odnajdziemy wszystkich? I jeszcze Nina...
 Beata sięgnęła do swojej torebki i wyciągnęła z niej pustą buteleczkę oraz strzykawkę z igłami. Podała je Danielowi i spojrzała na dziewczynę, żeby móc jej odpowiedzieć.
 - To nie jest tak, że Twórca może stworzyć nieskończenie wiele wampirów. Ma swój limit, a tym limitem jest dziesiątka wampirów. Oprócz waszej siódemki, jest jeszcze jeden wampir, który żyje. Jeżeli chodzi o Ninę, to się nie martwcie. Przez przypadek skaleczyła się w moim domu i owinęła ranę chusteczką, następnie ją wyrzucając do kosza... Uznałam, że zostawię sobie ją na wszelki wypadek.
 Daniel pokiwał głową, próbując przetrawić wszystkie słowa kobiety. Następnie zabrał się za pobieranie krwi, a skończywszy podał dalej.
 - Jak zamierzasz go złapać? - zapytała się Anastazja, kiedy Ania pomogła jej z pobraniem krwi.
 - Maksym musi kiedyś wyjść na miasto, bo nie wierzę w to, żeby wyjechał... Wreszcie zapłaci mi za wszystko - uśmiechnęła się słabo i wstała, żeby wyjść. - Zapomniałabym... Przekażcie Krukowi, żeby nie zapomniał oddać krwi.
 Kiedy wyszła z domu, przyjaciele spojrzeli na siebie w szoku.
 - Czy ona właśnie powiedziała nazwisko Kruk, czy się przesłyszałem? - w szoku odezwał się Piotr.
 - Tak - potwierdziła cała czwórka równie zaskoczona.
 - Kim jest Kruk? - zapytała zmieszana Anastazja, która nie wiedziała o kim mowa.
 - Nasz historyk - spojrzał na nią Daniel nic więcej nie mówiąc.
 W mieszkaniu Franciszki panowała przerażająca cisza. Maksym jak każdego wieczora odwiedzał Ninę, za każdym razem przynosząc jej szklankę krwi. Dziewczyna od dwóch tygodni nic nie jadła ani nie piła, leżała bezsilna na łóżku obserwując otoczenie zakrwawionymi oczyma. Spojrzała stojącą przy oknie szklankę. Doskonale pamiętała, że za każdym razem, kiedy wypije chociaż trochę, to szybko zasypiała i miała przyjemne sny. Zmusiła się do podniesienia z łóżka i podeszła do okna. Z drżącymi rękoma wzięła naczynie i zrobiła parę łyków. Następnie wróciła do łóżka i zasnęła.
 Nagle znalazła się w sali balowej, dokładnie takiej samej jak w 1912 roku. Wszędzie były porozwieszane serpentyny, który nadawały wyjątkowy, sylwestrowy nastrój. Cała sala była pełna ludzi w przeróżnych kostiumach. Kobiety od miesięcy przygotowały swoje stroje. Oczywiście, za każdym razem chciały wypaść jeszcze lepiej. Nina dojrzała wśród wszystkich ludzi swojego ojca, który rozmawiał z resztą współwłaścicieli. Widząc, że córka na niego patrzy się, uśmiechnął się i pomachał jej. Dziewczynie zabiło szybciej serce, ale odwróciła wzrok i spojrzała na parę przyjaciół, którzy znowu popisywali się swoim talentem tanecznym - chodzi tutaj o nikogo innego niż Luizę i Artura. Minęła ich i ruszyła w poszukiwaniu kogoś, kto powodował palpitacje serca. Dostrzegła chłopaka, który uczestniczył w rozmowie starszych kobiet, które były nim aż zachwycone. Nina zauważyła jego wołający o pomoc wzrok. Postanowiła wkroczyć do akcji i poprosiła go do tańca. Chłopak z udawaną przykrością przeprosił damy i złapał ją za dłoń. Zawsze miał je przyjemnie ciepłe. Objął dziewczynę w pasie i zaczął prowadzić, a ona przysunęła swoje usta do jego ucha i wydusiła to, co potrafiła:
 - Pomocy! Fran...
 Jej sen został przerwany przez Maksyma, który gładził jej włosy.
  - Co śniło ci się? Tak pięknie uśmiechałaś się.
   Dziewczyna odwróciła się i zaczęła płakać.
  W tym samym czasie, co Nina obudził się Daniel, który postanowił się przespać. Znowu śniło mu się to samo, co dziewczynie. Tyle, że zapamiętał tylko dwa słowa: POMOCY! FRAN…- tutaj z pewnością chodziło jej o Franciszkę. Szybko wybiegł ze swojego pokoju. Była już noc, ale nie zważając na to, wsiadł do samochodu i skierował się do domu Magdy i Aleksa. Całe szczęście paliło się światło. Z pewnością próbowali rozmawiać o tym, co się dzisiaj stało. Był to dla tej dwójki wyjątkowo ciężki dzień. Daniel przez chwilę wahał się, czy dobrze robi, lecz nie miał innego pomysłu. Tylko tak może sprawdzić, czy się nie myli.
  - Co do licha! – otworzyła je kobieta. która była ubrana w szlafrok. – Daniel? Co ty tutaj robisz?
  - Ja chyba wiem, gdzie jest Nina.
 Magda lekko uchyliła swoje wargi a następnie przesunęła się na bok.
  - Wchodź.
  Wszedł do mieszkania i poszedł do kuchni, gdzie siedział Aleks ubrany w szarą koszulkę i niebieskie bokserki. Na jego twarzy widać było zmęczenie, najchętniej chłopak poszedłby już spać, ale uparł się, że nie pójdzie póki nie dowie się całej prawdy. Widok przyjaciela trochę go zdziwił, przez chwilę przeszło mu przez myśl, że stało coś się z Anastazją.
  - Mówiłeś, że wiesz gdzie jest Nina. – powiedziała Magda, powodując zaciekawienie u swojego wychowanka.
  - Kiedyś Piotr wspomniał mi, że jak Maksym po raz pierwszy do nich przyjechał to wymknęło mu się, że zamieszkał u Franciszki
  - U Franciszki? – usiadła na krześle, ale po chwili szybko wstała. – Cholera! Amelia mi wspominała, że nie miała kontaktu z nią od ponad trzech tygodni.
  - Tak samo jak my z Amelią od tygodnia. – spojrzał na nią Alek.
  - Chyba nie myślisz, że…?
  Magda szybko wybiegła z kuchni i pobiegła do swojej sypialni. Założyła jakieś spodnie i czerwoną koszulkę, narzucając niedbale na to sweter. Wyciągnęła broń i buteleczkę z krwią. Złapała kluczyki i powiedziała chłopakom, żeby zostali w domu. Ona wsiadła do swojego samochodu i ruszyła. Czuła jak rośnie jej poziom adrenaliny w ciele, była tak blisko skończenia koszmaru, który ciągnie się za nią od lat. Kiedy dotarła na miejsce wyskoczyła z samochodu i pobiegła do drzwi. Zaczęła do nich się dobijać jak poprzednio Daniel do niej. Otworzyły się, a za nimi stanął zaspany Łukasz, którego włosy były potargane jakby przez wiatr, a na sobie miał tylko obcisłe bokserki. Przez chwilę musiał wytężyć wzrok, żeby zobaczyć kto stoi za drzwiami, ale od razu poznał po zapachu.
  - Co ty tutaj robisz? – zapytał zachrypniętym głosem.
  - Ubieraj się! – Magda poczuła lekkie wypieki na twarzy, widząc go w tak skąpym stroju, ale pewnie go minęła i weszła do mieszkania.
  - Nie rozumiem? – mężczyzna spojrzał na nią.
  Ta jednak już nie spojrzała na niego, tylko z torebki wyciągnęła strzykawkę z igłą. Wtedy zrozumiał, o co chodzi. Pobrał krew i podał próbówkę Magdzie. Szybko poszedł założyć ubrania. Kiedy był gotowy, wsiadł razem z kobietą do auta.
  - Gdzie jest?- zapytał.
  - Dom Franciszki – załączyła silnik.
  Jechali niecałe dziesięć minut w ciszy. Łukasz wziął się za pomieszanie wszystkich próbek krwi i po przelewanie do naboi. Kiedy dotarli na miejsce, bezszelestnie wysiedli z samochodu. W domu Franciszki było ciemno. Kruk postanowił zająć się tyłem. Magda powoli podeszła na taras. Naładowała swoją broń nabojami. Dotknęła klamki i przekręciła ją. W domu panowała cisza. Próbowała zapanować nad swoim szalejącym sercem. Weszła do salonu, gdzie na biurku leżały porozrzucane papiery oraz szklanka z krwią. Poczuła czyjeś dłonie, które złapały jej ręce, nie pozwalając ich oswobodzić.
  - Tęskniłaś? – usłyszała cichy szept.
  - Chciałbyś – zaczęła się szarpać, co wywołało tylko śmiech.
  - Słońce – dotknął wargami jej szyi. – Trochę się zestarzałaś, ale wciąż jesteś taka piękna.
  - Wal się – nacisnęła spust. Trafiła Maksyma w nogę.
  Ten krzyknął i z całej siły popchnął ją na ścianę. Ta uderzyła się w głowę i upadła nieprzytomna na ziemię. Mężczyzna z bólem na twarzy powoli podchodził do niej.
  - Stój – zatrzymał go głos Alka.
  - Na proszę – odwrócił się. – Kogo ja tutaj widzę – uśmiechnął się krzywo. – Jaki podobny do matki.
  Chłopak ruszył do przodu, ale został zatrzymany przez Daniela, który nie chciał, żeby mu coś się stało.
  - Spóźniłeś się. – Maksym spojrzał na niego. – Ona jest moja.
  Nim zdążył zareagować został uprzedzony przez czarną smugę, która przewróciła czarnowłosego. Chłopcy po chwili ujrzeli ich nauczyciela historii, który się siłował z chłopakiem. W pewnym momencie Kruk przeleciał przez pokój i upadł na ziemię. Daniel i Alek spojrzeli po sobie. Zrozumieli, że nie poradzą sobie sami z Maksymem, który w tym momencie był rozjuszony. Ruszyli pędem po schodach na górę w poszukiwaniu jakiejś kryjówki.
  - I tak was znajdę! – usłyszeli za sobą jego gniewny głos.
  - Aleksy – przyjaciel zatrzymał chłopaka. – Ja go zatrzymam, a ty biegnij na dół i zabierz stamtąd Magdę.
  - A co z tobą?
  - Ja już swoje przeżyłem – puścił mu oczko i pobiegł z powrotem.
  Blondyn wysłuchał chłopaka i zbiegł po schodach na dół. Podbiegł do leżącej na ziemi Magdy. Zabolał go jej widok. Podniósł ją i ruszył w kierunku drzwi, lecz nim wyszedł zauważył, próbującego się podnieść Łukasza.
  - Proszę pana – położył kobietę na ziemię i podbiegł do niego. – Pomóc panu?
  - Zabierz ją – spojrzał na niego. – i uciekaj.
  - Ale co z panem?
  - Uciekaj!
  Szybko podniósł swoją opiekunkę i wybiegł z domu. Położył ją na tyle samochodu i ruszył w kierunku miasta.
  - Co ona w tobie widziała? – Maksym z chytrym uśmieszkiem podchodził do Daniela. – Sam na sam ze mną? Jesteś pewny, że tego chcesz?
  - Dlaczego nas przemieniłeś?
  - Bo miałem już dość samotności, a teraz jak tak dłużej pomyślę, to cholernie mi jej brakuje.
  Chłopak rzucił się na Daniela. Szybko przewrócił go na plecy. Jedną ręką podtrzymywał jego gardło i śmiał mu się prosto w twarz. Kondrat próbował się szarpać, ale nie miał siły. Do jego oczu napływały łzy. Był pewny, że to już koniec, lecz w ułamku sekundy Maksyma zrzucił Łukasz. Mężczyzna gotował się ze złości. Spojrzał na blondyna, chcąc mu przekazać, żeby szukał Niny i uciekał. Chłopak tak zrobił. Wstał z podłogi i ruszył w kierunku schodów. Przeszukał kilka pokoi aż w końcu trafił na zamknięty. Wyważył drzwi i wszedł do środka. W cuchnącym pomieszczeniu ujrzał dziewczynę, która leżała na łóżku. Podszedł do niej i dotknął jej czoła.
  - Zostaw mnie już – usłyszał jej cichy, szorstki głos.
  - Nina, to ja, Daniel.
  - Nie nabierzesz mnie! – odsunęła się od niego i spojrzała swoimi tępymi oczyma. – On jest szczęśliwy.
  - Jestem szczęśliwy przy tobie.
  - Łżesz! Ja chcę umrzeć!
  - Nina! – chłopak wszedł na łóżko i przytulił dziewczynę, która zaczęła się wyrywać. – Tęskniłem za tobą.
  - Dlaczego mi to robisz? 
 - Ponieważ kocham cię. – odsunął ją trochę od siebie i spojrzał w jej oczy.
  - To naprawdę ty?
  - Tak – lekko się uśmiechnął.
  - Myślałam, że nie znajdziesz mnie – na jej poszarzałej twarzy też pojawił się uśmiech.
  - Jakbym mógł? – uniósł swoją brew.
  Ich spokój przerwał strzał. Spojrzeli się w stronę drzwi. Dziewczyna przełknęła ślinę, a chłopak wziął ją na ręce i wyniósł z pokoju. Na korytarzu spotkali Alka, który trzymał w drżącej dłoni broń i patrzył się na coś. Tym czymś był Maksym, który nieruchomo leżał na Łukaszu.
  - Zabiłem go… – powiedział cicho.
  - Tak – powiedział Kruk i zrzucił z siebie ciało. – Uratowałeś mi życie – uśmiechnął się.
  - Nam – Kondrat uśmiechnął się.
  - Lepiej jedzmy do domu. Przed wschodem słońca zacznie się przemiana.

Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na ten rozdział. Jednak nie spodziewałam się takiego braku czasu w klasie maturalnej, jest to jeden z najtrudniejszych okresów w moim życiu, dlatego dzisiaj opublikuję już całą resztę. 
Pozdrawiam,
Kinga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.