niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział dwudziesty

 Nina ocknęła się w ciemnym pomieszczeniu. Wszystko wokół niej wirowało, nie potrafiła skupić wzroku na jednej rzeczy. Głowa bolała ją jakby ktoś tępym narzędziem uderzył w potylicę. Okna były w pokoju zasłonięte zasłonami, tylko nieliczne promienie słońca dostawały się do środka. Do jej nozdrzy dostał się nieprzyjemny zapach. Dziewczyna doskonale znała ten zapach, nieraz miała okazję się z tym spotkać. Był to odór rozkładającego się ciała.
 Próbowała się podnieść, ale nie miała sił. Czuła się jakby po jakimś "wampirzym maratonie", miała wrażenie, że zamiast nóg i rąk posiada jakieś gumowe atrapy. Opadła znowu na łóżko i próbowała na spokojnie przypomnieć sobie wszystkie wydarzenia.
 - Gdzie ja jestem...? - zaczęła mówić do siebie. - Och, i co tak cuchnie...
 Podniosła głowę i jeszcze raz przyjrzała się pokojowi. Dostrzegła naprzeciwko łóżka drzwi. Zacisnęła zęby i z trudem podniosła się z łóżka. Nie wiedziała, co może ją czekać, jeśli spędzi w tym pomieszczeniu chociaż minutę. Chciała jak najszybciej stąd się wynieść. Wstała i powolnym, ale miarowym ruchem podeszła do drzwi. Oparła się o nie i nacisnęła klamkę, niestety tak jak mogła się tego spodziewać - były zamknięte na klucz.
 Spojrzała na okno i poczuła przypływ nadziei. Trzymając się ściany zbliżyła się tam. Tyle, że osoba, która ją tutaj zamknęła przemyślała wszystko. Okna również były na klucz. Nina załamana oparła czoło o ścianę i starała się uspokoić swój oddech. Kiedy stwierdziła, że nie ma żadnego sensu szukać wyjścia, usiadła na łóżko. Znowu próbowała wysilić się, żeby przypomnieć sobie wszystkie szczegóły z ostatnich chwil, kiedy była przytomna.
 Po czasie usłyszała donośne kroki, ktoś najwidoczniej szedł po schodach i kierował się do tego miejsca. Następnie w zamku zabrzęczał klucz, który otworzył drzwi. Nina twardo patrzyła w tamtym kierunku, nie wiedząc kogo może ujrzeć. Po chwili dostrzegła znajomą sylwetkę, należącą do Maksyma. Jej wargi lekko się uchyliły, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
 Chłopak widząc jej minę, uśmiechnął się triumfalnie. Podszedł do niej i podał butelkę z gęstym, bordowym płynem.
 - Co to jest? - spytała słabym głosem, pomimo tego, że domyślała się prawdy.
 - Coś, co pozwoli mi cię zatrzymać na dłużej - ponownie się uśmiechnął i zbliżył się do niej. - Jak się spało?
 - Gdzie ja jestem? - odłożyła butelkę na bok.
 - Daleko od swoich przyjaciół - nachylił się nad nią i złożył na jej ustach pocałunek.
 - Będą mnie szukać - odepchnęła go od siebie i podciągnęła kolana do klatki.
 - Nie byłbym taki pewien, Skarbie - podniósł się i skierował do drzwi. - Od dzisiaj zaczynasz nowe życie, a oni... będą szczęśliwsi bez ciebie.
 W tym samym czasie w domu przyjaciół panowała niespokojna atmosfera. Każdy martwił się tym, że Nina nie wróciła na noc do domu. Oczywiście, brali pod uwagę fakt, że mogła spędzić ją z Maksymem, ale nie zwykli do tego. Odkąd pamiętają nigdy nie zdarzyło się, żeby idąc gdzieś, bądź wyjeżdżając na dłużej, nie zostawiła wiadomości.
 W południe do drzwi ktoś zapukał. Siedzący przyjaciele w salonie, spojrzeli po sobie. Artur jako pierwszy się podniósł, mając nadzieję, że ujrzy za nimi Ninę i będzie mógł za wsze czasy znowu jej wygarnąć. Im był bliżej drzwi, tym jego złość zaczęła niknąć. Otworzył je i ujrzał przed sobą młodego chłopaka, pracującego jako listonosz. Resztki gniewu, które pozostały w nim, zostały zastąpione tęsknotą. Domyślał się, że to zły znak. Chłopak lekko się uśmiechnął i podał mu list, następnie pobiegł do swojego skutera, żeby móc rozwieść innym wiadomości.
 - Gdzie jest Nina? - zapytała Anna, która liczyła, że to przyjaciółka.
 - Nie ma jej.. -  mruknął Artur i pokazał przyjaciołom list. - To tylko listonosz...
 Daniel spojrzał na niego krzywo, ponieważ odkąd tutaj zamieszkali ani razu nie odwiedził ich kurier. Poza tym, nie mieli nikogo kto mógłby do nich pisać. Oczywiście, był jeszcze Aleksy, ale on korespondował z Niną przez internet. Chłopak wziął list od Artura i zobaczył, że został wysłany z miasteczka. Zmarszczył czoło i otworzył kopertę.
 - To list od Niny... - szepnął.
 - Co? - Luiza podeszła do niego i odebrała kawałek papieru. - Przyjaciele, pewnie zdziwicie się, dlaczego zostawiam Wam ten list, zamiast osobiście wyjaśnić Wam decyzję, którą podjęłam. Tyle lat musieliście wytrzymywać ze mną i z moją obojętnością, każdego dnia mogliście mnie zostawić i zacząć nowe życie... Lecz Wy nigdy tego nie zrobiliście. Każdego wieczoru zastanawiałam się, dlaczego? Dlaczego nie zostawiliście mnie, kiedy po raz któryś byłam bliska wyjawienia naszego sekretu? Dlaczego nie zostawiliście mnie, kiedy próbowałam Was skłócić? - w tej chwili Luiza zerknęła na swojego chłopaka, przypominając sobie, że kilkadziesiąt lat temu ich związek był bliski rozstaniu. -  Dlaczego? Przecież drzwi były otwarte. Dopiero teraz to zrozumiałam, po niecałym wieku... Miłość, którą mnie obdarzaliście była ogromna, niewyobrażalna, jedyna w swoim rodzaju. Nigdy nie byłabym w stanie Wam osobiście podziękować z powodu tego kim stałam się po przemianie. Chcę, żebyście wiedzieli, że przez te wszystkie lata czułam... Głęboko we mnie żyły wszystkie doznania, im bliżej końca, tym bardziej je czułam. Może nie byłabym gotowa Wam jeszcze tego wyznać poprzez moje usta, ale mam siłę Wam to napisać.Kiedyś ktoś mi powiedział, że powinnam zacząć nowe życie... Może to jest szansa? Może pora rozpocząć ostatni rozdział? Chciałabym spędzić te ostatnie dni przy boku Maksyma, wybaczcie mi proszę... - Luiza zrobiła przerwę, przecierając łzy które spływały jej po policzkach. - Chcę każdemu z Was z osobna podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiliście... Luizo, zawsze podziwiałam twoją stanowczość i to, że jako jedna z nielicznych potrafiłaś mi się sprzeciwić, dziękuję Ci za to... Anno - spojrzała na rudowłosą przyjaciółkę, z której oczu spływały strumyki łez - dziękuję Ci, że każdego dnia martwiłaś się o naszą piątkę i bez względu na wszystko wspierałaś nas. Chcę życzyć Tobie i Piotrowi wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.... Piotrze, Tobie dziękuję za to, że zawsze byłeś w stanie mnie zrozumieć, zawsze pomagałeś mi w potrzebie. Gdyby nie Ty, to nie poznałabym tej wspaniałej piątki... Arturze - Luiza spojrzała na swojego chłopaka, który lekko drgnął, słysząc swoje imię - chciałabym Ci powiedzieć, że zawsze szanowałam Twoje zdanie. Wiem, sprawiałam Wam trudności i wiecznie Ty padałeś ofiarą moich wyzwisk, lecz w Twoich słowach zawsze odnajdywałam drogę. To Ty byłeś przez te wszystkie lata moim przewodnikiem, dziękuję Ci za to i przepraszam, iż nigdy nie usłyszałeś tego z moich ust.
 Luiza zatrzymała się, miała wrażenie, że nie jest godna, żeby czytać dalej. Spojrzała na Daniela, który czekał na słowa skierowane w jego kierunku. Dziewczyna nie umiała nic powiedzieć, ponieważ w jej gardle wyrosła gula. Przyjaciel drżącymi palcami sięgnął po kartkę i zaczął czytać słowa napisane do niego.
 - Danielu... mam nadzieję, że przez te wszystkie lata byłeś szczęśliwy. Wyobrażam sobie ile razy musiałam Cię wyprowadzić z równowagi, ile razy miałeś ochotę mnie udusić... Widziałam to w Twoich oczach... Przeważnie patrzyłeś na mnie ze smutkiem... Bolało mnie to, rozrywało mnie to, ale nie potrafiłam z tym walczyć. Czasem myślałam, dlaczego w całości nie popadłam w mrok, dlaczego moja przemiana zatrzymała się w połowie... Teraz już wiem, to przez miłość, którą Ciebie obdarzałam. Danielu, zawsze Cię kochałam i do końca moich dni będę Cię kochać. Nina. 
 Chłopak odłożył list na stół i spojrzał się po wszystkich. Każdy w skupieniu analizował słowa przyjaciółki. Nie mogli uwierzyć w to, że już jej nigdy nie zobaczą, że nie mieli okazji jej wyznać, co czują. Nawet Artur nie powstrzymał się od łez. Przez lata myślał, że Nina go nienawidzi, dlatego tak się na nim wyżywa... Lecz było wręcz przeciwnie. Gdyby mógł w tej chwili się do niej przytulić, ulżyłoby mu.
 Daniel poczuł, że potrzebuje chwili samotności. Słabo uśmiechnął się do reszty i skierował się do drzwi. Wyszedł na taras, gdzie na swojej skórze poczuł rześkie powietrze. Zachwiał się i usiadł na schodach. Schował swoją twarz w zaciśnięte pięści. Dlaczego byłem taki głupi - zaczął wrzeszczeć na siebie w swoich myślach. Miłość jego życia była cały czas przy jego boku, a on na siłę próbował ją odnaleźć. Za każdym razem, kiedy myślał, że to jest to.. Ona była z nim. Teraz odeszła, możliwe, że siedzi wtulona w Maksyma. W chłopaka, który był na tyle odważny, żeby przebić się do niej, by móc ją pocałować. A on? On nawet nie miał odwagi wyznać jej, co czuje za każdym razem, kiedy ją widział. Bał się zaryzykować, bał się, że przez te wyznania może stracić przyjaciółkę. Teraz nic już dla niego nie miało sensu.
 Poczuł na swoim ramieniu drobną dłoń. Nie podniósł głowy, żeby spojrzeć do kogo należy. Złapał tylko ją i delikatnie ucałował a następnie ją do siebie przytulił.
 - Nie płacz już - głos należał do Luizy.
 Przekręcił głowę i spojrzał na przyjaciółkę. Chciałaby coś powiedzieć, żeby go pocieszyć, ale miała wrażenie, że cokolwiek mu powie, to nie uwierzy.
 - Ja też będę za nią tęsknić...
 Dziewczyna rozpłakała się. Daniel objął ją ramieniem i przytulił do swojej piersi, całując w głowę.
 - Musimy się pogodzić z tą decyzją... Może naprawdę jest szczęśliwa - zastanowił się na chwilę nad tym, co chciał powiedzieć - z daleka od nas.
 W tym samym czasie Nina po raz kolejny próbowała otworzyć drzwi. Uderzała w nie pięścią, wygrażając chłopakowi, że nigdy mu nie wybaczy. Bezradna podeszła do okna i odsunęła żaluzje. Wtedy zdała sobie sprawę, że nie ma żadnych szans na ucieczkę, ponieważ znajdowała się na bezludziu.
 Denerwował ją wciąż nieznośny odór, ale brakowało jej sił, żeby znaleźć źródło tego. Położyła się na łóżku i zaczęła rozmyślać nad wszystkim, co się wydarzyło. Nie umie pojąć jak przez pocałunek, mógł odkryć wszystko, co czuje. Przecież to niemożliwe.
 Odwróciła głowę i spojrzała na butelkę, która cały czas leżała na łóżku. Sięgnęła po nią i zaczęła ją kołysać.
 - Czy to tak działa? - znowu zaczęła mówić do siebie. - Może uda mi się w ten sposób z kimś skontaktować... z Danielem.
 Odkręciła zakrętkę i powąchała płyn. Jej ciało zadrżało na ten zapach, poczuła pożądanie. Zrobiła łyk i zmusiła się do odłożenia tego, nie chciała ryzykować, że się uzależni. Niestety, długo nie udało się jej walczyć z tym, i wypiła do końca. Poczuła zmęczenie, które zaczęło pogrążać ją w sen.
 Daniel przeprosił Luizę i poszedł do swojego pokoju. Nie miał ochoty na rozmowy, więc położył się do łóżka. Sięgnął po zdjęcie, które zrobił sobie razem z Niną piętnaście lat temu. Niestety, nie była zdolna do tego, żeby się uśmiechnąć, więc to on zrobił poważną minę, tak że wyszło ono komicznie. Poczuł, że to nie tutaj powinien być. Wstał i poszedł do pokoju przyjaciółki. Nie było jej z nim, ale czuł jej obecność. Położył się na jej łóżku i nozdrzami dotknął jej poduszki, lekko się zaciągając. Jej zapach go ukoił i pozwolił zasnąć.
 Przyśniło mu się lato, kiedy po raz pierwszy poznał Ninę. Ich rodzice, jako właściciele fabryki, zorganizowali dla miasta piknik. Oczywiście, oprócz Luizy, z którą praktycznie się wychował oraz jej chłopaka, którego zdążyła przedstawić, nie znał jeszcze nikogo. Daniel zrobił wówczas wrażenie na Piotrku i Annie, którzy jeszcze nie byli ze sobą. Od razu znaleźli wspólny język. Doskonale wiedzieli o tym, że ich rodzice znają się od lat i są ze sobą bliscy, ale do tego dnia, nie mieli potrzeby, żeby się spotkać. Brakowało wśród nich dwóch córek właściciela tutejszej fabryki. Daniel nie czekając na ich przyjście, postanowił przejść się do sklepu kupić sobie lemoniadę. Kiedy mijał zakręt, wpadł na kogoś, przewracając go na ulicę. Spojrzał na ofiarę tego incydentu i ujrzał piękną dziewczynę, która otrząsała się z szoku. Podniosła swój wzrok na niego, tak że mógł ujrzeć jej piękne oczy. Patrzyła na niego ze skupieniem, czuła jakby serce jej zamarło. Po czasie zamiast wrzeszczeć, zaczęła się chichrać pod nosem. Chłopak nie wiedział, co powiedzieć i szybko pomógł podnieść jej się z ziemi.
 - Daniel...
 Poczuł jak ktoś go szturcha, podniósł swoją powiekę i ujrzał stojącą nad nim Annę.
 - Stało się coś?
 - Płakałeś przez sen.
Nina również zbudziła się. Śniła o tym samym, co on. Miała wrażenie, że była tam z nim. Kiedy doszła do siebie, postanowiła w końcu zabrać się za znalezienie źródła tego smrodu. Podeszła do szafy, bo przeczuwała, że stamtąd się to brało. Otworzyła drzwi i zamarła.

Ok, to teraz mnie zabijecie, ale najbliższy rozdział albo w piątek, albo za 2-3 tygodnie. Kwestia tego, czy zdążę go napisać :/ Dziękuję za wszystkie komentarze ;) Uwielbiam je czytać, bo wiem, że jesteście ze mną i przeżywacie to. 
Pozdrawiam,
Kinga.

3 komentarze:

  1. Boże ;___: Maksym uprowadził Ninę. Co za gnojek. Tego się nie spodziewałam. Jestem pewna, że to on napisał ten list. Chyba że zmusił do tego Ninę, ale nie, nie wydaje mi się... I w ogóle dlaczego jej to zrobił, skoro rzekomo mu na niej zależy? Dlaczego zamknął ją w pokoju z jakimś trupem w szafie? Bo to chyba trup, prawda? A może to... Hania? Nie, sama już nie wiem.
    Przez to wszystko Daniel teraz ogromnie żałuje, że nie powiedział Ninie o swoich uczuciach. Wiesz, jak czytałam ten fragment zrobiło mi się tak smutno... Pomyślałam o sobie, o swoich niewykorzystanych szansach... Ach, nie będę Cię zasypywać moją prywatą ;) Tak czy inaczej, mam nadzieję, że albo Maksym przejrzy na oczy i uwolni Ninę, albo przyjaciele (liczę tu najbardziej na Daniela) ją znajdą.
    Pozdrawiam Cię i do zobaczenia za... 2-3 tygodnie? :( Eh...
    P.S.Zapraszam Cię na nowy rozdział :)
    be-my-mystery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli jednak porwanie. Nie mam pomysłu na to, co stanie się z Niną... czy ucieknie, jak sobie poradzi, co ten Maksym jeszcze wymyśli. Wiem jedynie tyle, że w szafie jest coś innego niż ubrania. Nieboszczyk? Lol, nie chciałabym być teraz na jej miejscu. Ten list był taki szczery... początkowo sądziłam, że Maksym, ten... ugh! nie będę mówić brzydko, sam go napisał i przesłał pozostałym. Czytam, czytam... i zastanawiam się nad możliwością, aby to Nina go napisała. Nie pasowało mi tylko jedno zdanie " Chciałabym spędzić te ostatnie dni przy boku Maksyma". To nie Nina. Prawda? Nie wiem co myśleć. Biedni przyjaciele, te słowa musiały mocno trafić do ich serc, a Daniel... w końcu przejrzał. Czy jest za późno? Nie wierzę w to, muszą ją odnaleźć. To skończy się happy endem, Kinga, mówię ci!
    Co to za trup w szafie?! Och, muszę znać prawdę! A ten Maksym, mój tłuczek... co za głupiec, samolub, czubek i ugh!
    Szkoda, że tak późno kolejny rozdział :( Klikaj szybko! Chcę poznać truposza! :D Życzę ci dużo weny, wracaj do nas szybko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. NO NO NO PROSZĘ! Jakaż zmiana akcji nastąpiła. Na to rozwiązanie chyba nie wiele osób stawiało... Czekam na kolejne posty :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za to, że chcesz skomentować. Dla mnie to znak, że jesteś, że czytasz, że wierzysz we mnie.